Koniec samolotu! Byłam przeszczęśliwa, kiedy szliśmy przez miasto do wyznaczonego hotelu, jutro będzie pierwsza walka.
Jesteśmy w Peru, a konkretnie w stolicy Lima. Oczywiście rozglądałam się na wszystkie strony. Trzymałam swojego kociaka i przedzierałam, przez tłum ludzi.
Widziałam stadion, był na prawdę blisko hotelu. Nie mogę się doczekać momentu, w którym rzucę się na łóżko i będę mogła wreszcie odpocząć.
Odebraliśmy, klucze do pokoi, a następnie rozeszliśmy się do nich.
Pokój, był przytulny i doświetlony przez duże okna. Niebieskie zasłony, pasowały idealnie do jasnych barw w jakich został urządzony pokój, szafa, telewizor.
Były jeszcze drugie drzwi, ale super własna łazienka. W głowie przebiegła mi pewna myśl.
Zamknęłam szybko drzwi od łazienki i przygotowałam sobie gorącą kąpiel z bąbelkami. Takiego relaksu, było mi trzeba po podróży. Oparłam się wygodnie o brzeg wanny i oddałam się tej chwili.
Nie wiem, jak długo siedziałam w tej wannie, potrzebowałam takiego relaksu jak cholera. Ciekawiło mnie, co u brata. Może później, wyśle mu małą wiadomość.
Wyszłam z wanny, pięknie pachniało w łazience żelem do kąpieli i innymi kosmetykami. Cała się wyszorowałam. Po tak długim czasie na pustyni...nigdy więcej tam nie wrócę.
Wytarłam się dokładnie białym i miękkim ręcznikiem, owinęłam i wyszłam z pokoju.
Patrzyłam przez duże okna na świat za nimi w oddali zauważyłam dość spory park, pomyślałam w tedy czemu nie? Spacer dobrze mi zrobi.
Wyszłam ubrana z hotelu i skierowałam w stronę parku, który w miarę jak się zbliżałam wyglądał na jeszcze większy niż się spodziewałam.
Mnóstwo zieleni, przez park przepływał mały strumień, wszędzie pełno kwiatów a w centralnej części ogromny pomnik beya...No tak, bo niby co innego zasługuje na pomnik?
Przypomniał mi się mój, biedny Pax. Wyjęłam szarego beya i patrzyłam w jego logo. Beznadziejna sytuacja.
- Tu jesteś - usłyszałam głos Nile.
- Szukałeś mnie? - spytałam.
- Nie mieliśmy w sumie okazji porozmawiać, pogada dość ładna szkoda siedzieć cały dzień w hotelu, można się przejść. - przystanął i spojrzał na mnie – Idziesz?
- Tak, dla czego nie? - Nile był w porządku, poszłam z nim przejść się kawałek po mieście i przy okazji lepiej się poznaliśmy.
Znaleźliśmy jakąś małą kawiarenkę, zajadałam się truskawkowym sorbetem.
- Nile, co konkretnie skłoniło cię wzięciu udziału w mistrzostwach? - zapytałam.
- Zawsze lubiłem wyzwania jakie daje ta gra. W moim kraju, nie jest tak popularna i mało jest przeciwników. Wiem, że na mistrzostwach będzie ich więcej, czuje wole walki i chęć sprawdzenia swoich umiejętności.
- Rozumiem...a ja dalej nie wiem, na co ja tu. - odparłam - Trzeba było się wycofać póki był czas, ale teraz na to za późno.
- Hina, głowa do góry, będzie dobrze. Będziesz pomagać nam w treningach i sprawa załatwiona.
- W jaki sposób, mam pomagać? - spytałam Nile.
- Znajdziemy rozwiązanie. - odpowiedział.
- Dzięki, lepiej mi. Wiesz, Nile? Jesteś w porządku. - Na prawdę go polubiłam, był miły, uprzejmy i dobrze mi się z nim rozmawiało.
Kiedy zaczęło się powoli ściemniać wróciliśmy do hotelu z rana ma odbyć się pierwszy pojedynek, więc poszłam szybko spać, bo do rannych ptaszków nie należałam.
Rano w szatni i tak byłam jeszcze lekko zaspana, siedziałam na krześle i co chwile ziewałam. Cisza panowała w pomieszczeniu.
- Kyoya, co sądzisz o drużynie przeciwnej? - zapytał go Nile. - Dobrze, było by omówić trochę przed walką.
- A co mam sądzić? To tylko cele do pokonania, wszystko mi jedno jak się nazywają i kim są, mam zamiar wygrać. A pro po, jakoś nie widziałem cię wczoraj na treningu.
- Miałem inne rzeczy do robienia - odpowiedział Nile spokojnie.
- Co na przykład? - spytał Kyoya podnosząc brew. - Dla przypomnienia i to do was wszystkich – Ostatnie słowo powiedział z naciskiem i spojrzał się na mnie – To nie wakacje.
- Tak, wiem nie będę wam przeszkadzać - odpowiedziałam, nie chciało mi się z nim kłócić.
Kiedy nadszedł czas ruszyliśmy do wyjścia, minęłam go a w tedy złapał mnie za ramię, spojrzałam w jego wściekłe oczy.
- Wiem dobrze, że byłaś wczoraj z Nile na spacerku...
- No i co? Nie zrobiłam nic złego w czym masz problem? - spytałam.
- To, że masz go nie rozpraszać. Nile jest drugim podstawowym graczem, ma się skupić na wygrywaniu i trenowaniu a nie myśleć o twoim tyłku.
- A co? Zazdrosny jesteś? - zaczęłam się denerwować.
- I jeszcze czego, żeby jeszcze było na co popatrzeć to bym go rozumiał.
- Jesteś wstrętnym draniem wiesz? - spytałam go zła.
- Jebie mnie to, a teraz szoruj do wyjścia - popchnął mnie w stronę korytarza.
- Przestań! I nie dotykaj mnie więcej! Szkoda na ciebie słów! - minął mnie zlewając co do niego mówię.
Niech mi ktoś powie, za co? Ewidentnie ten typ jest jakąś karą za złe uczynki.
CZYTASZ
O dziewczynie, która dosiadła mrok.
FanficHina, to zwyczajna nastolatka. Która cieszy się beztroskim życiem na wyspie ze swoją ciotką, bratem i przyjaciółmi. Jedno tylko spędza jej sen z powiek, Beyblade. Te walki w ogóle jej nie obchodzą, zaś beye mogły by nie istnieć. Wszystko przez pewne...