Alkopasta

6 1 0
                                    

Bądź mną, łysy alkoholik z poważnymi problemami z agresją. Jeśli coś ci się nie spodoba to widzisz jedynie wpierdol. Taki stereotypowy patus. Masz tez problemy z alkoholem. Znajomi nigdy nie wierzą w słowa „więcej nie pije" wypowiedziane z twoich słów, ale nadal się okłamujesz kiedy 5 raz w tygodniu spotykasz się z muszlą klozetową. Chuj z tym ze dopiero jest wtorek. Masz też zajebistych przyjaciół, typ z mopem na głowie który blanty skręcał zanim wyszedł z pieluchy, grupowy „bankomat" który zawsze poratuje hajsem na piwo, kolejny typ z mopem na głowie który słońce widzi raz na miesiąc, jego życie to spędzanie dnia w piwnicy i nakurwianie w lola ale i tak wszyscy go uwielbiają. Kolejnym osobnikiem jest przedszkolak który bierze przykład z tego pierwszego i jara wszystko co widzi, nawet szyszki. Mamy też osobnika z którym jak wychodzisz na piwo to nigdy nie ma stypy ale zawsze najebie się najbardziej i jest najbardziej horny.

Pewnego dnia postanawiacie zrobić wspólną nockę. Wybieracie najbardziej iconic miejsce czyli dom Gabby. Dzwonisz do starego, jak sie nie zgodzi to i tak będziesz miał to w dupie i tak pójdziesz na tą jebaną nockę. Wyjątkowo zgadza się więc trzeba zaopatrzyć sie w duże zasoby alkoholu, bo przecież co to za nocka bez %. Wysyłają cie do osiedlowej żabki bo tylko ty możesz zakupić alkohol bo wyglądasz najstarszej. W drzwiach widzisz już kasjerke która wie że zabierzesz polowe alkoholu z półek. Klasycznie. Znając życie jeszcze zobaczy cie tu 5 razy w ciągu 2h. Zawijacie do domu grupowego bankomatu. Starzy pojechali wiec czemu by tak nie zrobić libacji. Siadacie na iconic balkonie, stawiacie wino na stolik. Gdyby ktoś wpierdolił się na ogródek, pomyślał by ze jest jakieś dziwne zebranie kółka różańcowego albo koła gospodyń wiejskich. Rozmowy zaczynają się coraz bardziej kleić. Kończy się alkohol więc dostajesz nowego questa. Znowu wpierdalasz się do żabki znowu kupujesz wino. Widzisz już wkurwienie babówy bo znowu będzie musiała dokładać towar. Wracasz zadowolony do tymczasowego domu. Przez kolejną godzinę rozmawiacie na wszystkie tematy. Czujesz lekki posmak alkoholu w przełyku. Jeszcze 2 winka i będzie idealnie. Szlugi zaczynają wchodzić bardziej. Już wiesz ze twoje płuca nigdy nie będą takie jak dawniej. Nawet Vizir nie pomoże. Winko kończy się za szybko, dostajesz hajs i znowu musisz lecieć do żabki. Jakim chujem nie dostałeś karty stałego klienta. Bierzesz odrazu dwa winka i 4 piwa. Z plecaka wydobywają się dźwięki które powaliły by na łopatki weterana wojny w Wietnamie. Za każdym razem gdy wracasz do chaty, jesteś coraz bardziej wstawiony. No to tyle było by z niespożywania % napojów. Nim się zorientowaliście dopiliście cały zakupiony zapas procentowy. Zaczyna wam lekko odpierdalać. Nim się obejrzeliście była już 21. Jeden z kompanów zwija do domu więc zostaje już tylko trzech muszkieterów którzy nie mogą zostawać sami po alkoholu. Wpadacie na pomysł żeby zadzwonić bo grupowego śmieszka i zjarusa. Oczywiście zgadzają się. Dostajesz propozycje pójścia jeszcze na piwo. Twoja równowaga trochę nie istnieje ale jak na prawilnego alkoholika przystało zgadzasz się. Wychodzisz z domu. Postanawiasz skrócić sobie drogę więc idziesz przez jakieś pola. Zapominasz o istnieniu jebanego jeziora Bajkał za domem. Wpierdalasz się na pełnej kurwie nogą do wody. Chuj ci w dupe. Próbujesz się wygrzebać ale wciągnęło ci nogę jak chomika do odkurzacza. Uwalniasz się z bagna. Przechodzisz 20m dalej. Wpierdalasz się na płot. JAPIERDOLE KTO TO KURWA STAWIAŁ. Nigdy więcej na skróty. Masz nadzieje ze to już koniec wpierdalania sie we wszystko. Wychodzisz na prostą, widzisz kumpla. Opowiadasz mu historie swojego życia. Dostajesz 10 zł od niego na piwo. Podjaranie.exe. Masz 10 min do zamknięcia żabki. Zaczynasz zapierdalac. Jeb. Wypierdalasz się po raz kolejny. Chuj ci w dupe v2. Nie powstrzymuje cie to jednak przed dalszym natarciem na żabkę. W ostatnich 6 min udaje ci się dostać do środka. Bierzesz dwie Perełki bo tylko na tyle cie stać. Ledwo stoisz na nogach. Nagle z ust kasjerki wydobywa się „a dowodzik mogę zobaczyć?". No chyba kurwa ją coś boli. Pokazujesz kartę medyczną. Udało się. Wychodzisz jeszcze bardziej zadowolony z żabki. Idziecie na deski na których wydarzyła się wojna o terytorium ale to opowieść na inny dzień. Próbujesz otworzyć piwko ale twoje zdolności manualne nie istnieją w tym stanie. Poddajesz się, prosisz kumpla o pomoc. Udaje się. Wypijasz dwa piwa. Film zaczyna ci się urywać. Trzeba wracać do chaty bo inaczej kaplica. Oczywiście nie obeszło się bez zwrócenia całego jadłospisu z całego dnia. Wracacie. Nie pamiętasz jak ale masz koc na plecach. Dochodzicie do domu. Wpierdalacie się wspólnie do jebanego jeziora. Tym razem zaczynasz się śmiać jak pojebany. Gdy docierasz do drzwi, z twoich butów wylewa się cała masa błota i wody. O kurwancka. Docierasz do pokoju. Zaliczasz zgona ale po jakimś czasie wstajesz. Dostrzegasz ze kolejna osoba zrespila się w domu. Wyciągają flaszkę. Nie pozwalają ci się napić. Not stonks. Po kilku minutach śmieszek i zjarus postanawiają się pobawić w Makłowicza. O kurwa. Z mikrofali zaczyna się ulatniać dym. No to chuj. Kładziesz się spać. Masz dość jak na jedną noc. Wydaje ci się że już zapadniesz w dobre spanko. Nic kurwa bardziej mylnego. Dwóch Makłowiczów postanawia cie nawiedzić. Jeden z nich skoczył na ciebie jak John Cena. W ramach zemsty ujebał go pies. Przynajmniej on stoi w twojej obronie. Słyszysz stłumione dźwięki które docierają z lewej strony. Otwierasz oczy. O japierdole co to za potwór. Twój kumpel coś do ciebie mówi ale nie potrafisz wyłapać nic z jego bełkotu. Wkurwiasz się. Grozisz mu ze mu wyjebiesz jeśli nie wyjdzie. Nie słucha cię. Wypierdalasz mu z liścia. Dalej napierdala. Dostajesz magiczne +69 do siły. Wypierdalasz mu po raz kolejny. Okazuje się że nic nie słyszy na lewe ucho. Wygrałeś spokój. Kładziesz się spać. Masz pewność ze nikt już nie będzie cie budził do rana.

Wstajesz rano jak nowo narodzony, kac jak skurwesyn ale da się przeżyć. Próbujesz zrozumieć co się odjebalo dnia poprzedniego. A jebać ważne ze było zajebiscie. Wracasz do domu. Obiecujesz sobie znowu ze nigdy więcej nie pijesz...

Adi pasta Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz