Prolog

11 0 0
                                    

"Jestem Iris i kiedy byłam mała skończyła się długoletnia wojna między pozostałościami Cesarstwa Atmory, a ludami Kahnów, Serpentynowców i tych którzy byli przeciwni Atmorze"
W czerwonej poświacie pojawili się Serpentynowcy i Kahnowie, którzy wywieszali białe flagi. Po tym ukazało się dziecko, bawiące się w domu zabawkami.
"Jednak wojna nie obyła się bez ofiar"
Wtedy do domu wtargęło kilka węży, którzy zaatakowali mężczyznę ubranego w prosty strój, natomiast kobieta zabrała dziecko i ukryła je pod deskami. Po tym jeden z wężowych żołnierzy przebił ją mieczem. Dziecko, które było małą dziewczynką patrzyło się na to zapłakane w ukryciu.
"Wtedy straciłam wszystko co kochałam, moich rodziców"
Kolejny obraz przedstawił jak dziewczynka wyszła zza ukrycia i wyszła na zewnątrz i zaczęła płakać.
Wtedy to zwróciło uwagę przejeżdżającej karocy, z niej wyszedł mężczyzna ubrany w drogocenne szaty.
"Jednakże miałam szczęście, albowiem rodzina cesarska mnie adopotowała i stałam się ich córką"
Następny obraz ukazał już nieco starszą Iris, która była już ubrana w drogocenną suknię i stała obok cesarza.
"Jednak to nie wystarczyło, aby zapełnić pustkę w moim sercu, więc postanowiłam się zemścić. Nie wiedziałam tylko jak"
Następna scena ukazała dziewczynę, która spała w swoim łóżku. Cały pokój był zielony. Nagle tuż obok jej poduszki zaświeciło się coś na fioletowo.
- Obudź się Iris - coś rzekło przerażającym, a zarazem głębokim basem.
Wtedy księżniczka się obudziła i zobaczyła kryształ, z którego biła mroczna, fioletowo-czarna energia.
- Czym ty jesteś? - spytała się zaspana - Kim ty jesteś - odgarnęła włosy i wzięła kryształ do ręki.
- Jestem zemstą, której szukasz - nagle rzekł kryształ świecąc mocniej przy tym jak mówił - udaj się do Seszeronu. Tam wspólnie zemścimy się na tych, którzy sprawili nam krzywdę.
Księżniczka tylko kiwnęła głową.
"Jednak nie musiałam długo szukać odpowiedzi na moje pytanie. Ona sama mnie znalazła"
Następna scena ukazała Iris jadącą na koniu w stronę miasta, które było w ruinie. Kiedy weszła do środka ruin na chwile się zatrzymała i wyjęła kryształ.
- Co teraz? - spytała się patrząc na przedmiot.
- Obok sali tronowej na lewo znajduje się sala z kamienny stołem - rzekł byt - tam wbij kryształ niczym ziarno.
Iris kiwnęła głową i poszła w głąb sali. Kiedy znalazła się w sali tronowej poszła do sali z kamiennym stołem. Wtedy też stanęła na chwilę przed nim i uniosła kryształ. Mimo zawahania uderzyła nim o stół.
- Tak - powiedział jakby podniecony byt i kryształ wylądował w stole.
Po tym doszło do niewielkiego trzęsienia ziemii i stół się wtedy zburzył, a z niego wyszedł ogromny, czerwony kryształ. Nagle pojawił się w nim fioletowy cien, z którego ukazała się postać, która była czarna niczym noc. Miała fioletowe płonące a zarazem chłodne oczy. Jej ciało, a raczej cień ciała było chude, a zarazem imponujące. W głowie bytu spoczywały 4 rogi. Stał on ze skrzyżowanymi rękami.
- Ty jesteś Belial - oznajmiła Iris, która była przestraszona.
- Miałem wiele imion - rzekł spokojnie - Mroczny Władca, Siewca Śmierci, Pogromca Smoków. Ale tak, jestem Belialem.
- Ty zniszczysz wszystko! - oznajmiła głośno - Nie mogę przystać na to co będziesz mi proponować! - w jej głosie pojawił się niepokój.
Wtedy Belial się tylko zaśmiał, po czym spojrzał się bardziej dogłębnie w stronę dziewczyny.
- Zniszczenie jest domeną twej rasy. Moją jest Kreacja - wskazał swoją ręką na swoją pierś, po czym oparł jedną rękę o biodro, a drugą pozostawił aby zwisała - Jeśli będziesz mi służyć stworzę świat ponownie. Bez żadnych wojen, natomiast ci którzy przyczynyli się do zepsucia tego świata raz na zawsze znikną.
- Jak zamierzasz to zrobić? - spytała się już spokojnym głosem.
Wtedy jego cień się bardziej przybliżył.
- Tego akurat dowiesz się w swoim czasie - rzekł chłodno.
Po tych słowach Iris uklęknęła na jednym kolanie i opuściła głowę.
- Zatem będę ci służyć.
- Dobrze - jego cień się nieco oddalił i ponownie skrzyżował ręce - zatem jak widzisz nie mogę przybrać cielesnej formy. Odnajdź krainę Ebijatyki. Tam ukryte są pieczęcie, które mi na to nie pozwalają. Przy okazji zwerbuj klany jakie tylko się da.
- Tak się stanie panie i władco - rzekła wstając, po czym odwróciła się i zamierzała wyjść.
- Czekaj - zatrzymał ją nagle Belial - nie możesz ujawnić się kiedy to zrobisz.
- To jak mam się ukryć?
Po tych słowach przed Iris wyrósł z ziemii kryształowy piedestał, na którym znajdywała się maska czarna niczym noc.
- Weź - rzekł Mroczny Władca - dzięki temu nikt nie pozna kim jesteś.
Iris wtedy wzięła maskę do ręki, po tym piedestał się rozpadł na drobinki. Kiedy założyła ją na twarz nagle z maski pojawił się czerwono-krwisty materiał, który zakrył całe ciało Iris.
- Powstań Iris - rzekł Belial - od teraz będziesz zwać się Krwawym Baronem, od krwi którą upuszczą nasi wrogowie.
"Więc udałam się odnaleźć pieczęcie, które więziły Szkarłatnego Władcę w ryzach, przy tym szukałam klanów, które by mi w tym pomogły"
Następna scena pokazała Iris, która przemierzała pustkowie i kierowała się w stronę zniszczonych ruin. Po jakimś czasie znajdywała się w środku. Na tronie siedział Mnichu, który opierał się ręką i patrzył na nią, jednakże jedynie widział przebranego w czerwony strój nieznajomego.
- Więc ty wraz z tym twoim Mrocznym Władcą dacie mi moc, którą będę w stanie podbić północ? - spytał się Spawn.
- Tak - odpowiedziała Iris metalocznym głosem, który dzięki masce pobrzmiewał basem - dostaniesz ją, jednakże w zamian za to pomożesz odnaleźć pieczęcie Tworców i je złamiesz.
- I co? To tyle?
Po tych słowach podszedła bliżej do niego. Na ten widok dwójka Kahnów, która trzymała włócznie miała skierować się w stronę gościa, jednak Mnichu ręką nakazał im tego nie robić.
- Na razie tak - odpowiedziała chłodno.
- Jesteś na moich ziemiach - wstał wtedy z tronu - pozwoliłem ci tu wejść. Nie będzie mi rozkazywał jakiś tam Mroczny Władca i jego pupilek - po tych słowach ponownie usiadł na tronie.
Na te słowa odwróciła się do niego.
- Jak chcesz - rzekła z ignorancją - jednak nie zdziw się że twój klan upadnie bez naszej pomocy.
Po tych słowach ruszyła w stronę wyjścia. Kiedy była już przy drzwiach Mnichu wstał z siedziska.
- ZACZEKAJ - krzyknął w stronę Barona - Zaczekaj - rzekł tym razem ciszej.
Odwróciła się do niego i podeszła bliżej.
- Zrobię to co chcecie - rzekł - tylko macie uczynić mój klan najsilniejszym.
"Wszystko szło zgodnie z planem..."
Następne obrazy ukazywały jak Mnichu niszczy pieczęcie i 2 wojny wifiarzy.
-...tak jak to zaplanowałam - rzekła Iris.
Po tych słowach kryształ zakończył prezentację.
MB patrzył na to wszystko z gniewem, strachem i niedowierzaniem.
- Więc to wszystko zaplanowałaś? - spytał się jej - Te dwie wojny? Wifi? To wszystko?
- No tak kochanie - rzekła z udawaną czułością kręcąc kluczami za pomocą palcy - myślisz że serio Belial by tak łatwo dał się pokonać?
- Belial nas wszystkich oszukał, w tym ciebie.
- Mnie? - spytała się akcentując pytanie jakby była przestraszona - W jaki niby sposób? A no tak, Serpentynowcy zabili moją rodzinę. Ci wielcy bohaterowie walczący przeciwko Cesarstwu Atmory. Temu Cesarstwu co kiedyś chciało zniszczyć cały świat. Ale wiesz? To było za czasów Abaddona, a go już nie ma.
Po tych słowach odeszła od kryształu i odwróciła się do niego powoli wychodząc.
- Więc to był twój końcowy plan ta? Porwać mnie, abym nie mógł się nauczyć kontrolować Zniszczenia? - spytał się jej szyderczo - Trochę słaby, trzeba było mnie zabić.
Nagle się odwróciła do niego ponownie.
- To jest część planu MB. Jak myślisz odważą się twoi przyjaciele nas zaatakować, jak my mamy ciebie za zakładnika? Hmm? Poza tym jest jeszcze kilka innych rzeczy o których nie wiesz, ale to zostawię dla siebie.
Po tych słowach odwróciła się ponownie i zaczęła wychodzić z pomieszczenia.
- Iris - nagle oznajmił głośno Saibot.
Stanęła i z impetem odwróciła się do MB.
- Czego znowu?! - spytała się wkurwiona z pretensjami.
- Wiem że i tak to w zasadzie może nic nie zmienić, ale moje uczucia do ciebie są prawdziwe.
Wtedy dziewczyna patrzyła na niego lekko zdziwiona. Jednak po chwili podeszła do niego i nachyliła się, aby skrzyżować swój wzrok z jego wzrokiem. Miała chłodne spojrzenie.
- Myślisz że przez ten cały czas nie wiedziałam kim jesteś? - spytała się go chłodno - Myślisz że nie wiedziałam że jesteś kobieciarzem? Myślisz że dam się na to nabrać? Albo inaczej, myślisz że uwierzę że nagle taki ty mnie może kochać?
- Ehh - westchnął - wtedy na tej bitwie, nie musiałem w niej uczestniczyć. Veritowy Mistrz, Annathar i cała reszta sugerowała mi abym się w ogóle nie pojawiał - wtedy opuścił wzrok - pojawiłem się tam ze względu na ciebie. Doskonale wiedziałem że Belial wyśle wszystkich swoich najlepszych ludzi i że moje pojawienie się zniszczy plan Sojuszu - wtedy ponownie zwrócił swój wzrok w stronę Iris.
Po tych słowach dziewczyna się od niego oddaliła. W jej oczach była niepewność, jednak po chwili jej twarz znowu przybrała chłodny wyraz.
- Hmh - burknęła, po czym zaczęła wychodzić z sali.
Jednak na chwilę się zatrzymała bo usłyszała dźwięk rozpinanych łańcuchów. Kiedy się odwróciła zobaczyła MB, który już stał wolny.
- Wybacz Iris - rzekł przyjmując postawę bojową - ale nie pozwolę, aby Belial unicestwił ten świat.
- Nie - odpowiedziała mu - to ja przepraszam MB.
Po tych słowach pojawił się w drzwiach Cyber-Ninja. Saibot kiedy strzelił w niego widmową kulą to nic się nie stało. Nie ruszyło to w ogóle Robota. Ten natomiast zaszarżował na MB. I kiedy on upadł, Cyborg strzelił z lasera tuż obok jego głowy.
Dziewczyna podeszła bliżej i patrzyła się na Saibota jakby ze smutkiem.
- Bez poświęcenia nie ma zwycięstwa MB - rzekła w stronę MB, który leżał z rękami do góry - a stawką zwycięstwa jest pokój w ciemności.

Ciąg dalszy nastąpi...

MB kontra Wifiarze II: Starcie światów vol.2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz