Rozdział 14

2 0 0
                                    

Otwieram oczy. Jest to pierwsza myśl jaka mi przychodzi mi do głowy.

Leże w swoim łóżku, pod swoją kołdrą i na swojej poduszce.

Jestem w swoim pokoju.

Kątem oka zerkam na zegarek. 9:00.

Wstaje. Wykonuje kilka pompek.

Spocony idę do łazienki. Kąpie się w lodowatej wodzie.

Wracam do pokoju. Ubieram się.

Siadam na łóżko. Zerkam na zegar. 9:30.

Do pokoju wchodzi Saba. Głaszczę ją po głowie. Jej sierść jak zwykle jest przyjemna w dotyku.

-Pora na śniadanie- informuje ją.

Chwilę się wpatruje we mnie, aby w końcu ruszyć. Wstaje i idę w ślad za nią. Schodzimy po schodach najciszej jak potrafimy. Cisza musi być zachowana. To najważniejsza zasada. Wchodzimy do kuchni. Otwieram szafkę, wyciągam paczkę sucharków. Wyjątkowo jest pełna. Jeszcze nie otwarta.

Z śniadaniem idę do salonu. Siadam na kanapie. Saba na czerwonym fotelu. Zapewne sobie go przywłaszczy. Będę musiał jej wytłumaczyć, że to nie jej własność. Ojciec twierdzi, że jest głupia i uparta. Ja sądzę, że po prostu jest sobą.

Otwieram sucharki. Zaczynam jeść. Żuje mechanicznie, nie zastanawiając się nad smakiem. Wpatruje się w półki z książkami. Czy kiedykolwiek je przeczytałem? Jeśli tak, to nie pamiętam. Jeśli nie, to nie wiem dlaczego. Powinienem przeczytać je wszystkie przy takim czasie do dyspozycji.

Wstaje i biorę jedną. Jest oprawiona w skórę. Otwieram ją. Na pierwszej stronie jest pusto, więc przewracam ją. Na drugiej są jakieś dziwne znaki, nie przypominające liter. Kolejna strona przedstawia głowę jaszczurki, bądź smoka. Ojciec kiedyś mi opowiadał o tych stworzeniach lecz nie potrafię ich rozróżnić. Chwile patrzę na zwierzę. Coś w nim napawa mnie zaciekawieniem i lekkim lękiem. Przewracam kolejne strony, aby się upewnić, że w niej są normalne litery. Oprócz znaków do czytania są także ciekawe obrazy przedstawiające zagadnienie każdego z rozdziałów. Wracam do pierwszej strony i zaczynam czytać. Z każdą stroną zagłębiam się co raz bardziej w lekturę. Na początku przegryzam sucharki lecz im bardziej wchodzę w temat jaszczurek zapominam o nich. Saba cichutko pochrapuje na fotelu, a ja czytam. Czuje jak umysł chłonie wiedzę na temat jaszczurek. Po nich czytam książkę o botanice. Patrząc na zielone rośliny, kolorowe kwiaty czuje lekkie ukłucie w sercu. Tylko na chwilę. Czytanie przerywa lekkie pukanie do drzwi. Nie wstaje. Na pewno mi się przesłyszało. Wracam do lektury. Ktoś puka jeszcze raz. Przerywam czytanie i zaczynam nasłuchiwać. Nic. Czytam dalej. Znowu pukanie. Odkładam książkę i wstrzymuje oddech na dłuższą chwilę. Słyszę szarpanie za klamkę. Nie wiem co robić. Czuje lekko gęsią skórkę. Saba podnosi głowę. Ktoś zaczyna łomotać w drzwi i szarpać klamkę. Pies zeskakuje z fotela i pędem biegnie do drzwi. Zaczyna wściekle ujadać. Serce zaczyna mi bić szybciej. Nici z ciszy. Saba właśnie złamała zasadę panującą w tym domu. Może powinienem ją uspokoić i zapytać przybysza czego chce? Nie. To wbrew zasadom rodziców. Bardziej ojca niż matki. Zerkam na zegar. 15:40. Muszę wytrzymać jeszcze dwadzieścia minut, a raczej drzwi. Saba dalej ujada. Prawie nie słychać łomotania w drzwi. Zatykam uszy. Zamykam oczy. Wyobrażam sobie, że jestem na plaży. Słońce świeci mi prosto w oczy, zmuszając mnie do mrużenia ich. Ciepły piasek złożony z mikro kamyków oplata moje bose stopy. Ojciec pływa w wodzie. Matka zaś chroni się przed słońcem za pomocą olbrzymiego parasola.

Kim jestem?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz