Rozdział 30

1.2K 33 1
                                    

Rozdział niesprawdzony- poprawka wieczorem

*************************************************

OLIVIA

Miesiąc później.

Dzisiaj mija 30 dzień…równy miesiąc od mojej rozmowy z Majką na temat mojej planowanej wówczas ucieczki, miesiąc od pierwszej randki z Cadenem. Obudziłam się o 5 rano nie umiejąc zasnąć ponownie kręciłam się w łóżku z boku na bok. Popatrzyłam na zegarek, była już, 9 więc postanowiłam wstać, bo leżenie u tak już nie miało sensu. Moja przyjaciółka dziś chciał poznać moją decyzje i nie tylko on a co dodatkowo mnie stresowało. Miałam jeszcze czas, aby przeanalizować wszystkie za i przeciw zanim wszyscy zejdą się na kolację, ale ona miała pojawić się szybciej. Postanawiam zrezygnować z śniadania i iść do łazienki, aby wsiąść długą odprężającą kąpiel. Po pół godzinnie moczenia się w wannie woda był już zimna, więc trzeba było się ruszyć. Owinęłam się puchatym ręcznikiem a drugim zwinęłam włosy i ruszyłam do garderoby po ubranie na teraz.
Z szafy wyciągnęłam świeżą białą bieliznę do tego krótkie szorty i top na ramiączkach. Na nogi wsunęłam trampki a włosy rozczesałam i zostawiłam rozpuszczone, aby wyschły i tak ruszyłam do kuchni po kubek gorącej kawy. Wiem, że w domu prócz mnie, Anny i ochrony nie ma nikogo więcej. Caden wczoraj wieczorem powiedział, że ma dzisiaj od samego rana jakieś swoje sprawy do załatwienia, a ja nie chcę znać szczegółów.
- Witaj Anno. Mogę prosić o kawę?
- Jasne słonko/A co ty tak blada dzisiaj? Dobrze się czujesz?
- Tak, ale się denerwuję …
Bardzo polubiłam Annę od pierwszego spotkania. Od samego początku była dla mnie jak babcia, do której zawsze mogę przyjść a ona poda mi cieple mleko i ciasteczka…wysłucha i doradzi. Oprócz Majki właśnie ona wiedziała o moim pomyśle ucieczki z tego miejsca oraz o decyzji, jaką musiałam podjąć.Ufałam jej i wiedziałam ze mnie nie zdradzi zwłaszcza ze znała ich świat i powiedziała, że poprze każdą moją decyzję. Usiadłam na stołku koło wyspy a ona postawiła przede mną kubek z parującym napojem uśmiechając się szczerze.
- I jak dziecko podjęłaś decyzję?
- Nie…wciąż się waham…
Patrzyła na mnie tak jakby czytała mi w myślach. Trwało to chwilę, po czym ponownie się uśmiechnęła i powiedziała do mnie bardzo spokojnie.
- Myślę ze już wiesz, co zrobisz, ale nie umiesz jeszcze tego głośno powiedzieć. Masz czas do kolacji. Nie myśl już o tym jak decyzję podjąć, bo serce już wie, ale przypomnij sobie wszystko, co miało miejsce przez ten miesiąc a wtedy sama przyznasz przed sobą ze podjęłaś słuszną decyzję. Anna była mądra kobieta z dużym doświadczeniem życiowym. Niejednokrotnie podczas tego czasu doradzała mi i podtrzymywała na duchu. Zrobiłam tak jak powiedziała. Zabrałam kubek z kawą i ruszyłam do swojego pokoju. Był 4 września i dni w Nowym Yorku były chłodniejsze niż w Polsce.Zarzuciłam na siebie kardigan i ruszyłam do swojego ulubionego miejsca w tym domu, czyli do wiszącego fotela na balkonie. Wsunęłam się w jego siedzisko i nakrywając się kocem wpatrywałam się w przestrzeń przed siebie, a wspomnienia ostatnich 30 dni same zaczęły napływać do mnie.
Pierwsza randka: lot balonem, szampan i truskawki a potem kolacja na dachu restauracji …tak bardzo mnie tym zaskoczył. W ciągu miesiąca, gdy nie miał tylko swoich mafijnych spraw spędzał ze mną każdą wolna chwilę zabierając mnie na wycieczki i pokazywał Nowy Yorki o każdej porze dnia i nocy. Nigdy nie posunął się dalej niż buziak w policzek czy złapanie mnie za rękę. Mówi do mnie „kochanie”, „mała", „kruszyno” i za każdym robi mi się ciepło jak to słyszę.Niejednokrotnie widziałam jak jego podniecenie jest widoczne w spodniach, ale powstrzymywał się i nie próbował niczego, co by mi się nie spodobało.
Z moimi adopcyjnymi rodzicami miałam cały czas kontakt i kilkakrotnie w tygodniu dzwoniliśmy do siebie.Nie mieli do mnie pretensji, że postanowiłam tu zostać na razie a wręcz mnie wspierali w mojej decyzji. Chcieli abym zbliżyła się wraz z moimi biologicznymi rodzicami i rodzeństwem. Nie powiedziałam im, czym się zajmują, bo uznałam, że taka wiedza jest im nie potrzebna.Oni prze 15 lat mnie wychowywali, obdarzyli miłością i dawali wsparcie pomagając jak umieli we wszystkim czy to chodziło o problemy nastolatki czy pomoc finansową np. dotyczącej szkoły. I za to bardzo ich kocham i nic tego nie zmieni. A jeśli chodzi o moja rodzinę tutaj…nie umiem jeszcze powiedzieć do nich mamo i tato, ale może coś kiedyś się zmieni i będę umiała, czas pokaże. Z moimi braćmi zapałałam dobry kontakt i nawet z żoną Michaela, która okazała się cudowną wesoła dziewczyna. Zostaną za dwa miesiące rodzicami małego chłopczyka i już nie mogą się doczekać. Nie maja jeszcze wybranego imienia, ale za to świadków tak. Zaproponowali to Cadenowi i mnie. Jak powiedzieli podjęli tą decyzje w dniu, kiedy sprowadzili mnie tutaj, ale ja jeszcze nie dałam im odpowiedzi czy się zgadzam czy nie. A Majka… hmm… jest zakochana Tonym po same końce uszu i ze wzajemnością.
Jak chłopaki wyjeżdżają załatwiać swoje sprawy my spędzamy ten czas razem dużo rozmawiając. Ona chce tu zostać i spróbować ułożyć sobie życie z moim bratem. Cieszę się jej szczęściem i będę ja wspierać w jej decyzjach i życzę im jak najlepiej mimo ze nie znam go tak dobrze, bo miesiąc to jest troszkę za mało, aby kogoś poznać, ale serce nie sługa i im to wystarczyło. A gdzie ja w tym wszystkim jestem? Ten miesiąc był naładowany różnymi emocjami, myślami i decyzjami…Czy ja chcę tu w ogóle zostać, poznać lepiej moich biologicznych rodziców i swoje rodzeństwo czy wolę uciec do tego, co miałam przez ostatnie kilkanaście lat. Jeszce raz pomyślałam o Franku i Sophie, Michaelu i Avie oraz ich dzieciątku, O Tonym i Majce, o rodzicach Cadena i przede wszystkim o nim samy. Anna miała racje że sama muszę się przyznać przed sobą do swoich uczuć i podjęłam decyzje…

Odzyskana (Zakończona)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz