rozdział dziesiąty

1.7K 71 2
                                    

Mia

Siedziałam na stołku barowym, zawieszona nad dużym kubkiem kawy, która była ostatnią deską ratunku, by przywrócić mnie do żywych. Przypomniałam sobie, dlaczego tak rzadko sięgam po leki uspokajające. Czułam się po nich jak gówno.

Drzwi naszego lokalu otworzyły się bez ostrzeżenia i wpadł przez nie niemal tanecznym krokiem Noah. Wyglądał, jakby w końcu porządnie się wyspał, pobzykał i nawet się ogolił.

- Jak się czujesz? - zapytał od wejścia, przyglądając mi się z troską.

Nie wiem, ile Agnes mu opowiedziała, ale liczyłam na dyskrecję w najważniejszych punktach. Nie chciałabym codziennie oglądać zatroskanych twarzy, od których przeprowadzką planowałam się uwolnić.

- A jak wyglądam? - wychrypiałam, upijając łyk gorącej kawy.

- Jak aseksualna paskuda z chorobą wrzodową. - Uśmiechnął się chytrze, a ja prychnęłam, rozlewając kawę na boki.

- W takim razie, czuję się trochę lepiej, niż wyglądam.

Ze swojej sypialni wyszła Agnes i przyglądała nam się uważnie, jakby badała poziom naszych nastrojów.

- Noah... Nie słyszałam, jak pukałeś - powiedziała, robiąc maślane oczy.

- No... Ja też nie. - Posłałam mu przesadny uśmiech, ale on był już w interaktywnym świecie, wylizując twarz mojej przyjaciółki. - Chryste, miejcie litość.

Przelałam kawę do termicznego kubka i uznałam, że zostawię ich samych, zanim zerżną się na moich oczach.

- Tylko wara od kanapy! - krzyknęłam przed wyjściem. - Nie chcę wieczorem się do czegoś przykleić.

- Jesteście takie... różne. - Noah zaśmiał się cicho i ta uwaga pewnie miała być skierowana do Agnes, ale na jego nieszczęście, usłyszałam.

- Przypominam, że za dyskrecję należy mi się szacunek. - Pogroziłam mu palcem.

- Mia, masz go u mnie, z wielu powodów - odpowiedział z pełną powagą, a ja pod powiekami poczułam nieznośne pieczenie, które musiałam szybko wymrugać.

Chryste, jestem zupełnie rozbita.

- Dozoba na miejscu - rzuciłam do Agnes i wyszłam z mieszkania.

Miałam jeszcze dużo czasu, dlatego na spokojnie przeglądałam nieodczytane od wczoraj wiadomości, w tym kolejną z nowego numeru, który zablokowałam, tak jak poprzednie, doskonale wiedząc, że kryje się pod nimi Ethan.

Z głową w smartfonie, popijałam kawę, która straciła na smaku po przelaniu jej do metalowego naczynia. Skrzywiłam się akurat w momencie, w którym zza winkla w głównym holu, wyszedł Thom.

- Dobrze Cię widzieć znów w formie. - Uśmiechnął się szeroko. Chryste, jego optymizm gwałcił mój światopogląd.

- Po czym wnosisz? - burknęłam, a on wzruszył ramionami, z rękoma w kieszeniach.

- Kąsasz, krzywisz się i sztyletujesz wzrokiem.

- I po tym stwierdzasz, że jestem w formie?

- Bardziej... w naturalnym środowisku. - Nachylił się do mnie, wyszczerzając równe, białe zęby.

Złapałam się na tym, że przyglądam im się zbyt długą chwilę, dlatego otrząsnęłam się i ruszyłam do wyjścia.

- Chodź, podrzucę Cię. - Przytrzymał mi drzwi.

- Dzięki, przejdę się - burknęłam i przyspieszyłam kroku, na powrót koncentrując się na przeglądaniu telefonu.

Miałam zamiar się przespacerować, a nie prawie biec.
To nic... Zwolnię, gdy zniknę mu z oczu.

Nowy Sąsiad - Tom 2.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz