38

764 44 4
                                    


— Nie uciekaj przede mną, bo ci się to nigdy nie uda — oznajmia, a jego ręka zbliża się do mojej kieszeni. Ze wszystkich sił staram się go odepchnąć, on jednak zdrową ręką blokuję moje dłonie i wyciąga mój telefon.

Nie szarpie się już więcej z nim, bo to i tak nie ma sensu.

Szybko go odblokowywuje i sprawdza moja aktywność.

— A więc to Brian. Zamiast mnie wspierać to on jeszcze mi rzuca kłody pod nogi. Już ja mu za to odpłacę.

— Mój brat mnie tylko poinformował o tym co się stało z Louis'em, sama się domyśliłam, że to ty za tym stoisz. Jesteś potworem.

— Nie nazywaj mnie tak! — zabrania mi poważnym tonem, ale ja mam to gdzieś. Będę mówiła o nim co będę chciała. Nic mnie przed tym nie powstrzyma.

— Przecież to prawda, jesteś potworem, który niszczy życie innych ludzi — chcę mówić dalej, ale nim wypowiadam kolejne słowa to jego dłoń z dość wielką siłą zderza się z moim policzkiem. Moja głowa odskakuje na bok.

Nie umiem opisać uczuć jakie teraz mną targają. Nikt jeszcze nigdy mnie nie uderzył, nawet jak już Niall z musiał mnie do współżycia to robił to tak bym odczuła jak najmniej bólu.

Podnoszę głowę i spoglądam załzawionymi oczami na Nialla. On sam wydaje się być zdziwiony tym co zrobił.

— Ava wybacz ja naprawdę nie wiem czemu to zrobiłem. Przepraszam — od razu zmienia mu się ton głosu. Stara się brzmieć jak ktoś kto się o mnie martwi. Ja jednak nie zamierzam się na to nabrać. On jest dobrym aktorem.

— Już nigdy więcej mnie nie dotkniesz! — warczę w jego stronę. Pół twarzy mnie pulsuje, więc jestem pewna, że będę miała siniaka.

— Masz rację Ava już nigdy cię nie uderzę. Jestem zdenerwowany przez to wszystko co się teraz dzieje i jakoś nie zapanowałem nad sobą. Wybacz mi — mam już dość tych jego tłumaczeń, więc wychodzę i kieruję się prosto do łazienki gdzie zamykam się na klucz.

Siadam na podłodze i opieram się o zimne kafelki.

Zamiast się prostować to wszystko zaczyna się jeszcze bardziej walić. Louis walczy o życie, a ja utknęłam z niechcianym mężem, który robi wszystko byleby tylko obrzydzić mi codzienność.

Nagle słyszę jak Niall naciska na klamkę. Bardzo dobrze zrobiłam przekręcając klucz. Nie chcę by on by w moim pobliżu. Wystarczy, że muszę być z nim w jednym budynku.

— Ava proszę otwórz. Chcę sprawdzić jak wygląda twój policzek. Jeśli nadal boli to możemy zrobić ci okład. To na pewno pomoże.

Nic nie odpowiadam, bo nie mam ochoty na dyskusje z nim.

— Ava błagam odezwij się do mnie, bo nie wiem czy coś ci się nie stało — przez chwilę jest cisza, ale nie słyszę żeby odszedł, więc na pewno stoi pod drzwiami. — Jeśli nic mi nie powiesz to przynajmniej odsuń się od drzwi, bo zaraz będę musiał je wyważyć by sprawdzić czy wszystko z tobą okej.

— Idź sobie stąd!

— Błagam pozwól mi się przeprosić, ja naprawdę żałuję tego co zrobiłem. Jesteś moją żoną, zależy mi na tobie.

— Ale ty mnie w ogóle nie interesujesz! Odczep się wreszcie ode mnie! — krzyczę i przez chwilę panuje cisza. Następnie tak szybko wali w drzwi, że się one gwałtownie otwierają. — Czy nie mogę mieć nawet chwili spokoju? — pytam nie ruszając się z miejsca.

Nic mi nie odpowiada tylko przysiada obok mnie.

I tak sobie siedzimy w ciszy.

Liczę na waszą opinię

Kara za grzechy Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz