Rozdział 37

128 15 9
                                    

Loki

- Podkop? To jest twój genialny plan? - Desi patrzyła na mnie z zażenowaniem, a reszta dróżyny starała się nie pokazywać, że myśli podobnie.
- Najlepsze są najprostrze pomysły - odparłem - Sygin kontroluje ziemię, więc wydrążenie tunelu zajmie jej kilka godzin. Ty i ja stworzymy prowizoryczne podpory, a Surt przepali podłogę. Idea bez pudła.
Zebrani westchnęli. Był środek nocy. Obudziliśmy ich bez krztyny delikatności. Musiałem zareagować w ten sposób, gdyż skończenie pracy przed świtem umożliwiłoby ominięcie ewentualnych patroli. Strażnicy pójdą nad ranem spać. My wrócimy nim się obudzą. Nawet jeśli jakiś wartownik czuwałby na posterunku to za dnia każdy z nich jest znacznie słabszy. Wielka piątka nie dałaby się wmanewrować w pilnowanie więźniów.
- A co jeśli Nidhog to przewidział? - spytał Dimidium - To w końcu władca Hellheimu, a władcą nie zostaje się będąc głupcem. Myślę, że go niedoceniasz.
- Wręcz przeciwnie - westchnąłem - Może być tak jak mówisz, ale inne opcje są czterokrotnie niebezpieczniejsze. Żaden plan poza tym, nie daje więcej niż czterdziestu procent szans na powodzenie. Musicie mi zaufać.
Zaśmiałem się w duchu. Prosiłem zespół złożony z prawie przypadkowych osób, o zaufanie władcy wszelkich kłamstw. Życie robiło sobie ze mnie żarty. Dróżyna spojrzała po sobie niepewnie. Potrzebowaliśmy czterokilometrowego tunelu. Do świtu w tym świecie pozostało raptem pięć godzin. Nie mieliśmy czasu na dyskusję, ani przerwy, ale kiedy już się zgodzili ustaliłem, że gdy skończymy, zbierzemy siły do walki. Nie mogłem wysyłać na teren wroga wypompowanych do cna robotników.
- Zamiana kamieni w kolumny to niezła sztuczka - mruknąłem, patrząc jak Desilla stawia pierwsze podpory - Nieźle się rozwinęłaś od kiedy zniknąłem.
- To dzięki Sygin - wyznała, przecierając czoło - Robiła za twoje zastępstwo, chociaż umiała tylko trochę więcej ode mnie. Uczyłyśmy się razem.
Zerknąłem na żonę. Przenosiła grudy ziemi coraz bliżej wejścia. Drugą ręką podtrzymywała miejsca, których jeszcze nie zdążyliśmy podeprzeć. Magia ziemi nie miała w sobie czystości pozostałych żywiołów. Była jednak bardzo efektowna.
- Miała dużo więcej obowiązków niż podejrzewałem - westchnąłem - Jak sobię z tym wszystkim poradziła?
- To bogini wierności i lojalności - przypomniała - Znasz potężniejszych ludzi od tych z tymi cechami?
Uśmiechnąłem się na te słowa. Wyczarowywanie kolejnych belek. Pomaganie szwagierce w podpieraniu sklepienia. Przez całe życie nie musiałem zajmować się tak mozolnie ciężką pracą, ale mimo wszystko udało nam się skończyć przejście jeszcze przed wyznaczonym czasem. Pozostawało zebrać siły i przepalić podłogę.
Usiedliśmy na końcu tunelu pochłaniając przywołany przeze mnie prowiant. Ładowałem swoją magię. Sygin i Dessi robiły to samo. Surt nie używał mocy podczas budowania tunelu, gdyż stanowił pierwszą linię naszego ataku. Musiał być w pełni sił.
- Czy to ostatni posiłek? - spytał Dimidium patrząc na swoją porcję - Wolałbym to wiedzieć zanim tam wejdziemy.
Zapadła cisza. Zakładałem, że wszyscy o tym myśleliśmy i nie byłem pewien jak poprawić nasze morale. Na całe szczęście Samuel postanowił mnie w tym wyręczyć.
- Nie zginiemy tam - powiedział, łapiąc półgłówka za rękę - Do tej pory nie zginęliśmy, to teraz też nie zginiemy. Los nam sprzyja.
Uśmiechnęliśmy się wymuszenie. Pragnęliśmy usłyszeć takie słowa, ale jednocześnie żaden z nas niespecjalnie w nie wierzył. Wchodziliśmy do bazy władcy całego Hellheimu. Musieliśmy być gotowi.
- No dobrze - powiedziałem na tyle pewnie, na ile byłem w stanie - Pora zacząć zabawę.

Bosz. Jeszcze 2 rozdziały i epilog 😵‍💫

Nowe życie - Loki [ ZAKOŃCZONE ]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz