🖋️ komfort

199 12 2
                                    

⚠️ toksyczna relacja, przemoc fizyczna i psychiczna w związku, przekleństwa
340 słów


Był jakiś komfort w ramionach Klausa. Zawsze był jakiś komfort w jego ramionach.
- Kocham cię - szeptał za każdym razem Klaus, obejmując go mocniej. - Bardzo cię kocham. Cieszę się, że jesteś - mówił.
A Franciszek chłonął te słowa, niczym gąbka wodę. Wtulał się, zamykał oczy i pozwalał Klausowi się głaskać.

I nie ważne, ile razy był uderzony przez te same ramiona, zawsze do nich wracał. Bo to było tego warte. Bo było warto pocierpieć trochę, żeby dostać później ten słodki czas, słodką miłość, słodki komfort.

Klaus był silny, nie tylko fizycznie, ale również w słowach.

Franciszek go podziwiał. Podziwiał, jak Klaus mógł uderzyć w ścianę obok jego twarzy tak, że aż poleciał tynk.
A to nie był kartonowy, amerykański dom, nie.
Podziwiał, jak bardzo pasywno agresywne potrafiły być jego słowa, kiedy Franciszek zrobił coś nie tak.
- Napisz proszę, jak dojedziesz na miejsce.
- W połowie drogi też mam napisać? W trzy czwarte też? - skrzywił się i wyszedł, trzaskając drzwiami. Nie odzywał się potem przez kolejne kilka godzin, a Franciszek spędził wieczór upijając się i płacząc.
Podziwiał, jak Klaus potrafił objąć go czule i przeprosić po tym, jak zdradził go poraz kolejny a Franciszek mu wybaczył. Bo go kochał. Bo było warto.

Tak, Franciszek potrafiłby zrobić dla niego wszystko.
A potem Klaus go zostawił.
Wszystko stało się niczym, gdy Franciszek został sam w pustym mieszkaniu, bo Klaus się... Bo Klaus się znudził. Znudził się, znudził się, a kiedy Franciszek nie wytrzymał, kiedy zaczął płakać i protestować bo nie rozumie, nie rozumie, co zrobił nie tak, dlaczego Klaus go nie kocha, Klaus kazał mu się zamknąć. A potem złapał go za szyję, mocno, tak, Klaus zawsze był silny, i zaczął krzyczeć, wrzeszczeć, że Franciszek ma się zamknąć, tępa szmato przestań ryczeć ogarnij się kurwo jebana. A potem zostawił go i odszedł.

Był jakiś komfort w ramionach Klausa.
Ale teraz, kiedy leżał wsparty o klatkę piersiową Luciano i czuł się bezpieczny, spokojny, chciany, zaczął sobie myśleć że... Że może komfort w ramionach Klausa był tylko iluzją. Bo ramiona Luciano nigdy nie potrzebowały jakiegoś komfortu. One po prostu były. I to wystarczyło.

KWIATKI LUCIANO I FRANCISZKAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz