𝐡𝐨𝐭𝐞𝐥 | część trzecia

611 23 14
                                    

the weeknd - call out my name

— T/I T/N! Cóż za niespodzianka! — usłyszałaś głos, który mogłaś rozpoznać wszędzie.

Troy Rogers.

Twój były współpracownik z poprzedniej pracy, której szefem został kilka miesięcy temu.

— Czego chcesz, Troy? — syknęłaś, zaciskając palce na papierowej teczce z dokumentami. Ten dzień byl dla Ciebie wystarczająco okropny a teraz jeszcz musiałaś oglądać jego ochydną kwadratową szczękę.

— Wow, ostra i bezwględna jak zawsze. — zagwizdał, posyłając. — W łóżku też taka jesteś?

— Przymknij się i powiedz czemu nadal marnuję na Ciebie swój czas. — odpyskowałaś mając dość. Twój poziom irytacji rósł z każdą sekundą wraz z chęcią wyskoczenia przez okno wieżowca w jakim się znajdowaliście.

Konferencja dotyczyła zmian na giełdzie oraz ogólnych rozrachunków i biznesów.

— Dlatego,że zauważyłem jak wchodziłaś tu ze Starkiem.

Wzdrygnęłaś się, krzyżując ramiona na piersi.

— No i? Jestem teraz jego asystentką więc logiczne, że tu z nim przyszłam. — powiedziałaś na jednym wydechu.

— Czy wyczuwam w Twoim głosie nutę zdenerwowania? — Troy pochylił się obdarzając się wrednym uśmieszkiem. — Coś jest pomiędzy wami? Przyznaj się.

— Do reszty Ci odwaliło? Ja traktuję na poważnie swoją pracę i nie pieprzę się z kim popadnie w przeciwieństwie do Ciebie. — ucięłaś, uśmiechając się triumfalnie.

— Ciekawe. Bo Twój Stark wcale nie jest taki sam.

Poczułaś nieprzyjemne mrowienie.

Ten temat nie był dla Ciebie komfortowy. Jedyne o czym potrafiłaś myśleć to o tym co się stało wczorajszej nocy. O tym jak jego ręce wędrowały po Twoim ciele odkrywając każdy jego kawałek, jak jego usta szeptały słodkie słówka przy Twoim uchu a biodra poruszały się w powolnym i głębokim rytmie.

— Zaraz się zacznie. Muszę lecieć, piękna. — mrugnął do Ciebie i wysłał całusa.

— Spieprzaj. — odwarknęłaś, obracając się na pięcie i odchodząc stamtąd.

Niefortunnie wpadłaś na kogoś zawracając z powrotem do wyjścia przez co upuściłaś teczkę z dokumentami.

— Bardzo przepraszam. — powiedziałaś, zbierając z podłogi rozsypane dokumenty.

— Ja również. Nie zauważyłem Pani. — usłyszałaś głęboki niski głos od którego przeszedł Cię dreszcz Uniosłaś wzrok napotykając stalowo – szare tęczówki, które przyciągały Cię swoim elektryzującym spojrzeniem.

Spłonęłaś rumieńcem kiedy męska wytatuowana dłoń podała Ci ostatnie z dokumentów muskając przy tym Twoją skórę.

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
TONY STARK ONE SHOTSOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz