Rozdział 13

326 36 0
                                    

Rodzice się na nas obrazili i niemal wyrzucili nas z domu. Nie zrobili tego dosłownie, ale ich słowa: „Możecie już jechać" były raczej jednoznaczne. I bez ich przemiłej sugestii planowaliśmy to zrobić.

Podjechaliśmy do mnie, żeby wnieść fotel na trzecie piętro, a później od razu ruszyliśmy w kierunku miejsca zamieszkania córki Alexandra. Mała, w towarzystwie matki, czekała już na nas na podwórku. Choć „czekała" to wielkie słowo, ponieważ grandziła w śniegu. Kiedy tylko brat wysiadł z samochodu, dostał śnieżką w udo.

Zabraliśmy Ariel do mnie i wesoło spędziliśmy czas. Ukradkiem próbowałam pisać z Aaronem, ale było to dość trudne, więc tęsknota, którą dziś czuję jest ogromna. Wręcz przygniatająca. Nie mam siły podnieść się z łóżka, tylko leżę i wpatruję w komórkę, jakbym w ten sposób mogła przywołać odpowiedź na moją wiadomość, w której wysłałam swoją fotkę tuż po przebudzeniu i napisałam: „Dzień dobry".

Po kilku minutach bezczynnego gapienia odkładam smartfona i podnoszę się do pozycji siedzącej. Sięgam po leżący na półce nocnej notes, który otrzymałam od Becky. Na okładce znajduje się rysunek książki oraz napis „booklover". Nie wiem, skąd wiedziała, że lubię czytać. Wątpię, by Phil jej o tym powiedział. Może rozmawiała z matką i ta podzieliła się z nią jedną z nielicznych rzeczy, jakie o mnie wie?

Otwieram notatnik i długopisem w kwiatki zapisuję:

Sobota, 26 grudnia

Dzień 1 operacji SUM – Sean Udupił Mnie.

Nie, operacja SUM brzmi beznadziejnie. Cholera, pierwsza strona i już będzie pokreślona. To przecież wizytówka! Ale nie mam wyjścia, muszę zmienić tę słabą nazwę.

Dzień 1 operacji SUM – Sean Udupił Mnie

operacji OSTRAKICIA92

CATFISH

SEAN JEST DEBILEM

VIRTUAL LOVERS

Okej. Niech na razie tak zostanie. W następnej kolejności wypadałoby wyjaśnić pojęcie catfishowania. Zatem jak mówił Aaron...

Catfish – osoba podaje się w Internecie za kogoś innego, tworzy fałszywą tożsamość i znajduje sobie ofiarę. Zwodzi ją, flirtuje, niejednokrotnie wymusza dobra, pieniądze.

Nie no. Jak to brzmi? Jakbym nie potrafiła sklecić zdania. To dopiero początek akcji, a ja już mam dość.

Zamykam zeszyt i z powrotem się kładę. Kolejny raz wybieram się na wirtualny spacer po Phixross. Najchętniej rzuciłabym wszystko i pojechała tam, a na miejscu pytałabym ludzi, gdzie mieszka Aaron Cameron. Nie zrobię tego jednak, bo tylko udowodniłabym mu, że miał rację. Nie chcę, żeby żałował tego, że mi zaufał.

Cassandra: Wstawaj wcześniej, bo tęsknię! Nie umiem zacząć dnia i normalnie funkcjonować, dopóki się ze mną nie przywitasz!

Chociaż to prawda, jestem zmuszona podnieść swoje cztery litery, ponieważ głód daje mi się we znaki. Zwlekam się z łóżka i idę do kuchni, gdzie przygotowuję sobie kanapki oraz kakao. Dźwięk wiadomości wyrywa mnie z letargu.

Energicznie podnoszę komórkę, ale niestety przeżywam rozczarowanie.

Sean: Jaki jest pierwszy krok, kapitanie?

Cassandra: Nie nazywaj mnie inaczej niż moim imieniem.

Sean: Wybacz. Rozpisałaś już plan działania?

Przez krótką chwilę boli mnie serce, bo uświadamiam sobie, że jednak coś o mnie wiedział... Wolę planować niż pozwalać sobie na spontaniczność.

Virtual Lovers ✔ 18+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz