— Stokrotko — odezwał się nagle Martin.
Odwróciłam wzrok od tablicy, na której były zapisane wzory matematyczne, z których nic nie kumam i popatrzyłam na chłopaka obok. Miał na sobie czarne jeansy, białą zwykłą koszulkę i siedział oparty o oparcie krzesła. Bawił się czarnym pierścionkiem, którego ma na środkowym palcu, lewej ręki. Jego żył, które były bardzo widoczne, uwydatniły się przez ruch na prawej dłoni.
— Co? — szepnęłam.
— Kto ci to zrobił? — zapytał, wskazując na ogromnego siniaka na moim odsłoniętym ramieniu. Pierwszy raz go tu widzę.
— Emm, nie mam pojęcia — odparłam, przyglądając się sińcowi. — Pewnie gdzieś się uderzyłam. Pierwszy raz go widzę — dodałam.
— Na pewno? — dopytał. Przewróciłam oczami na jego dociekliwość.
— Tak.
Reszty lekcji się nie odzywał. Gdy zadzwonił dzwonek, spakowałam rzeczy do plecaka i wyszłam z klasy. Następną lekcją jest wf. Mam plan, żeby skłamać, że mam okres. Jestem jakaś osłabiona, a serce wali mi jak oszalałe. Wolę nie zemdleć podczas biegania.
Weszłam do szatni i usiadłam na ławce, patrząc w ścianę. Wszystkie dziewczyny już były i właśnie się przybierały. Zwróciłam uwagę na Naomi, której koszulka zakrywała tylko piersi, a spodenki ledwo zakrywały tyłek. Jak ona wyjdzie w takim stroju, to pan Black zawału dostanie.
— A co to za siniak? Biją cię w domu, ofiaro? — zaśmiała się Naomi, patrząc na mój siniak, który nawet nie wiem skąd się wziął.
— Tak, zgadłaś, kartoflu — powiedziałam sarkastycznie.
Blondyna zrobiła się czerwona na twarzy, pewnie dlatego, że nie dałam się sprowokować. Usłyszałam śmiech kilku dziewczyn, z którymi się koleguję. Przez moment myślałam, że dym jej z uszu pójdzie. W końcu usłyszałam dzwonek i wyszłam z szatni, jako pierwsza, nie chcąc spędzić z nią ani minuty dłużej. Podeszłam do wufisty i powiedziałam mu, że nie ćwiczę. Mężczyzna kiwnął głową ze zrozumieniem i kazał mi usiąść na ławkę, co uczyniłam.
Przyglądałam się im, jak ćwiczyli i zauważyłam, jak ten pustak wypina się na wprost Martina, który nie zwracał na nią w ogóle uwagi. Prychnęłam pod nosem na jej głupotę. Później grali w siatkę, na której przez przypadek dostała w łeb od Martina piłką. Cała czerwona upadła na ziemię, a grupa jej przydupasów podbiegła do niej, sprawdzając czy żyję.
Spokojnie, przecież takiej żmii szlak nigdy nie trafi.
Podniosły ją z podłogi i ruszyli zapewne do pielęgniarki. Popatrzyłam na Martina, śmiejąc się pod nosem, na co uśmiechnął się złośliwie. Nagle zrobiło mi się zimno, więc ubrałam bluzę z kapturem, pocierając ramiona. Przeniosłam wzrok na okno, za którym padał deszcz i zaczęłam myśleć o rzeczach, o których nawet nie warto wspominać. I chyba za bardzo się zamyśliłam, bo gdy się otrząsnęłam, koło mnie stał Martin, a na sali nie było nikogo oprócz nas.
— Idziesz? — zapytał. Zauważyłam dopiero teraz, że jest już ubrany w wcześniejsze ciuchy.
— Tak, tak — mruknęłam, wstając z ławki i ruszając razem z Martinem na korytarz.
Szliśmy spokojnie w ciszy, gdy nagle przed nami pojawiła się Naomi. Tak, kurwa, jakby wyrosła sobie z ziemi.
— Hej, Marti — powiedziała tym swoim piskliwym głosikiem, że aż się skrzywiłam.
— Co chcesz? — burknął, mocniej ściskając moją dłoń, która była spleciona z jego.
— Czemu z nią chodzisz? Czy twoja dziewczyna pochwaliła ci się, że jest ofiarą przemocy? — zapytała, uśmiechając się złośliwie w moją stronę.
Wywróciłam oczami na to. Ona myślała, że jak to powie to Martin przestanie się ze mną zadawać? On wie, że mam tylko Vinca i zna go lepiej niż moja była "przyjaciółka".
— Tak, właśnie miałem dzwonić na policję i to zgłosić. Dzięki za przypomnienie — mruknął i wyciągnął telefon.
Naomi uśmiechnęła się oczarowana na ostatnie zdanie, które wypowiedział.
Ona serio jest, aż tak głupia?
— Dzień dobry, szpital psychiatryczny? — zapytał, "rozmawiając" przez telefon. Parsknęłam śmiechem na minę tej szmaty. — Są wolne miejsca? Świetnie! Mam koleżankę, która ma nierówno pod sufitem. Nazywa się Naomi Jones, kiedy mogłaby do was trafić? — odparł.
Blondynka nie przyjęła się tym chyba za bardzo, bo gdy usłyszała, jak Martin nazywa ją swoją koleżanką, mało co się nie popłakała ze szczęścia.
Czemu w tych czasach ludzie są tacy głupi?
***
Informuję, że zmieniam przezwisko Martina na Vivien! Mało istotne, jednak chciałam, żebyście wiedzieli.
Tak, wiem. Jestem niezdycydowana haha
CZYTASZ
Empire Of Power
Teen Fiction"I mimo, że świat mi się zawala, to czuję, jak on próbuje chociaż trochę go odbudować" ©z.autorka, 2022