*2 tygodnie później*
Siedziałam przy stole, popijając herbatę, która swoją drogą była wyśmienita. Wzrok miałam wbity w okno, za którym widziałam Martina, koszącego trawnik. Nasz układ trwa i normalnie rozmawiamy, udając, że nic się pomiędzy nami nie wydarzyło. Jestem ciekawa co on czuł podczas tego pocałunku. Czy gdyby zrobiłby to z własnej woli, to żałowałby?
Czując smak jego ust, miałam motylki w brzuchu. Nigdy nie sądziłam, że do takiego czegoś między nami dojdzie.
Boże, ja ciągle o nim myślę…czy to znaczy, że… ja się zakochałam?
Nie, nie możesz się w nim zakochać!
Z moich przemyśleń wyrwał mnie głos Vinca, który stał tuż za mną, przez co podskoczyłam przestraszona.
— Cholera, Vivien. Co ci się stało? — powiedział, dotykając mojego ramienia, gdzie wciąż był siniak.
Westchnęłam cicho i odwróciłam w jego stronę, wtulając głowę w jego tors. Położył dłoń na moich plecach zaczynając je gładzić i wciąż czekając na odpowiedź.
— Nie mam pojęcia, Vince. Nie przejmuj się — mruknęłam.
Odsunęłam się gwałtownie od niego, czując jak ciecz leci mi z nosa. Już wiem co to było, więc podniosłam się z krzesła, aby jak najszybciej wziąć papier. Ruszyłam więc do salonu, gdzie urwałam listek ręcznika papierowego. Po chwili poczułam rękę Vinca na swoim ramieniu, które kojąco pocierał. Gdy zatamowałam krwotok, odwróciłam się w jego stronę.
— W tej chwili umawiam ci wizytę u lekarza — powiedział stanowczo, wyciągając telefon.
— Ale… — zaczęłam, jednak nie dano mi dokończyć.
— Bez dyskusji — uciął, przykładając komórkę do ucha. Odszedł na bok, aby spokojnie porozmawiać.
Po 40 minutach wrócił, wkładając ręce do kieszeni, wyraźnie zdenerwowany.
— Wizyta odbędzie się w piątek. Nie mieli wolnego terminu na jutro — rzekł, poprawiając włosy.
Dzisiaj jest poniedziałek, a do wizyty zostało pięć dni. Vincent chciałby wszystko załatwić, jak najszybciej. Zabrałby mnie w tym momencie do tego lekarza, jakby miał wystarczająco dużo czasu. Nigdy nie cieszyłam się, że ma zajęty cały dzień, ale dzisiaj cieszyło mnie to niezmiernie.
— Zapewniam cię, że nic mi nie jest. Mam chyba za słabe naczynka i tyle. Bez sensu umawiałeś tego lekarza — powiedziałam, idąc do salonu.
— Pomyśl sobie, że to kontrolne badania. Trzeba się badać, kruszynko. A ja się o ciebie martwię, więc załatwiłem ci lekarza, to nic złego — mruknął, stając za kanapą i nachylił się, by cmoknąć moje czoło.
— Będę w biurze. Gdyby coś się działo, przychodź — powiedział, a gdy przytaknęłam, odszedł.Wróciłam do oglądania telewizji, kładąc głowę na oparcie kanapy i przymykając oczy. Nagle usłyszałam dźwięk powiadomienie. Wzięłam telefon do ręki, chcąc sprawdzić kto napisał. Zdziwiłam się widząc wiadomość od Martina.
Od: Kanalia
Wyjdź przed dom, proszę
Zestresowałam się. Wstałam z kanapy, wsadziłam telefon do kieszeni i potrząsnęłam głową. Ruszyłam do przedpokoju, gdzie ubrałam bluzę, następnie wychodząc z domu. W dwie minuty byłam pod domem Martina, który siedział na betonowych schodkach, patrząc w ziemię. Odchrząknęłam, przez co podniósł głowę i popatrzył na mnie, wstając i podchodząc do mnie.
— Przyszłaś, stokrotko — uśmiechnął się lekko.
O matko, jaki on piękny.
— Przyszłam — przytaknęłam, odwzajemniając uśmiech.
Chłopak położył swoje dłonie na moje policzki i powiedział coś czego się nie spodziewałam.
— Vivien, nigdy nie sądziłem, że to powiem, ale…zakochałem się — wyznał, a moje serce zabiło szybciej.
— W kim? — spytałam cicho.
— Możesz być zdziwiona — zaśmiał się, a następnie dodał: — W Ashley. Od dzisiaj jesteśmy parą, a że traktuję cię jak przyjaciółkę, to postanowiłem ci to powiedzieć.
Serce mi stanęło. Przyjaciółkę? Ashley? Są razem?
Otworzyłam gwałtownie oczy, oddychając szybko. Otarłam pot z czoła i pozwoliłam powiekom opaść, uspokajając oddech. Powtarzałam sobie, że to tylko sen, ale…czemu mi się śnił? I czemu ja się tym przejmuję, przecież nic mnie z nim nie łączy.
CZYTASZ
Empire Of Power
Teen Fiction"I mimo, że świat mi się zawala, to czuję, jak on próbuje chociaż trochę go odbudować" ©z.autorka, 2022