26. Home sweet home

619 14 0
                                    

Zdążyłam umyć dłonie w łazience, gdy do pomieszczenia wparował nie kto inny jak Fileasz. Był nowym nabytkiem mojego ojca, oraz domowym skrzatem przeznaczonym specjalnie do pilnowania mnie oraz bycia na każdym mój rozkaz. Tak naprawdę, gdy tylko został mi przedstawiony przez matkę moje zdziwienie nie mogło być większe. Zawsze chciałam mieć skrzata podległego i wiernego tylko mnie, a z uwagi na sytuacje między mną a moim rodzicem sądziłam, iż nigdy nie doczekam się własnego, lojalnego oraz pracowitego skrzata tylko i wyłącznie do mojej dyspozycji. Nawet Dafne, ulubienica moich rodziców, nie dostała takiego prezentu, zatem wniosek był prosty— albo ojciec czegoś ode mnie oczekiwał, albo zrobiłam coś co bardzo mu się przysłużyło kompletnie nieświadomie, ponieważ nigdy nie zrobiłabym nic na jego korzyść z pełną wiedzą, iż jakoś mu się przysłużę.

Zatem Fileasz stał w progu mojej prywatnej toalety i nie chcąc narazić się na mój gniew, cierpliwie czekał, aż skończę. Szybko uwinęłam się z opłukaniem twarzy i umyciem dłoni po męczącej podróży do domu, będąc gotowa na konfrontacje z moim kochanym ojcem.

— Pani, kolacja już gotowa.—powiedział skrzat.

Popatrzyłam ciepło na służącego, wiedząc iż odrazu znajdę w nim powiernika moim sekretów i trosk, ale także najlepszego przyjaciela. Dlatego uśmiechnęłam się do skrzata, dając mu w ten sposób znak, aby nie obawiał się mnie w takim stopniu jak ojca lub matki.

— Dziękuje, Fileaszu.—powiedziałam.— Chce żebyś wyprał wszystko, co znajduje się w kufrach.

— Oczywiście, pani!—pisnął.— Natychmiast się tym zajmę.

Uśmiechnęłam się do swojego odbicia w lustrze, przecierając dłonie papierem. Jednak w mojej głowię pojawiła się bardzo zabawna myśl, która była spowodowana przykrymi doświadczeniami z innym domowym skrzatem.

— Oprócz książek!—krzyknęłam za służącym, gdy opuszczał toaletę. — Wszystko co papierowe zanieść do mnie do pokoju!

— Tak jest!—krzyknął.

Prędko zbiegłam ze schodów ponieważ gdybym dłużej się namyślała, w końcu postanowiłabym nie zjeść kolacji w ogóle, jednak nie mogłam odpowiedzieć na gest pojednania ze strony ojca w postaci nowego skrzata, dlatego też odrazu zajęłam miejsce przy wielkim stole, bogato zastawionym wszelkimi rodzajami potraw, których zapach unosił się w jadalni.

— Nie biegaj tak, to w złym guście.—powiedziała moja matka.— Czy w tej szkołę nie uczą Was etykiety?

Starałam się nie wywrócić oczami na komentarz mojej matki. Zapomniałam przystosować swojego zachowania do sztywnych reguł jakie panowały w naszym domu, tak naprawdę od samego początku. W Hogwarcie czułam się niesamowicie dobrze, naginając zasady i reguły. Musiałam jednak przestawić swój tryb ze zwykłej nastolatki na urodzoną arystokratkę.

— Wybacz, matko.—powiedziałam niemal odrazu.— Zapomniałam się.

— Wątpię by w Hogwarcie uczono ich Savoir-vivre.—mruknął mój ojciec znad gazety.

Podnosił jedną brew ku gorze znad swoich starych okularów. Zabawne było to, jak wiele miał pieniędzy, jednak jeśli chodziło o jego stary zegarek na ręku lub wcześniej wspomniane okulary, nie planował ich zmieniać lub zainwestować w coś nowego. Rzadko kiedy wychodził ze strefy własnego komfortu.

— Mówiłam, że trzeba było je wysłać do Akademia Magii Beauxbatons.—westchnęła matka.— Z każdej kobiety zrobią damę.

Westchnęłam na komentarz mojej matki, tak naprawdę ciesząc się, iż zostałam wysłana do Hogwartu. Na trzecim roku nauki, podczas Turnieju Trójmagicznego, poznałam pare dziewcząt z tej Szkoły i na Merlina! Żadne z nich damy, a sama Millicenta Bulstrode miała więcej klasy niż one wszystkie razem wzięte.

Bound to fall in love| D. MOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz