Chapter IX: Prawda i fałsz

1 0 0
                                    

MB wstał rano i zobaczył że jedynie on nie spał. Po chwili ogarnięcia się wyszedł z chaty. Po tym zaczął się rozglądać
- Annathar nakazał mi zaprowadzenie ciebie do obozu treningowego, gdzie masz odbyć pierwszy dzień swojego treningu - nagle zostały rzucone w jego stronę słowa.
Wtedy się odwrócił i zobaczył że stała przed nim jakaś kobieta w skórzanej ćwiekowanej zbroi która zakrywała całe jej ciało. Na głowie miała nałożony kaptur i maskę, która zakrywała jej twarz, natomiast na plecach miała płaszcz. Była dosyć wysoka.
- No to prowadź - rzekł Saibot.
Wtedy kobieta zaczęła iść i MB zaczął iść za nią. Po chwili oboje przekroczyli kamienne wrota i znaleźli się w obozie, gdzie żołnierze ubrani w srebrne, płytowe zbroje ćwiczyli strzelanie z łuku i ćwiczyli szermierkę.
Przy żołnierzach którzy ćwiczyli walkę włócznią stał w złotej, płytowej zbroi wojownik. Miał na zbroi czerwono-złotą szarfę. Na głowie miał hełm, który zakrywał całą jego twarz
- Więc jesteś - rzekł wojownik nieco przytłumionym głosem - gotowy na ten pierwszy raz?
- Annathar? - spytał się Saibot.
- Jasne - odpowiedział - myślałeś że jestem jedynie tym co siedzi za biurkiem?
- Wyglądałeś na takiego typowego panicza - skrzyżował ręce.
- Dobra koniec tych przyjemności - rzekł po czym skierował wzrok w stronę kobiety - widzę że zapoznałeś się ze swoim sparing partnerem.
- Sparing partnerem? - spytał z niedowierzaniem patrząc na wojowniczkę.
- No co? Zdziwiony?
- Ja myślałem że z tobą będę trenował...
- A i owszem - odpowiedział z entuzjazmem - będziesz moimi rękami i nogami.
Wtedy Annathar się zaśmiał.
- Dobra - nagle powiedział Kleryk - Natasha weź nie korzystaj z broni, MB pokaż co potrafisz, tylko oczywiście bez mocy. Masz po prostu korzystać z pięści.
- Wedle życzenia Annatharze - powiedziała Natasha, po czym stanęła na polu do treningu i od niechcenia lekko się ukłoniła, zapraszając MB.
- No dobra, dam radę - rzekł do siebie - w końcu to jest tylko jakiś przydupas.
Wtedy stanął naprzeciwko kobiety.
- MB, Natasha - rzekł Annathar - start.
Po tych słowach Eira zaczęła atakować MB. Wyprowadzała ciosy dosyć szybko, przez co Saibot ledwo co był w stanie nadążyć. Jednak po chwili mi się udało zadać jeden cios, który to ominęła. Wtedy chwyciła go za rękę i zgięła ją tak, że Saibot upadł na ziemię. Kiedy się to stało, przycisnęła jego plecy kolanem do ziemii.
- Żałosne - powiedziała cicho, ale na tyle aby mógł to usłyszeć jej przeciwnik.
- Dobra Natasha - powiedział po chwili Annathar - już wystarczy.
Wtedy kobieta puściła MB, a ten zaczął powoli wstawać. Kiedy już to zrobił chwycił się za bolące ramię.
- Dużo trzeba ciebie nauczyć - oznajmił Kleryk.
- Ale jak? - spytał się z niedowierzaniem MB - Jakim cudem? Szkoliłem się jebanymi latami w walce, a zostałem położony przez byle kogo?
- I w dodatku szczeka jak mały piesek - powiedziała tym razem to na głos - Annatarze to na pewno jest ten wybraniec? Nie przetrwałby nawet minuty w walce z Smokiem.
- Nat błagam ciebie - odpowiedział Annathar, po czym skierował wzrok w stronę Saibota - To jest Natasha, nasza wybitna łowczyni Smoków. Zabiła ich więcej niż ty wifiarzy w czasie tych waszych wojen, więc odzywaj się z nią z szacunkiem - po chwili zobaczył jak Eira patrzyła się z wywyższeniem na Saibota - i wzajemnie Natasha, nie pamiętasz swojego pierwszego razu? - dodał, po czym usiadł na krześle - No dobra, a teraz kontynuować! W jeden dzień Pandemonium nie zbudowano - podniósł ręce do góry na znak, aby oboje zaczęli ponownie ze sobą walczyć.
Minęło kilka godzin, a MB wracał w stronę chaty, masując przy tym obolałe ramię.
- Ehh kurwa - rzekł - jeszcze mam z tym całym, jak mu tam? Nemezisem "trenować" - nagle przystanął - KURWA - krzyknął z bólu - JEBANA W DUPĘ MAĆ.
- Na pewno krzykiem pokonasz każdego Smoka - nagle ktoś powiedział kobiecym głosem.
MB wtedy się odwrócił w stronę, z którego wydobywał się głos i zobaczył że cały czas za nim szła Natasha.
- Chcesz się dalej nabijać ze mnie? - spytał się Saibot.
- Nie - rzekła rozbawiona - na dzisiaj mi w zupełności wystarczy. Ale jutro? Czemu by tego samego nie zrobić?
- Zwykle po pierwszej "randce" wiem jak wygląda każda laska - oznajmił patrząc się na dziewczynę - to więc zdejmiesz tą maskę czy mam jutro ci ją zdjąć, jak już ciebie powalę na glebę?
- A to wolę poczekać do tego jutra w takim razie - odpowiedziała krzyżując ręce - dobra pokaż mi tą swoją ekipę, z chęcią zobaczę ich zanim Veritowy Mistrz zleje ich na kwaśne jabłko.
- Skąd wiesz że nie będzie na odwrót? - spytał się jej.
- Hmmm - podniosła głowę do góry, po czym znowu skupiła wzrok na praktycznie kulącym się Saibocie - niech no pomyślę. Gość jest Smokiem, w dodatku najpotężniejszym, sam by mógł na równi walczyć z tym całym Belialem...
- Za bardzo przechwalasz mojego ojca - wtrącił się jej w zdanie.
- W przeciwieństwie do swojego bękarta dowiódł że nie jest owieczką, którą muszę pilnować, aby jej się nie stała krzywda i żeby przypadkiem nie została zabita przez jej niedoszłą suczkę i Beliala - zripostowała go.
- Jeśli jesteś niczego sobie to możesz mnie popilnować - odpowiedział jej na to - ale dobra, jak to powiedział wcześniej "koniec tych przyjemności" i mi powiedz czemu dostaną wpierdol od mojego ojca.
- No proszę, proszę - rzekła pod udawanym wrażeniem - jak nauczysz się walczyć jak łowca, a nie jak teraz, jak jakiś kmieć z pola to może zacznę ciebie traktować z szacunkiem, ale wracając do wcześniejszego tematu. Po dzisiejszej walce z tobą sądzę że Nemezis po prostu zniszczy twoją ekipę.
- Ciekawe - rzekł - ale dobra chodź, przedstawię ciebie o moja wielka obrończyni - oznajmił ironicznie.
Po tym poszli w stronę chaty.
Kiedy weszli do środka, wszyscy coś robili. Rejzor robił jakieś zapiski, Mystake patrzyła w zebrane zwoje, natomiast Gordon i Mnichu gadali o jakiś pierdołach.
Nagle Kahn zobaczył że MB wrócił i podszedł do niego.
- No proszę MB wyglądasz jakby ktoś po tobie przejechał ciągnikiem kilka razy i grupowo zgwałcił - rzekł.
- No wiesz... - nagle urwał zdanie - jest tu może lód? Ramię mnie napierdala jak sam skurwysyn, a jeszcze z Veritowym Mistrzem mam trening.
- Powinien się znajdować w piwniczce - odpowiedział mu Kahn - a cóż się stało przyjacielu? Kto ciebie tak urządził?
- A ja - odpowiedziała mu Natasha wchodząc do środka - no nie powiem, urządziliście się tutaj - zaczęła się rozglądać.
- Mam nadzieję że tym razem nie będzie to ta sama niespodzianka co Iris - rzekła nagle Mystake przerywając na chwilę czytanie zwojów.
- Eee co? - spytał się Saibot, po czym ruszył w stronę drzwi do piwniczki. Była to klapa w podłodze.
Łowczyni tylko westchnęła i weszła do środka, po czym usiadła na krześle, które znajdywało się naprzeciwko zajętego pisaniem Rejzora.
- Że też daliście się nabrać Smokowi - powiedziała Natasha opierając się na krześle, kładąc nogi na stole.
Wtedy przeszkodziła Rejzorowi, który spojrzał z wkurwieniem na kobietę.
- Mysti widzę że masz konkurencję - rzekł Rejzor.
- I tak Beliar by dalej uważał że jestem bardziej sukowata - powiedziała rozbawiona tymi słowami.
- Beliar? - spytała się łowczyni - Gość ukradł imię Belialowi bo ma wysokie ego i mu dupa pękła?
Wtedy Gordon się zaczął śmiać.
- Kurwa - próbował coś mówić przez śmiech - jednak wiesz... Mystake - zaczął się głośniej śmiać - Beliar by powiedział po tym co innego.
Kontynuował dalej rechot, tym razem usiadł na jakieś szafce.
- Kurwa gdzie lód? - nagle spytał się MB będąc w piwniczce.
- Dobra chodź tu sieroto - powiedziała Natasha w kierunku MB - ten jeden raz tobie pomogę.
- Jak ty chcesz mu pomóc? - spytał się zdziwiony Rejzor.
Wtedy Natasha zdjęła rękawice. Miała bladą dłoń, w której wyczarowała lód.
- To już wiadomo dlaczego przegrałem - rzekł MB - jesteś jebanym Smokiem.
- Nie jestem Smokiem - odpowiedziała - po prostu nauczyłam się paru rzeczy.
Po tych słowach Saibot podszedł do dziewczyny, która złapała go za obolałe ramię i zaczęła mu je delikatnie mrozić.
- O proszę, a jednak potrafisz być miła - rzekł prześmiewczo MB.
- Nie mam ochoty dyskutować z Nemezisem na ten temat, temu ci coś niecoś pomogę - oznajmiła, po czym dalej zaczęła robić okład z lodu.
- Ty MB uważaj - rzekł nagle Mnichu, który ciągle siedział cicho - bo zaraz się dowie o tym Iris i będzie tak zazdrosna że nas wszystkich spali.
- No taki jest mój cel młody - rzekł uśmiechając się - co dwie baby to nie jedna.
Wtedy poczuł większy chłód, a po tym ból.
- KURWA - nagle krzyknął MB.
- Trójkąt z Krwawym Baronem i szczekającym psem? - spytała się Natasha - podziękuję, przy takim układzie wolę być dalej singielką. Dobra teraz będzie bolało - nagle przestała robić okładu z lodu.
- Zaraz, jak to boleć? - spytał się.
Po tym nagle mocno chwyciła za jego ramię i wypchnęła jego bark do tyłu. Wtedy MB mocno krzyknął.
- Dobra postaraj się teraz nią ruszyć.
Po tych słowach Saibot zaczął nią ruszać.
- Kurwa, no nareszcie mogą ruszać łapą - oznajmił z entuzjazmem.
- To dobrze - nagle ktoś rzekł.
Był to Nemezis, który stał w drzwiach.
- Czas na trening - rzekł - i przy okazji czas na nauczkę.
- Wspaniale - powiedziała Mystake wstając z krzesła - nareszcie mam okazję dania tobie wpierdolu.
- Ja muszę zostać i dokończyć notatki - rzekł Rejzor - beze mnie się bawcie.
- Dobrze, zatem wszyscy za zewnątrz - nagle zwrócił wzrok w stronę Natashy - ty natomiast jesteś zbędna, zostań tutaj.
- Jak zwykle zabawa mnie omija - odpowiedziała z pretensjami, po czym spowrotem usiadła.
Wtedy wszyscy wyszli poza Rejzorem i łowczynią wyszli na zewnątrz.
- Dobrze - nagle powiedział Nemezis - to co? Wolicie teraz te starcie czy potem? - spytał się zwracając swojego uwagę na Twórczynię.
- Teraz - odpowiedziała.
- Dobrze, zatem połóżcie mnie - powiedział rozkładając ręce.
Wtedy Gordon ruszył w stronę Veritowego Mistrza, po czym zaczął go atakować. Ten przez chwilę bronił jego ciosy, aż w końcu złapał go za rękę i kopnął go, a ten poleciał do tyłu. Po tym Mnichu strzelił zielonym, ognistym pociskiem w Nemezisa. Ten tylko wybronił projectile i skoczył na Spawna. Ten uniknął uderzenia i wystrzelił łańcuchami. Veritowy Mistrz złapał je i się uśmiechnął, po czym przerzucił go za swoje plecy w kamienny płot.
- 2-0 - rzekł Nemezis.
Została tylko Mystake. Ona natomiast wyjęła swój kij i pomachała nim kilka razy w powietrzu. Wtedy Nemezis ją zaatakował, a ta zablokowała jego ciosy kijem i uderzyła go nim w twarz.
Wtedy odleciał na kilka metrów i się tylko uśmiechnął. Po tym naokoło niego pojawiła się czarna chmura, a kiedy zniknęła Nemezis miał cztery ręce w których trzymał srebrną kosę, katanę, łuk i topór. Natomiast zamiast hełmu samurajskiego miał na głowie hełm, przypominający łeb Smoka, w którym w miejscu oczodołów płonął ogień.
Zaczął się wtedy rechotać i kiedy dziewczyna się na niego rzuciła, on wycelował w nią kosą i ta odepchnęła ją zieloną, eteryczną tarczą.
Wtedy MB, który stał oparty zaczął klaskać, natomiast Nemezis po przybraniu swojej ponownie ludzkiej formy tylko uklęknął jak po przedstawieniu.
Po tym zobaczył jak Mystake leży na ziemi i trzyma się za brzuch. Podszedł do niej.
- Który miesiąc? - spytał się nagle.
- Co? - spytała się zdezorientowana.
- Który miesiąc? - spytał się ponownie.
- Drugi - odpowiedziała, domyślając się o co mu chodzi.
Wtedy spojrzał na nią z wściekłością.
- Wiesz co żeś zrobiła? - spytał się jej chłodno.
- A jaki miałam wybór?
- Zostać w swoim świecie i nie obciążać innych - odpowiedział jej, po czym zwrócił się w stronę Gordona, który wstał - pomóż jej wstać i zabierz ją do łóżka. Musi odpocząć.
- Dobrze szefunciu - odpowiedział, po czym skierował się w stronę Twórczyni, której to pomógł wstać i po tym poszedł z nią do chaty.
- O co chodzi? - spytał się Mnichu, który już zdążył oprzytomnieć.
- O to że wasza inteligenta przyjaciółka postanowiła wraz z dzieckiem ruszyć do tej niebezpiecznej krainy - odpowiedział mu.
- Dzieckiem? - spytał się MB - Czyli...
- Czyli ich starania się powiodły - dokończył Mnichu - to temu nie chciała przybierać formy Twórcy.
- Dobrze, koniec tego gadania. Mnichu idź powiadomić Annathara że mam debila na pokładzie, MB ty natomiast zostajesz ze mną. Czas abyś nauczył się kontrolować swoją Smoczą stronę.
Wtedy Mnichu poszedł, a MB stanął naprzeciwko Nemezisa.
- To co mam zrobić? - spytał się.
- Pierwsze, to musimy znaleźć twoją słabość i nauczyć ciebie z nią walczyć - rzekł, po czym odwrócił się do niego plecami.
- Słabość? Przecież ja ich nie mam - odpowiedział.
- Każdy ją ma - rzekł odwracając się - hmm - spojrzał mu się w oczy - jak masz zostać Smokiem jak trzymasz urazę do innego Smoka?
- Co? - spytał się zdziwony - Skąd ty...
- Nie musiałem szukać głęboko, w twoich oczach widzę żal - uderzył go delikatnie ręką w klatkę piersiową odpychając go do tyłu - zostałeś pierwszy raz oszukany przez kobietę, której zdołałeś zaufać. Chcesz się zemścić, czujesz ból z tego powodu, a zarazem chcesz aby to inaczej wyglądało - wtedy uśmiechnął się jakby szyderczo - to jest twoja największa słabość.
- To jak mam sobie z tym poradzić? - spytał się.
- Tego nie wiem - odpowiedział - ale za niedługo się tego dowiemy.

Chata, w tym samym czasie kiedy odbywała się walka z Nemezisem

Rejzor siedział i pisał w notatkach. Natasha natomiast spoglądała się na to co robi Saibot, aż w końcu wstała.
- Nudy - rzekła - co tam piszesz? - spytała się ciekawsko.
- Raporty, raporty i jeszcze raz raporty - odpowiedział jej.
- Nie nudzi ciebie to? - spytała się.
- Shoguna nie ma, na razie - spojrzał się w jej stronę - więc ktoś musi to robić. A to że nikt tego nie chce robić, to ja zostałem, a co do nudów, to tak. Nudzi mnie to w cholerę.
Natasha przeszła obok Saibota i wzięła dzban z wodą i kubkiem, po czym wróciła na swoje miejsce i położyła naczynia. Po tym zdjęła z głowy kaptur i zaczęła zdejmować maskę. Saibot wtedy zaczął się gapić na to.
Po chwili udało jej się zdjąć ją. Jak się okazało miała bladą twarz, na policzku natomiast miała bliznę, a jej oczy jak w przypadku każdego z rasy Antyra były niczym niebieskie kryształki lodu. Włosy natomiast miała długie, kruczoczarne.
- No co? - spytała z Saibota, kiedy ten się na nią gapił - Raportami się zajmuj, a nie patrzysz się na mnie jak debil.
- Ta, racja, racja - odrzekł po czym skupił wzrok na notatkach - to więc jesteś tym Smokiem, czy faktycznie mówiłaś prawdę? - spytał się jej.
- Hmmm, nie jestem nim - odpowiedziała, po czym zaczęła nalewać sobie wody - tego nauczył mnie Nemezis, kiedy znalazł mnie wśród ruin jednej z wiosek.
- Co się stało że się tam wtedy znalazłaś? - spytał się jej, tym razem patrząc w jej oczy.
Po tych słowach jej oczy się zaszkliły.
- Powiem tyle że od tego momentu zaczęłam nienawidzić Krwawego Barona, jak i każdego Smoka, poza Veritowym Mistrzem, który w porównaniu do reszty swojego gatunku nie zachował się z wywyższeniem do mej rasy - odpowiedziała mu, po czym przetarła oczy ręką.
- Rozumiem, nie powinienem pytać - rzekł, po czym spowrotem zwrócił wzrok w stronę notatek.
Wtedy Natasha wypiła zawartość kubka i zaczęła zagarniać włosy, pod zbroje. Kiedy już to zrobiła, założyła maskę, a potem kaptur.
- To mamy mały sekret, czemu taka jestem - powiedziała - było miło ciebie poznać Saibocie.
Nagle otworzyły się drzwi. Wszedł do środka Gordon wraz z Mystake.
- Co się stało? - spytał się Rejzor podnosząc się z miejsca.
- To był mój głupi pomysł - odpowiedziała mu.
- To było logiczne że Nemezis spuści tobie wpierdol - rzekła prześmiewczo Natasha, krzyżując ręce.
- Bym mu spuściła wpierdol, gdyby nie to że przeniosłam się tutaj w ciąży - odpowiedziała jej.
- Jednak co do pomysłów dorównujesz MB lub Shogunowi - rzekł Saibot - Gordon weź ją zabierz do tego cholernego łóżka.
Kahn tylko kiwnął głową i zaniósł Mystake do pokoju.
- Twoi przyjaciele naprawdę nie myślą - rzekła łowczyni, śmiejąc się.
Rejzor przewrócił tylko oczami.
- W przeciwieństwie do ciebie mam ich - zripostował ją.
- A ja myślałam że ty nim jesteś - odpowiedziała - no nic - nagle wstała i poszła w kierunku drzwi, po czym tylko na moment się odwróciła w stronę Rejzora, po czym wyszła z chaty.
Saibot tylko się gapił.

Ciąg dalszy nastąpi...

MB kontra Wifiarze II: Starcie światów vol.1 Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz