2

48 8 3
                                    

Śmierć, po przez porządne wyssanie. Właśnie taki los podzielę za sekundę. To nie tak miałam skończyć. Mam nadzieję, że będzie o tym głośno w mediach, no chyba, że to wszystko zatają. " Uwaga, 20-sto letnia dziewczyna wykrwawiła się na śniegu. Popełniła samobójstwo, a krew to wciągnął śnieg, taki z kłami" szyld tygodnia.

- Proszę, tylko nie masakruj mojego ciała zbyt mocno. Moja rodzina się załamie. - Mimowolnie słone łzy zaczęły spływać mi po policzkach. Jednak nie poczułam, żadnych zębów na ciele. Uścisk mojego sąsiada się poluzował.

Puścił mnie. Ja pod wpływem adrenaliny, w ułamku sekundy byłam w domu. Cała się trzęsłam, kiedy wyjrzałam za okno, on tam stał. Jego wzrok wbity w mój dom nie wykazywał, żadnych emocji. Po chwili, podniósł MÓJ arsenał, który zostawiłam na mrozie i ruszył w stronę swojego domu. Można było usłyszeć trzask drzwiami.

- O kurwa... - Ledwo co oddycham. Właśnie przeżyłam atak jakiegoś świętego ale przystojnego wampira. Jednak wątpię aby był to przypadek. Coś go rozproszyło.

Po chwili głębszych przemyśleń, postanowiłam po zbierać manatki i uciekać jak najdalej stąd. Jest tylko maciupeńki problemik. Jestem zasypana po uszy. Wydostanie się z tego zadupia jest aktualnie nie możliwe. Bez samochodu i tak daleko nie znajdę.

- No, nie! Nie ma prądu. - Jak nie zje mnie mój sąsiad, to wykorkuje z zimna. Piec ma to do siebie, że pod czas największych mrozów ciężko cokolwiek podpalić, od paru dni dogrzewałm się kaloryferem elektrycznym. Jestem bez światła, ciepłej wody i ogrzewania.

Od około trzech godzin leże ubrana w dwie kurtki i przykryta trzema kocami. Po mimo to dalej marznę. Powoli przestaje czuć kończyny, nie mam siły się podnieść i mam okropne dreszcze. Jak nie wampir to hipotermia. Mój dziadek miał rację, zima tutaj mnie zabije,
w każdym tego słowa znaczeniu. Powoli odpływam, wszystko zaczyna robić się czarne. Tracę powoli przytomność.

Przez oczami migają mi jakieś obrazy, czuję wiatr i jeszcze większy chłód. Jednak po chwili zaczyna mi się robić co raz ciepłej.

Nie wiem ile czasu minęło ale jest git. Uczucie zimna zniknęło, chyba jestem przykryta kocykiem i ma bardzo wygodna poduszkę. Mam wrażenie, że ktoś mnie głaszcze po głowie. Jeśli już umarłam, to jestem w raju, a to jest anielska wersja mojego pokoju. Tylko zastanawia mnie, czemu mój raj ma metaliczny zapach, a moja poduszka sama się rusza? Pewnie mi się wydaje.

Niewiele myśląc zaczęłam ją klepać i układać. Kiedy to nie pomogło odwróciłam się na drugi bok. Było trochę lepiej, sięgnęłam ręką do mojej lampki, która powinna tam stać. Lecz poczułam pod palcami coś miękkiego. Po podniesieniu ręki wyżej zdałam sobie sprawę, że mi skośny sufit na poddaszu zabrali, po chwili zastanowienia położyłam rękę na przedmiocie, który aktualnie obmacuje. Nagle natrafiłam na usto podobną rzecz, otworzyłam ją. Poczułam coś ostrego. Złapałam to delikatnie w palce. To mi przypomina ząb. Ale to przecież nie możliwe.

Po chwili namysłu zamknęłam "Paszczę" i rozłożona dłonią pacnęłam całość.

O nie... Właśnie po tym, zdałam sobie sprawę, że jednak nie jestem w moim pokoju. Natychmiast zabrałam rękę i schowałam pod koc.

Boję się otworzyć oczy. Wiem, że widok mi się nie spodoba.

- Hi hi hi... - ktoś chichocze. Powoli rozwarłam powieki. Z pewną dozą niepewności zerknęłam do góry.

- DZIAAAAAAAAA! - rozdarłam się na całe gardło. - POMOCY! - Osobą, która była mi poduszką i mnie głaskała był mój sąsiad, który się do mnie uśmiecha. Natychmiast zerwałam się z jego kolan. Niestety nie przewidziałam, że się przewrócę. Czuję się strasznie ciężka. Ledwo co doczołguje się do konta pokoju. Dopiero teraz widzę go w całej okazałości. Siedzi sobie na sofie jak by nigdy nic, skurczybyk jeden. A żeby sraczki trzymiesięcznej dostał! Nie. Chwila tak gada mój dziadek... No po prostu, żeby zdechł! Sobie norę urządził w stylu gotyckim, jednak z nowoczesnym sprzętem.

Okno Za Okno Kieł Za Tętnice Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz