Secret Time
Zaczęły się wakacje. Miałam wiele planów, choć pewnie przesiedzę je w domu, oglądając seriale jak co roku.
Zasiadłam przy swoim biurku, stawiając telefon na przeciwko siebie. Schyliłam się do szuflady, by wyjąć z niej notatnik, czekając, aż zobaczę w telefonie swoją przyjaciółkę.
- Jayla. Hej, co tam. - usłyszałam głos brunetki, podnosząc do góry głowę by ją zobaczyć.
- Myślałam, że się nie doczekam odpowiedzi. Cześć, Madi.
- Może byśmy poleciały gdzieś.. no wiesz Stany, Kalifornia i te sprawy. Mam ochotę przeleżeć cały dzień na plaży, oglądając przy tym przystojnych chłopaków. - zaśmiałam się, widząc jak poniosła ją wyobraźnia.
- Nie ma szans. Nawet jakbym chciała, to rodzice by się nie zgodzili. Ostatnio są jacyś dziwni. Kontrolują mnie za każdym razem gdy tylko przekroczę próg drzwi.
- Od kiedy tak się o ciebie troszczą. - zaśmiała się. - Nigdy tacy nie byli, nawet nie zwracali uwagi gdy wracałaś ode mnie nad ranem.
- Co nie. Czuję, że coś przede mną ukrywają. - zaczęłam myśleć, co mogło się takiego stać. Gdy nagle ktoś złapał za klamkę i wszedł do pokoju, bez żadnego zaproszenia.
- Pakuj się.
- Co? - spojrzałam niezrozumiale na ciemnego blondyna, który stał na przeciwko mnie z walizką. - Już mama chce wyrzucić mnie z domu? odkupię ten wazon.
- Mówię poważnie. Rodzice chcą nas wysłać do znajomej, mieszkającej w Kalifornii.
- Co?! - rozniósł się dźwięk z telefonu.
- O, hej Mads. - wzrok nas obu skupił się na telefonie. - Tak, więc pakuj się.
Otworzyłam szeroko usta, będąc w szoku i spojrzałam na dziewczynę, która miała taką samą reakcje jak ja.
- AAA, jednak będą wakacje w Kalifornii! - krzyknęła ucieszona.
Otworzyłam szafe, będąc dalej na linii. Zaczęłam szukać letnich ubrań, które mi się przydadzą. Na początek wpakowałam kilka koszulek, krótkich spodenek.. i rzecz, która wypadła. Podniosłam ją i podeszłam bliżej telefonu, pokazując białą niedługą sukienkę.
- Koniecznie bierz, jak cię jakiś przystojniak zaprosi na randkę. - parsknęłam kiwając głową na nie. Choć i tak ją wpakowałam. Tak w razie co. Jakby jednak się stało.
Po spakowaniu wszystkich rzeczy, zakończyłam rozmowę i zeszłam na dół chcąc dowiedzieć się czegoś więcej. Będąc na korytarzu udało mi się podsłuchać krótką rozmowę
- Jackson, to nie są żarty. To dla waszego bezpieczeństwa, pilnujcie siebie nawzajem.
Słyszałam zatroskany ton głosu, zaczęłam się obawiać.
Wyszłam zza rogu tak jakbym dopiero wychodziła z pokoju i oparłam się łokciami o blat.
- więc powiecie mi co to za wyjazd? - popatrzyłam na rodziców, którzy spojrzeli się na brata.
- Stwierdziliśmy, że powinniście się wyszaleć. W końcu jesteście młodzi. Tak się składa, że moja przyjaciółka mieszka w Kalifornii. I chętnie się wami zajmie. Robiła to już, gdy byliście mali. - kiwnęłam głową na te słowa i zacisnęłam usta w cienką linie.
- Wylatujecie jutro, o piątej rano. Radzę wam iść wcześnie spać. - uśmiechnęła się kobieta.
Odwróciłam się na pięcie i wróciłam z powrotem do swojego pokoju. Chwyciłam w dłoń telefon wysyłać sms do Madi. - Wylatuję o piątej, w razie gdybyśmy się minęły spotkamy się u twojej ciotki. Kisses.
Upewniłam się, że wszystko mam spakowane. Wzięłam krótki przysznic, po którym od razu położyłam się spać.
☆
CZYTASZ
All the stars shine for us.
RomanceNiespodziewanie wyjeżdżając na wakacje do Kalifornii, nie spodziewałam się tego, że już nigdy z nich nie wrócę.