Luty dobiegł końca, a powalentynkowe plotki ucichły, zastąpione nowiną o zaręczynach Poppy. Lekcje z Syriuszem szły świetnie, w dodatku miło spędzałam z nim czas, ale wszystko inne było nie tak. Jeszcze przed przerwą wielkanocną czekały mnie próbne sumy, mogłam więc poświęcać większość czasu na naukę, za niedostatki w samopoczuciu obwiniając przedegzaminacyjny stres. Dodatkowo, na początku marca miał się odbyć mecz Gryfonów ze Ślizgonami - ta okoliczność znacząco ułatwiała unikanie Dorcas.
Ktoś mógłby zapytać, dlaczego miałabym to robić?
Sama ledwie wyłuskiwałam powody z natłoku własnych myśli. Przede wszystkim, nieważne, jak bardzo bym nie próbowała, nie potrafiłam rozdzielić tej ostatniej rozmowy z Poppy i wspomnienia widoku Meadowes w towarzystwie ślicznej Imogen Woodlock. Wcale nie dlatego, że znałam preferencje obu dziewcząt, choć przyznam, zaczęłam się im obu przyglądać jeszcze uważniej. Jakbym sprawdzała, porównywała siebie z nimi, chcąc zobaczyć, czy mogę faktycznie należeć do tego samego grona.
Cóż, nie odkryłam niczego poza banalnym faktem, że owszem, bo takie dziewczyny zachowują się najzupełniej normalnie, chodzą na lekcje, realizują swoje pasje, mają rodziny i przyjaciół. Może nieco więcej wrogów, co dotarło do mnie dobitnie pewnego razu, gdy siedziałam w bibliotece, a obok przeszła Imogen.
- Fajna dupa - usłyszałam niezbyt cichy komentarz jakiegoś chłopaka z siódmego roku - Szkoda, że lesba i w dodatku szlama.
- Widocznie nie miała dość dobrego faceta - odparł mu drugi - Ale ja szlam nie tykam.
Zaśmiali się, krótko i paskudnie, po czym jak gdyby nigdy nic wrócili do swoich wypracowań. Jakby właśnie nie zmieszali drugiego człowieka z błotem, stawiając go w pozycji przedmiotu bez własnych uczuć czy opinii.
Cholernie się bałam bycia na miejscu Imogen. Mało gryfońskie, ale tak czułam i już. Gdyby ona to usłyszała, z pewnością umiałaby odpyskować, a ja zwyczajnie skuliłam się w sobie, choć przecież nie mnie dotyczyły te obrzydliwe komentarze. Im dłużej o tym myślałam, tym bardziej dochodziłam do wniosku, że odstawanie od reszty to coś dla bardzo odważnych ludzi.
Dorcas taka była, chociażby. Ona by umiała obronić nie tylko siebie, ale jeszcze i innych, jak wtedy gdy kłóciła się w z nauczycielem obrony, lekceważąco przyjmującym osiągnięcia dziewczyn. Tak naprawdę, zawsze to w niej podziwiałam, choć po cichu i bardzo niechętnie. Wolałam tłumaczyć sobie, że szuka w ten sposób atencji, a teraz rozumiałam tę potrzebę zrobienia czegokolwiek, bycia częścią jakiejś zmiany, poczucia sprawczości w tym całym chaosie, jaki nas otaczał.
Wiele dostrzegłam, tak ogólnie. Sporą część - z najgłupszego możliwego powodu, bo zobaczyłam Dor z inną w te cholerne Walentynki. Kiedy to analizowałam, zazwyczaj gapiąc się bezmyślnie w okno nad jakimś podręcznikiem, dochodziłam co prawda do wniosku, że zaczęłam patrzeć na nią inaczej wcześniej, gdy powróciła odmieniona po wakacjach. Ta świadomość mi jednak nie pomagała, przeciwnie, czułam się z nią jak ostatni pustak. Jak powierzchowna musiałam być, skoro do zauważenia drugiej osoby potrzebowałam, by zaczęła nosić ładniejsze ubrania i bardziej twarzową fryzurę?
Z drugiej strony, czułam też paradoksalną złość na samą siebie, za takie myślenie właśnie. Bo czy gdybym była chłopakiem, też bym się tak oceniała? Może z niektórymi rzeczami po prostu nie sposób walczyć, powstają poza naszą świadomością czy własnym obrazem, który mamy w głowach?
Nauczyciele straszyli nas sumami, a prawda była taka, że życie poza lekcjami okazywało się coraz bardziej skomplikowane i w dodatku nikt nam go za bardzo nie tłumaczył.
*
Owszem, denerwowałam się myśląc o zaliczeniach, w końcu tym razem od wyników zależała moja dalsza przyszłość. To jednak, co było w niej najbardziej niepewne, miało niewiele wspólnego z ocenami, a przysparzało mi najwięcej bezsennych nocy. Konieczność spania tuż obok Meadowes nie pomagała, dlatego wyjawiłam problem złączonych łóżek Syriuszowi, dowiedziawszy się, że ma bogate doświadczenia z zaklęciem Trwałego Przylepca. Ostatecznie, metodą prób i błędów, przywróciłam stan sprzed nalewkowych wyczynów Lily.
CZYTASZ
Edukacja Marlene [Dorlene, Era Huncwotów]
Fiksi Penggemar[PL] Piętnastoletnia Marlene McKinnon jest dobrą uczennicą. Choć jeszcze nie wie, co chce robić w przyszłości, czuje się dobrze przygotowana do nadchodzących SUMów. Tylko jakiś cichy, ale coraz częściej powracający głos w głowie mówi jej, że szkoła...