26. Plan oświadzczyn

734 34 6
                                    

Od pocałunku z Martinem minął tydzień. Przez ten czas chłopak się do mnie nie odzywał. W szkole trzymaliśmy się naszego układu i wymienialiśmy się tylko paroma słowami. Naomi cały czas za nim chodzi. W szkole krąży temat Oliviera. Każdy jest w szoku, że jest w więzieniu. Ludzie z naszej szkoły uważali go za normalnego. No cóż, pomylili się i to bardzo. 

Wracając do pocałunku. To było inne. Wiem, że udając parę, musimy się całować, jednak Martin zawsze dawał mi tylko całusa. A w tamtym momencie pocałował mnie. Dłużej niż zazwyczaj.

A najgorsze jest to, że mi się podobało. 

Usłyszałam dzwonek do drzwi. Podniosłam się z kanapy i ruszyłam do przedpokoju, otwierając Evanowi. Zadzwoniłam do niego, żeby przyszedł. Postanowiłam mu o tym powiedzieć. Może poczuję się lepiej. Vinca nie ma, bo znowu jest w firmie, więc mogę swobodnie mu o tym opowiadać. 

— Opowiadaj! — krzyknął, rzucając się na kanapę.

— Nie wiem od czego zacząć… — mruknęłam, siadając obok niego. 

— Najlepiej od początku — polecił, zajadając ciastka, które przytargał ze sobą. — Nie testuj mojej cierpliwości, tylko gadaj!  — krzyknął, gdy przez dłuższą chwilę milczałam. 

— Całowałam się z Martinem — rzuciłam na jednym tchu, przymykając oczy. 

— O kurczaczki — usłyszałam. — To wspaniale! Jak myślisz, jak będą wyglądać wasze oświadczyny? Ja wszystko zorganizuje! Znajdę przepiękne miejsce, gdzie będzie altana ze światełkami. Na ziemi będą rozsypane płatki róż. Pomogę Martinowi wybrać ci pierścionek! Wybiorę najpiękniejszy, jaki będzie u jubilera. No w końcu moja Vivi nie będzie nosić byle czego! — mówił, jak najęty. 

Otworzyłam gwałtownie oczy. 

— Co ty gadasz? — zapytałam, patrząc na niego, jak na kosmitę. 

— No o tobie i Martinie, kobieto! — powiedział podekscytowany. 

— Ale przecież my się nienawidzimy, idioto i nigdy nawet nie będziemy parą, a co dopiero małżeństwem w przyszłości! Wyobrażasz to sobie? Zabiłabym go przy pierwszej lepszej kłótni. Później zadzwoniłabym po karetkę i to wszystko nagrywała, śmiejąc się złośliwie — powiedziałam, wstając z kanapy i zaczynając krążyć po salonie. 

— Głupoty pleciesz. Jak myślisz, do kogo wasze dzieci będą bardziej podobne? Do ciebie czy Martina? — westchnęłam i walnęłam się w czoło z otwartej dłoni. 

Powiedzenie mu tego, było złym pomysłem. 

Pov. Martin 

— Pocałowałem Vivien — powiedziałem, biorąc kęsa pizzy. 

Postanowiłem opowiedzieć o tym co się stało w szkole, Michaelowi. To jedyny kumpel z drużyny, któremu ufam. 

Mam mętlik w głowie. Całowałem ją dłużej niż zawsze. Gdy podjechałem pod jej dom i zobaczyłem jej usta pomalowane błyszczykiem, myślałem, że nie będę mógł się powstrzymać. Udało mi się jej w tamtym momencie nie pocałować, ale jak widać, nie trwało to zbyt długo. Nie wiem co się ze mną dzieję.

Tak naprawdę to nie widziałem wtedy Naomi. Miałem ją w dupie i skupiłem się na ustach Vivien. Jednak później, gdy brunetka powiedziała mi, że tamta lafirynda już poszła, kamień spadł mi z serca. A czemu? Bo przynajmniej nie pomyśli, że zrobiłem to z własnej woli. 

Mam nadzieję. 

Blondyn słysząc te słowa, zakrztusił się pizzą. Zaczął kaszleć, przez co klepnąłem go mocno w plecy i podałem cole, której się napił. 

— O mój boże! Zrobiłeś to stary! Wiedziałem, że w końcu się to stanie! Mój mały Martinuś się zakochał! — krzyknął, gdy przestał się dusić. Zmarszczyłem brwi na jego słowa. 

— Nie zakochałem się w niej, debilu! Pocałowałem ją tylko dlatego, że szła Naomi — wyjaśniłem. 

— Mi tego kitu nie wciśniesz, przyjacielu. I jak całuję? 

— Zajebiście — przyznałem, po krótkim zastanowieniu. 

— Podobało ci się? — zapytał, przyglądając mi się uważnie. 

Czy mi się podobało? Bardzo. Najchętniej powtórzyłbym to jeszcze raz. 

— Było całkiem nieźle — odpowiedziałem. 

— Pamiętaj, że chce być świadkiem na waszym ślubie! — rzucił, szczerząc się, jak mysz do sera. 

— Człowieku serio? Nie wytrzymałbym z nią. Ja i ona jako małżeństwo? Ty siebie słyszysz? Wysłałbym ją do hospicjum pierwszego dnia — mruknąłem. 

— Nie przesadzaj. Z Vivien nie jest taka zła laska. Ja uważam, że jest najładniejsza w szkole — rzekł, biorąc kolejny kęs pizzy. 

Fakt. Vivien jest ładna. Ona jest piękna. Jest wiele ładnych lasek w szkole, jednak tak naprawdę niektórzy chłopaki z drużyny mają ją za najpiękniejszą. W tym ja. Ona w przeciwieństwie do niektórych dziewczyn ze szkoły się przynajmniej szanuje. 

— Dobra, nie gadajmy już na jej temat. Lepiej powiedz, jak tam nastawienie do meczu? — zmieniłem temat. 

Reszta dnia zleciała nam na omawianiu zbliżającego się meczu koszykówki





Empire Of Power Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz