Koszmar

297 15 7
                                    


Elaine nie spała tej nocy dobrze. Kręciła się w swoim posłaniu dręczona przez
koszmary.

Niewyraźnie kształty, czerwone jak krew i
czarne jak noc, widziała wszystko jak przez
mgłę, a jednak czuła niepokój.
Gdzieś za jej plecami słyszała głos, który
wołał jej imię.

-Elaine...Zrób to... Elaine...
Dziewczyna odwróciła się w kierunku z
którego dobiegał głos.
Z początku widziała tylko niewyraźny zarys
sylwetki, ale po chwili dostrzegła kto przed
nią stoi.
Zobaczyła siebie, stała tam i patrzyła na
siebie niczym w lustrzane odbicie.
-Zrób to Elaine... -znowu usłyszała ten
głos.
Był tam ktoś jeszcze, stał kilka metrów dalej.
W tym samym momencie dziewczyna dostrzegta w
dłoni swojego sobowtóra sztylet.
Kierowana niepokojem chciała się cofnąć, ale nie
zdążyła zareagować kiedy sobowtór wbił sztylet
prosto w jej serce.

Obudziła się gwałtownie tapiąc łapczywie
oddech.Położyła rękę na swojej klatce piersiowej
próbując wymacać przedmiot który chwilę
wcześniej tam tkwił, jednak nic nie poczuła.
-To tylko sen...-szepnęta do siebie, próbując
uspokoić oddech.

Rozejrzała się wokół siebie, wciąż była w swoim
namiocie.Wszędzie panował mrok, jedyne światło
w tym pomieszczeniu dawała mała naftowa
lampka.
Rezygnując ze snu, dziewczyna wyszła z namiotu.
Obozowe ognisko wciąż się paliło, siedział przy
nim chtopak w kapturze i delikatnie szperał w nim
kijem. Elaine podeszła bliżej rozpoznając w
zakapturzonej postaci Nataniela.

-Nie śpisz... -stwierdziła dziewczyna.-Po takiej
wycieczce powinieneś spać jak niedźwiedź.
Chłopak wzdrygnał się rozpoznając głos Elaine,
najwyraźniej to nie jej się spodziewał.
-Mógłbym powiedzieć to samo tobie.-powiedział
nie patrząc na nią, a jego kąciki ust delikatnie się
uniosły.
-Miałam koszmar..-powiedziała cicho
obejmując ramiona.
Mimo ciepła ogniska na zewnątrz bylo dość
chłodno.-Moge? -zapytała wskazując wolne
miejsce obok chłopaka, na co ten tylko delikatnie
skinął gtową.-A jaka jest twoja wymówka?
-Jeszcze nie wymyśliłem.-powiedział
uśmiechając się już nieco bardziej otwarcie czym
rozbawił dziewczynę.

Siedzieli tak chwilę w ciszy, kiedy chłopak wstał i podszedł do kosza który stał nieoopodal i coś z niego wyciągnął. Podszedł do Elaine podając jej przedmiot.
- Proszę. - powiedział wyciągając dłoń do dziewczyny w której dostrzega jabłko. - Nic nie zjadłaś wieczorem.
- Dziękuję...

Chłopak uśmiechnął się nieśmiało i usiadł spowrotem na swoim miejscu.
Blondynka spoglądała dyskretnie na chłopaka, wydawał jej się naprawdę intrygujący. Był wobec niej bardzo ciepły i wyrozumiały, nie przypominał postawą Petera przez którego czuła się tam jak intruz.
Chłopak najwidoczniej wyczuł jej spojrzenie bo momentalne spiął się.
- Pójdę się położyć.- powiedział wstając - Dobranoc Elaine.
- Dobranoc Natanielu. - odpowiedziała uśmiechając się ciepło. - Dziękuję za jabłko. - powiedziała jeszcze nieco głośnej zwracając uwagę chłopaka który zaczął się już oddalać. Uśmiechnął się do niej jeszcze ostatni raz i odszedł.

Lost boy | Peter Pan Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz