ROZDZIAŁ VI

34 4 0
                                    

Kiedy Amy wraca z imprezy zegarek wskazuje kilka minut po północy. Przecieram oczy, podpieram się na łokciach i śledzę wzrokiem każdy ruch dziewczyny. Choć w pokoju jest ciemno, widzę na jej twarzy grymas niezadowolenia. Siada na łóżku i głośno wzdycha. Wygląda na nieźle wstawioną.

-Jak impreza? - pytam z uśmiechem , który nie schodzi mi z twarzy, widząc kompletnie pijaną Amy.

Amy ściąga buty i bez namysłu wskakuje na drugą stronę mojego łóżka. Wzdycha po raz kolejny. Czuję przyjemny zapach mięty. Zapewne wypiła trochę tych egzotycznych drinków, których nazw nigdy nie rozpoznaję.

-Wiesz dlaczego nienawidzę pić? - pyta. Jej słowa nie brzmią jak niezrozumiały bełkot. Myślę, że musi mieć mocną głowę albo nie zabalowała tak bardzo, jak mi się wydaję. - Bo wtedy znów wszystko do mnie wraca. Dasz wiarę? - Unosi teatralnie rękę w górę. - Ludzie piją, by zapomnieć a ja nagle zaczynam wszytko pamiętać... - milknie. - ...całe to gówno.

Myślę o mojej mamie. Jak dobrze ją znałam? Jak wiele o niej wiedziałam? Nigdy nie byłyśmy najlepszymi przyjaciółkami, zawsze trzymałam ją na dystans. Czasami pewnych rzeczy nie da się wybaczyć.

-Uciekłam od mojej matki, mówiąc na pożegnanie, że jej nienawidzę - zaczynam. - Kto, by pomyślał, że gdy postanowię wrócić i ją przeprosić, będzie już martwa? - Czuję jak Amy bacznie mi się przygląda. Wciąż wpatruję się w sufit.

-Myślę, że już ci wybaczyła. - Znów kładzie się na plecy.

-Amy, wierzysz w niebo, Boga i te inne religijne bzdety?

-Tak, ale tylko wtedy, kiedy napiję się czegoś mocniejszego. - Śmieje się a ja razem z nią. W jej obecności nie czuję się tak bardzo samotna.

-Podzielisz się ze mną swoim gównem? - pytam z powagą a Amy zaśmiewa się na to gorzko.

-Molly, tutaj każdy ma podobną historię. Jeśli ktoś nie został przez kogoś porzucony to, albo jego rodzina nie żyje, albo nigdy nie istniała. - Dziewczyna wzdycha ciężko. - Pieprzone zbiorowisko wyrzutków.

Wpatruję się w jej twarz skierowaną w stronę sufitu i widzę w niej coś, czego wcześniej nie dostrzegłam - tęsknotę. Tęsknotę za tym, co wypełnia jej głowę właśnie w tym momencie. Chcę zapytać o czym myśli i za czym tęskni najbardziej, ale ona mozolnie przekręca się na bok plecami do mnie i bez słowa z każdym kolejnym oddechem zaczyna zasypiać.

Dobranoc, Amy - mówię w myślach.

Dobranoc, mamo...







Przypadek Molly JohnsonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz