Każdy kamień tonie, tknięty moją stopą,
Kiedy ruszam w wodę, ciemną i głęboką.
Biegnę po nich chyżo, brzeg zostaje w tyle;
Mgłą zbielały stoi, odległy o milę.Czarna toń mnie dzieli od rodzimych lasów,
Od zapachu szyszek, od niedźwiedzich basów.
Tylko w przód biec mogę, dalej gdzieś w nieznane
Ciężkie dźwigać serce, twarde, choć złamane.Woda wokół nęci, porwać chce mą duszę;
Ja się na jej straszne fale nie pokuszę!
Tedy po kamieniach dalej gnam przed siebie,
Myśli wraz z chmurami błądzą gdzieś po niebie.Słońca srebrne błyski tańczą fali szczytem,
Smutny mgłą widnokrąg leży pod błękitem,
Skały groźne sterczą niby ząb rekina;
Wszystkie krople szepczą w ucho: twoja wina...Bo uciekłam z życia prosto w morskie fale,
Aby na sekundę poczuć się wspaniale,
Lecz po tej sekundzie kamień dno spotyka
I kolejny trzeba znaleźć, gdy umyka.Teraz brzeg pozostał, cichy i pachnący,
Świerk żywicą wzywa, wzniosły, dumny, lśniący,
Dom ukryty w puszczy tęskno za mną płacze;
A ja dalej w próżnię po kamieniach skaczę...Umrę kiedyś cicho, pochłonięta wodą,
Rybom moje zwłoki staną się nagrodą,
A stęskniony domek i stęsknione drzewa
Pieśń usłyszą o mnie, jak ją morze śpiewa!
CZYTASZ
Śnieżyny
PoesíaW trzewiach ziemi przebudzona, zobaczyłam złoty kwiat Usłyszałam pieśń syrenią, wyszłam w doskonały świat Gniazda ptaków rozkwilonych, kępy zzieleniałych drzew A nad nimi niósł się nocny, z gwiazd pędzony, srebrny śpiew - "Przebudzenie" I śmiejcie s...