Dzisiejsze wstawanie nie należało do najgorszych z kilku przyczyn. Po pierwsze mogę przyznać, że się wyspałam. Po drugie nie odczuwałam nieobecności Seana, bo w ciągu tygodnia zwykle i tak wychodził przede mną. Po trzecie... Aaron zajął mój umysł natychmiast, gdy tylko otworzyłam oczy, co wprawiło mnie w dobry nastrój.
Kiedy kolej nadziemna dowiozła mnie pod wieżowiec, w którym znajduje się gabinet dentystyczny ojca i dotarłam na swoje stanowisko recepcjonistki, mój humor niestety podupadł.
Nie ma dzisiaj dużego ruchu, co jest dziwnie charakterystyczne dla okresu przedświątecznego. Dopiero po nim, a szczególnie po wejściu w nowy rok, zaczyna się tłok. Wyjazdy zimowe bywają niebezpieczne dla uzębienia. Niektórzy mają też postanowienia, że jako „nowi oni" będą dbali o jamę ustną.
Dodatkowo dziś jedna pacjentka, która sama miała skorzystać z usług ojca i jeszcze zabrać ze sobą dwójkę dzieci, odwołała wizytę. Osoba będąca następna w kolejności nie mogła przyjść wcześniej, więc mamy długą przerwę, podczas której zamawiam obiad.
Trudno mi sobie przypomnieć dzień, w którym dłużyłoby mi się bardziej niż dziś. Gdybym miała przy sobie swojego laptopa, mogłabym chociaż czekać na zieloną lampeczkę, która zapewne i tak by się nie pojawiła. Szlag, dlaczego nie poprosiłam Aarona o numer telefonu?
Moje myśli tak bardzo do niego przylgnęły, że przez chwilę nie potrafię wrócić do swojego życia, gdy ojciec, najwyraźniej bardzo się nudząc z powodu sporej luki między pacjentami, opuszcza gabinet i podchodzi do mojej lady.
– Przykro mi.
– Dlaczego? – pytam zdezorientowana, myśląc, że chce mi się wyżalić, co jest do niego niepodobne.
– Z twojego powodu – odpowiada, opierając się o blat.
Nie rozumiem, czym go tak rozczarowałam, ponieważ zawsze staram się sumiennie wypełniać powierzane mi obowiązki. Wiem, że jest wymagający, ale naprawdę nie zrobiłam nic złego.
Wpatruję się w jego błękitne oczy, które odziedziczyli po nim Phil i Evan. Nie wyglądają jakby rzeczywiście skrywał się w nich żal.
– Co zrobiłam źle?
Spogląda na mnie wyraźnie zaskoczony, trochę tak, jakbym straciła rozum, przez co zaczynam czuć się głupio, że nie zdaję sobie sprawy z czegoś, najwyraźniej, oczywistego.
– Nie wiem, nie jestem najlepszym doradcą w tych sprawach.
Marszczę czoło, szukając sensu w naszej rozmowie. Zagubiłam się w tej wymianie zdań, a ojciec również wygląda na skrępowanego zaistniałą sytuacją. Wyprostowuje się, klepie dłońmi w blat, po czym rzuca pokrzepiająco:
– Na pewno znajdziesz kogoś lepszego niż Sean.
– Och!
No jasne! Alex...
– Alexandra była u nas i przekazała tę informację, byśmy na Boże Narodzenie nie przygotowywali dla niego miejsca i sami przyrządzili kurczaka.
Gaduła. Pewnie nie mogła się doczekać, żeby podzielić się z nimi tą informacją. Na ogół zatrzymuje wszystko dla siebie, ale kwestie takie jak zerwanie zawsze wygada, tłumacząc to w ten sposób, że: „i tak by się dowiedzieli".
– To dobrze – odpowiadam, nie bardzo wiedząc, co innego miałabym powiedzieć.
– Dobrze, dobrze – mówi jakby do siebie. – Naprawdę nie przejmuj się tym Seanem. Tak bywa.
Czuję się skrępowana, kiedy poruszamy wątki mojego życia osobistego. Powinnam chyba cieszyć się próbą okazania mi wsparcia, ale ja nie potrafię przyjąć jego pokrzepiających słów. Nieco bezwiednie unoszę ramiona, garbię plecy i próbuję po prostu zamknąć w sobie.
CZYTASZ
Virtual Lovers ✔ 18+
RomansNiedługo przed świętami Cassandra odkrywa wirtualny romans swojego chłopaka z tajemniczą Ostrąkicią92. By poradzić sobie ze zdradą i nagłym rozstaniem, sama postanawia sprawdzić, co takiego kryje nieznany jej dotąd świat gier. Podczas rozgrywki Cass...