Wolnym i leniwym krokiem maszeruje wokół domu. Robię wszystko co tylko mogę żeby nie być w domu z Niall'em. On ciągle mi przypomina to co między nami zaszło. Cholernie żałuję tej swojej chwili słabości. Za odrobinę przyjemności muszę teraz słono zapłacić.Nagle zauważam jak jakiś samochód podjeżdża pod dom Nialla. Wydaje się znajomy. Pewności nabieram jak widzę, że wychodzi z niego Brian.
Przyspieszam kroku, bo nie chcę by oni rozmawiali sami. Ich spotkania to nic dobrego. Tłuką się lub wymyślają bezsensowne małżeństwa.
Brian jakby w ogóle mnie nie zauważał. Szybko idzie do domu, a ja przemieszczam się jeszcze szybciej. Jak tylko otwieram drzwi to słyszę wyraźnie podniesione głosy. Kłócą się.
— Przestań się wtrącać w moje sprawy! — krzyczy Niall, a ja wchodzę do salonu i zwracam na siebie tym ich uwagę.
— Dlaczego w ogóle się do mnie nie odzywasz — zwraca mi uwagę Brian. — Chyba zasługuje przynajmniej na jeden telefon lub sms dziennie. Poza tym co to za pomysł żeby mieszkać na takim odludziu. Nie chcę byś była tak daleko ode mnie — no nie wierzę. Mój brat wreszcie zaczął się o mnie martwić. Szkoda, że nie pomyślał o mnie jak ustalał szczegóły tych ślubów.
— Nie będziesz nam mówił co mamy robić — odpowiada mu Niall.
— Nie rozmawiam teraz z tobą — komunikuje mój brat nawet nie zerkając na Horana. Nie ma pojęcia, że mój mąż nienawidzi być ignorowany.
— Wolę zostać tu — nie zamierzam wracać do domu lodowej damy. Tu nie czuję się dobrze, ale tam jest jeszcze gorzej.
Brian robi kilka kroków w moją stronę i zaczyna się dokładnie przyglądać mojej twarzy. Kurwa przecież ja nadal mam niewielki ślad na policzku. Nie zakrywałam go, bo nie widziałam takiej potrzeby, bo jesteśmy tu z Niall'em sami.
— Co ty tu masz? — delikatnie dotyka mojego policzka. Odsuwam głowę na bok.
— Nic, przecież wiesz, że jestem niezdarna i ciągle na coś wpadam.
Nie mam zamiaru przyznać się, że to Niall mnie uderzył. Ta sprawa powinna pozostać tylko między nami.
Mój brat gwałtownie się odwraca do Nialla.
— Ja dobrze traktuje Laurę, a ty bijesz Ave. Nie ma możliwości bym ją teraz tu z tobą zostawił. Utrzymamy sojusz, bo ja nie zamierzam się rozwodzić z Laurą, ale Ava jeszcze dziś ze mną wracam. Nie zostawię jej z tobą już nawet na chwilę.
— Nie masz prawa, to nie ty decydujesz o Avie — po samym spojrzeniu Nialla widzę, że włącza mu się ten jego niebezpieczny tryb. W takim stanie ciężko mu jest zapanować nad sobą. Jest niebezpieczny, a ja nie chcę żeby coś się stało mojemu bratu.
Muszę to przerwać.
— Na razie nie widzę potrzeby by z tobą jechać. Wracaj do swojej nowej rodziny, mi tu jest dobrze — zręcznie kłamie patrząc mu prosto w oczy. Robię to dla jego dobra u nie zamierzam mieć z tego powodu wyrzutów sumienia.
— Przecież ty go nie znosisz.
— Najwyraźniej już nie — odpowiada mu i do mnie podchodzi. — Nie chcę by Ava poczuła, że traktuje ją przedmiotowo, ale nie oddam ci jej. Ja nie wtrącam się w twoje małżeństwo, więc ty także zostaw nas w spokoju.
Pozwalam mu się objąć.
— Jeśli tylko zmienisz zdanie to skontaktuj się ze mną siostrzyczko. Od razu cię od niego zabiorę — oznajmia, a następnie wychodzi.
— Wow naprawdę nie spodziewałem się czegoś takiego po tobie — mówi, a ja gwałtownie się od niego odsuwam. Nie chcę by dłużej mnie dotykał.
— Wiem, że jesteś popieprzony i nie chcę narażać mojego brata. Nic sobie nie wyobrażaj.
— A ja jednak myślę, że zaczęłaś się do mnie przekonywać — oznajmia z uśmiechem na ustach ten irytujący głupek.
Liczę na waszą opinię
CZYTASZ
Kara za grzechy
FanfictionDwudziesto dwu letnia Ava musi zapłacić za grzechy swojego brata.