Gwałtownie obudziłam się na dźwięk nieznajomego męskiego głosu. Przez chwilę zastanawiałam się, czy ktoś wali mnie łopatą po głowie, czy to jedynie kac.
- Jasna cholera - syknęłam przez zęby, rozglądając się po pokoju, co jedynie upewniło mnie, że nie jestem w swoim łóżku. Poza tym miałam na sobie gigantyczny biały T-shirt, a z korytarza dobiegał nisko brzmiący tembr jakiegoś faceta. Podsunęłam koszulkę do góry. - Uff...- odetchnęłam, dostrzegając majtki.
Może jednak nie zrobiłam niczego głupiego i nie przespałam się z żadnym facetem, a jeśli już, to błagam, niech okaże się, że przynajmniej koleś jest przystojny! Wiedziałam, że impreza w środku tygodnia to głupi pomysł, ale do Hailey to nie docierało. Uparła się, żeby wyprawić swoje urodziny w środę i koniec. Rozumiałam, że w ten weekend musi wyjechać, ale przecież można było przesunąć imprezę na inny termin.
Wyskoczyłam z łóżka z zamiarem błyskawicznej ewakuacji. Szybkie spojrzenie przez okno powiedziało mi, że jestem przynajmniej kilkanaście pięter nad ziemią, a więc pospieszna ucieczka przez balkon nie wchodziła w grę. Co gorsza, żołądek wysłał mi sygnał, że dłużej nie zamierza tolerować kaca i zaczęłam się gorączkowo rozglądać, by zlokalizować łazienkę. Miałam też nadzieję, że w zasięgu wzroku wypatrzę moją niezbyt stosowną sukienkę z poprzedniego wieczoru. Wolałam, żeby nieznajomy nie zobaczył mnie na wpół ubraną. W pomieszczeniu panował taki porządek, że aż zrobiło mi się głupio.
- To jakiś cholerny pedant...- wyszeptałam, zaglądając do szafy. Wszystkie, dosłownie wszystkie ciuchy, poskładane w kosteczkę, według kolorów, zarówno te na półkach, jak i wieszakach. Pochyliłam się, by zajrzeć głębiej, bo nigdzie nie dostrzegłam mojej sukienki.
- Mmm...Taki widok z rana lubię najbardziej...- za plecami usłyszałam męski głos, na co raptownie się wyprostowałam. - Cześć. Dobrze się czujesz? Nieźle się wczoraj porobiłaś.
Jego pojawienie się zupełnie mnie zdekoncentrowało. Wbiłam wzrok w przystojnego, lekko opalonego szatyna o przenikliwym spojrzeniu. Biały, obcisły T-shirt podkreślał fantastyczne mięśnie klatki piersiowej.
- Yyy chyba tak - jąkałam się. - Coś takiego nigdy wcześniej mi się nie przydarzyło.
- Z pewnością - mrugnął zawadiacko.
Jego drwiący ton wprawił mnie w jeszcze większe zakłopotanie. Przez głowę przemknęły mi teraz obrazy z minionej nocy, ale za nic nie potrafiłam sobie przypomnieć przystojnego jegomościa.
- Obawiam się, że nie pamiętam twojego imienia...
- Jestem Harry - przedstawił się i dopiero teraz zwróciłam uwagę na jego słodki, brytyjski akcent. - Olivia, dobrze zapamiętałem?
- Tak...
- Stresujący poranek, czyż nie? - uśmiechnął się łobuzersko i zbliżył się do mnie. Objął mnie w talii i pociągnął za sobą w kierunku drzwi. - Chyba nie czujesz się najlepiej...Zaraz coś na to poradzimy.
Korytarz w jego apartamencie był dłuższy niż moje mieszkanie na Brooklynie, na ścianach wisiały abstrakcje i czarno - białe fotografie, a jasne meble kontrastowały z podłogą z ciemnego drewna.
Zastanawiałam się, jak facet, w okolicach trzydziestki dorobił się takiego lokum. Z pewnością miał bogatych rodziców. Nie wyglądał na takiego, co uwielbia tyrać, a jego pasje musiały wypełniać sporty, siłownia i kolejne podboje.
Przeszliśmy do przestronnej kuchni połączonej z salonem. Stanęłam na środku wpatrzona w duże okno, z którego rozpościerał się niesamowity widok na Central Park.
CZYTASZ
You Only Live Once
RomancePrzystojny, trochę arogancki i zarozumiały Charles Edward Butler poznaje młodziutką, charakterną Olivię Garner. Czy wesoła, zadziorna natura dziewczyny pomoże mu zapomnieć o utraconej miłości? A może sprawy skomplikują się jeszcze bardziej? Trzecia...