☆ I

481 13 3
                                    

Secret Time

Zaczęły się wakacje. Miałam wiele planów, choć pewnie przesiedzę je w domu, oglądając seriale jak co roku.

Zasiadłam przy swoim biurku, stawiając telefon na przeciwko siebie. Schyliłam się do szuflady, by wyjąć z niej notatnik, czekając, aż zobaczę w telefonie swoją przyjaciółkę.

- Jayla. Hej, co tam. - usłyszałam głos brunetki, podnosząc do góry głowę by ją zobaczyć.

- Myślałam, że się nie doczekam odpowiedzi. Cześć, Madi.

- Może byśmy poleciały gdzieś.. no wiesz Stany, Kalifornia i te sprawy. Mam ochotę przeleżeć cały dzień na plaży, oglądając przy tym przystojnych chłopaków. - zaśmiałam się, widząc jak poniosła ją wyobraźnia.

- Nie ma szans. Nawet jakbym chciała, to rodzice by się nie zgodzili. Ostatnio są jacyś dziwni. Kontrolują mnie za każdym razem gdy tylko przekroczę próg drzwi.

- Od kiedy tak się o ciebie troszczą. - zaśmiała się. - Nigdy tacy nie byli, nawet nie zwracali uwagi gdy wracałaś ode mnie nad ranem.

- Co nie. Czuję, że coś przede mną ukrywają. - zaczęłam myśleć, co mogło się takiego stać. Gdy nagle ktoś złapał za klamkę i wszedł do pokoju, bez żadnego zaproszenia.

- Pakuj się.

- Co? - spojrzałam niezrozumiale na ciemnego blondyna, który stał na przeciwko mnie z walizką. - Już mama chce wyrzucić mnie z domu? odkupię ten wazon.

- Mówię poważnie. Rodzice chcą nas wysłać do znajomej, mieszkającej w Kalifornii.

- Co?! - rozniósł się dźwięk z telefonu.

- O, hej Mads. - wzrok nas obu skupił się na telefonie. - Tak, więc pakuj się.

Otworzyłam szeroko usta, będąc w szoku i spojrzałam na dziewczynę, która miała taką samą reakcje jak ja.

- AAA, jednak będą wakacje w Kalifornii! - krzyknęła ucieszona.

Otworzyłam szafe, będąc dalej na linii. Zaczęłam szukać letnich ubrań, które mi się przydadzą. Na początek wpakowałam kilka koszulek, krótkich spodenek.. i rzecz, która wypadła. Podniosłam ją i podeszłam bliżej telefonu, pokazując białą niedługą sukienkę.

- Koniecznie bierz, jak cię jakiś przystojniak zaprosi na randkę. - parsknęłam kiwając głową na nie. Choć i tak ją wpakowałam. Tak w razie co. Jakby jednak się stało.

Po spakowaniu wszystkich rzeczy, zakończyłam rozmowę i zeszłam na dół chcąc dowiedzieć się czegoś więcej. Będąc na korytarzu udało mi się podsłuchać krótką rozmowę

- Jackson, to nie są żarty. To dla waszego bezpieczeństwa, pilnujcie siebie nawzajem.

Słyszałam zatroskany ton głosu, zaczęłam się obawiać.

Wyszłam zza rogu tak jakbym dopiero wychodziła z pokoju i oparłam się łokciami o blat.

- więc powiecie mi co to za wyjazd? - popatrzyłam na rodziców, którzy spojrzeli się na brata.

- Stwierdziliśmy, że powinniście się wyszaleć. W końcu jesteście młodzi. Tak się składa, że moja przyjaciółka mieszka w Kalifornii. I chętnie się wami zajmie. Robiła to już, gdy byliście mali. - kiwnęłam głową na te słowa i zacisnęłam usta w cienką linie.

- Wylatujecie jutro, o piątej rano. Radzę wam iść wcześnie spać. - uśmiechnęła się kobieta.

Odwróciłam się na pięcie i wróciłam z powrotem do swojego pokoju. Chwyciłam w dłoń telefon wysyłać sms do Madi. - Wylatuję o piątej, w razie gdybyśmy się minęły spotkamy się u twojej ciotki. Kisses.

Upewniłam się, że wszystko mam spakowane. Wzięłam krótki przysznic, po którym od razu położyłam się spać.




All the stars shine for us. Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz