Trzeba przyznać jedno. Jesień miała swoje uroki. Chociaż głównie kojarzona z deszczową i szarą porą, w promieniach zachodzącego słońca potrafiła pokazać piękno, które nagle doceniał każdy, nawet ci którzy za jesienną aurą nie przepadali. Dzisiejszy dzień był miłą odmianą od poprzedniego, gdzie deszcz padał od rana do wieczora. Dzisiejsze słońce pozwalało na nowo zachwycać się złotymi, pomarańczowymi, czerwonymi i brązowymi barwami pory roku. Podczas, gdy jedni siedzieli jeszcze w pracy, inni korzystali z wolnego popołudnia spacerując w parku bądź podobnie jak jeden czarnowłosy mężczyzna - siedząc w kawiarni dłonie ogrzewając filiżanką herbaty. Choć zwykle unikał siadania przy szklanej witrynie, tak dziś był zmuszony zająć jedno z takich miejsc jako, że te w głębi lokalu były zajęte zaś sam wystrój nawiązywał do obecnej pory roku. Girlandy z liści, jesienne kompozycje w wazonach, lampy przyozdobione gałązkami jarzębiny podobnie jak obrusy. Miało to swój urok. Nic tylko usiąść na miękkich kanapach gdzieś w głębi lokalu i najlepiej zamówić ciepłą czekoladę. Lecąca z głośników muzyka pozwalała się skupić na czymś innym niż przysłuchiwaniu się rozmów innych choć kto co woli. Ceniący sobie zdecydowaną ciszę Ryūnosuke, wolny dzień spędził w kawiarni jako że własna siostra poprosiła go by dla odmiany dzień spędził poza domem. Dobrze ci to zrobi przekonywała, pomimo że jej brat ani trochę nie był do tego przekonany. Jednak jak się później okazało, wyjście nie było znów takim złym pomysłem choć musiał ubrać się zupełnie inaczej by przypadkiem nikt go nie rozpoznał. Ciemno brązowy sweter, granatowe dżinsy i ciemny szalik, za którym schował białe końce przednich kosmyków. Bądź co bądź czyniły go one bardziej rozpoznawalnym niż czarny płaszcz. Skupiając się na widoku za oknem, nie zauważył nadejścia kelnerki.
- Przepraszam pana, czy podać coś jeszcze? - zapytała drobna blondynka uśmiechając się.
- Nie, dziękuję - odparł nawet na nią nie patrząc, za to skupiając się na herbacie.
- Jest pan pewien? Mamy dziś zniżkę na ciasta.
- Jestem pewien - wycedził przez zęby.
Zerknął w szybę na postać kelnerki. Podobnie jak Higuchi kobieta była blondynką. Czy one wszystkie muszą być takie irytujące? zastanawiał się.
- Na pewno?
Nie wytrzymał. Stuknął mocno filiżankę na spodek i siląc się na uśmiech powtórzył:
- Jestem pewien. Dziękuję - dodał licząc, że kobieta odpuści nim zmuszony będzie użyć Rashoumona, a przecież nie przyszedł tu by zabijać, a wypocząć.
Nawet członek Portowej Mafii zasługiwał na dzień wolnego. Problem w tym, że dla Akutagawy dzień bez misji dłużył się niesamowicie. Zdecydowanie wolał mieć coś do roboty.
- Oh! W porządku. Miłego dnia życzę.
- Nawzajem... - odparł tylko nim ponownie chwycił filiżankę z ulgą odnotowując, że irytująca blondynka wraca za ladę.
Już miał upić kolejny łyk zielonej herbaty z dodatkiem suszonych fig kiedy z głośników dobiegła znajoma melodia. Do tej pory nie zwracał uwagi na to jakie piosenki lecą z radia, ale ta była dla niego szczególna. Może to dlatego, że Gin ją uwielbiała, a może dlatego że według niej tekst tak bardzo pasował do rodzeństwa Akutagawa. I tak o ile wcześniej utwór ,,October and April" kojarzył mu się z siostrą, tak po poznaniu Atsushi'ego uległo to zmianie. Szczególnie wtedy kiedy ich wspólnych misji przybyło zupełnie jakby los (albo też sam szef) chciał mu zrobić na złość. Nadal nie rozumiał jak ktoś o takiej mocy mógł być tak niewinny. Przecież Tygrysołak nie umiał nawet porządnie zabić, a kto to widział by najpierw rozmawiać z wrogami? Choć kilka razy Atsushi zaskoczył go, Ryūnosuke nadal nie rozumiał jednego. Pracując dla Portowej Mafii nauczył się by polegać wyłącznie na sobie i choć tu wartości agencji były zupełnie odmienne - od momentu kiedy Dazai tak po prostu ich zdradził, nie wierzył już w ludzką dobroć. Tamtego dnia, gdy ścigali Puszkina, Nakajima powinien go zostawić, a nie martwić się tym, że ten został ranny i naznaczony tym szczurzym wirusem. Nie zostawił go samego w tunelu kopalni, a zamiast tego użył swojej mocy przemieniając się częściowo w księżycową bestię i zabierając go na swoje plecy, wspólnie dali radę dopaść Puszkina. Chociaż finalnie misja nie przebiegła po ich myśli - to była kolejną, której powodzenie byłoby ciężkie bez współpracy. Sam nie wiedząc kiedy dokładnie, zamknął oczy i zaczął cicho nucić znajome słowa z lekka je modyfikując:
CZYTASZ
||OS|| ~ October and April ~ ||Shin Soukoku||
FanfictionPonoć mówią, że przeciwieństwa się przyciągają, ale czy zawsze? Czy działa to także w przypadku dwóch młodych mężczyzn, z którego pierwszy jest zbyt dobry, a drugi nosi w sobie jedynie wieczny gniew i uraz? Co jeśli ta dwójka przełamie sc...