Pov: Hubert (Doknes)
Zimno...ciemno. Nie wiem gdzie mnie zabierają, wszystko mnie boli i na dodatek mdli, bo strasznie trzęsie tym samochodem. Ciekawe czy moi rodzice wiedzą, że już mnie prawdopodobnie nigdy nie zobaczą... Mogłem nie pić tyle zeszłej nocy to by nic się nie wydarzyło, a teraz zostało mi tylko czekać na to co się ma wydarzyć.
Słyszę hałas, ale moja głowa się na nim nie skupia, bardziej przytłaczają mnie głosy w mojej głowie obwiniające mnie, chcę krzyczeć ale nie potrafię, chcę uciekać ale nie mam jak, chcę już tylko umrzeć...
Znowu hałas, drzwi ciężarówki się otwierają, widzę zarys kogoś przede mną, mówi coś do mnie ale nie wyraźnie go słyszę, zawiązuje mi oczy. To już chyba mój koniec.
Zostałem wykorzystany.... Nie mogę nawet płakać, bo jestem odwodniony. Ale znowu kogoś słyszę tym razem wyraźniej.-Wstawaj dzieciaku, dziś twój wielki dzień. Przydaj się na coś i nie stawiaj sprzeciwu. Powiedział oschle, nie rozpoznaje jego głosu ale brzmi okropnie. Rzucił we mnie jakieś szmaty, słabo widzę ale to mój najmniejszy problem. Odpiął moje nadgarstki od łóżka i wyszedł.
Rozejrzałem się na tyle na ile pozwolił mi mój organizm ..zwymiotowałem żółcią. Przynajmniej nie krwią. Pokój był bez okien, wszędzie na ścianach były ślady zadrapań, a na większości mebli rdza.
Założyłem białą koszulę która rzucił we mnie tamten koleś, wtedy zdałem sobie sprawę że odsłania ona cały tors, spódniczka czarna z ćwiekami na pasku, najwyraźniej wcześniej przez kogoś używana bo śmierdziała okropnie, nie chciałem jej ubierać ale bałem się że jak wróci mój oprawca to mnie bardziej pobije za nieuporządkowanie się pod jego zasadę.
Drzwi ponownie się otworzyły, nawet nie zdążyłem się obrócić, a poczułem w karku jakąś igłę, dalej tylko ciemność.-Żyje? -Tak. Usłyszałem, udawałem że nadal jestem nieprzytomny, ale wtedy poczułem przeszywający ból w sutkach, nie wytrzymałem, otworzyłem oczy... Ahh tak.. miałem kolczyki w kształcie koniczyn na sutkach. Moja lokalizacja też się zmieniła, z ciemnego pokoju byłem na jakimś targu w środku lasu, było tu pełno ludzi, niektórzy ci co przechodzili obok mojego boksu, po prostu się patrzyli i/lub robili zdjęcia. Nikogo to nie interesowało że byłem w niewoli.
Kiedy myślałem że ujdzie mi sucho i nikt się mną nie zainteresuje, wtedy pojawił się on, był wysoki, szczupły, nie patrzyłem po wyżej klatki piersiowej, więc nie wiedziałem jak wyglądał. Wymienił kilka zdań z moim oprawcą, chwilę później miałem materiał na oczach i związane ręce.
-Jak będziesz grzeczny, to ja będę łagodny, więc weź se tą radę do serca. Powiedział głaszcząc mnie po plecach, dość miłym głosem. Przykrył mnie chyba swoją kurtką oraz rozwiązał mi ręce jak i oczy. -D- dzięki. To było jedyne co byłem w stanie powiedzieć. Resztę drogi gadał głównie mój nowy ,,właściciel'' czułem się nieco bezpieczniej przy nim ale i tak wolałem za dużo nie mówić.Nie wiem ile minęło, ale w końcu dotarliśmy pod niemały bogato wyglądający dom.
-Nie przyzwyczajaj się do podwórka, bo i tak resztę czasu spędzisz w środku, wolę cię nie stracić, bo najtańszy nie byłeś blondasku.
Wziął mnie pod pachę do domu zanim zdążyłem się odezwać, pierwsze co zrobił to poszedł mnie wykąpać by jak to powiedział ,,pozbyć się bakterii po poprzednim właścicielu bym był gotowy na potem'' przeraziło mnie to ale starałem się być posłuszny.
Pozbył się moich nowych kolczyków, zszył mi głębsze rany i pozwolił mi poczęstować się czymkolwiek chcę z jego kuchni. Mówił że dzisiaj mi daruję i pozwoli mi odpocząć a dopiero jutro ,,ze mnie skorzysta''
Tak więc miało się stać, po południu nie wydawał się być w najlepszym nastroju, kazał mi posprzątać kurze z salonu, a on poszedł na swoją domową siłownie się wyżyć, lepiej na worku treningowym niż na mnie.Miałem wystarczająco dużo czasu by przyjrzeć się jego zdjęciom z ramek, na prawie każdym był sam, co wydało mi się bardzo podejrzane, że taki bogato wyglądający mężczyzna mieszka sam. Na tych zdjęciach na których był z kimś wydawały się z przed nawet 10 lat. Mimo to, to na żadnym nie widać było jego twarzy w całości.
Byłem zbyt zajęty oglądaniem zdjęć i zastanawianiu się kim są te osoby obok mojego nabywcy i nie usłyszałem, że właśnie on skrada się za mną, złapał mnie za ramiona i przyszpilił do ściany wpychając mi język prawie, że do gardła, aż łzy mi się zebrały, kiedy nie oddałem ,,pocałunku'' zagroził mi karą.
Po czym szarpnął mnie za ramiona i w bardzo niewygodnej pozycji, zaniósł mnie do jego sypialni. Na początek ze strachu oddawałem każdy pocałunek który z bardzo agresywnego zmienił się w nawet przyjemny, więc już chętniej całowałem. Rozebrał mnie i wtedy po raz pierwszy zobaczyłem jego twarz w całości...
-Karol?
-Co?! Skąd ty znasz... H-Hubert?
-Nie wierze.. O mój Boże nie sądziłem, że cię jeszcze kiedykolwiek zobaczę, haha na pewno nie jako dominującego nade mną bogacza.-Ja też nie sądziłem, że zobaczę jeszcze mojego starego przyjaciela.
========================================================================
Nie mam pomysłu co yu napisać dalej, więc zostawiam to waszej wyobraźni
YOU ARE READING
Oneshot // DxD & SxŻ
Fanfiction29.08.2022r Oneshoty o Doknesie x Dealerq'u & Żelaznym x Smerfiq'u