Sali
Nie zamierzałam kłamać sama przed sobą, że dzisiejsza noc nie należała do jednej z najlepszych. Ok... Jeśli faktycznie miałam być ze sobą szczera, powinnam przyznać, że inne nie były nawet w połowie tak dobre, jak ta. Mimo że cały dzień chodziłam okrakiem, nie mogłam powiedzieć, że to nie było tego warte. Było... i to cholernie.
Nim zdążył się obudzić i do reszty mnie zrujnować, wezwałam taksówkę i wyjechałam za miasto do mamy, gdzie odespałam szaloną noc. Przez całą drogę zastanawiałam się, czy nie zawrócić i nie zostawić mu jednak swojego numeru...
Chryste, ile ja bym dała, żeby to powtórzyć! Niekoniecznie dziś, lub w ciągu najbliższych kilku dni, ale gdy tylko doszłabym do siebie, z największą ochotą powtórzyłabym wszystko... kilkukrotnie.
Cholera. Dlaczego nie zostawiłam na siebie żadnego namiaru?! Miami jest zbyt dużym miastem, by udało mi się na niego kiedykolwiek jeszcze wpaść. I wbrew temu, co powtarzał zawsze mój kuzyn, nawet gdyby przypadek rządził światem... dla tego faceta byłabym gotowa oszukać przeznaczenie.
Szlag, byłam już cholernie spóźniona. Wybiegłam z taksówki w szpilkach, które miałam na sobie wczoraj, bo chciałam ładnie wyglądać, ale po drodze stopy tak mi spuchły, że marzyłam tylko o tym, by je z siebie zrzucić.
- Jestem! Sorry! - krzyknęłam zdyszana, skopując z siebie szpilki, których nie powstydziłaby się najgorsza ladacznica. Jezu, jak dobrze... - Zabalowałam wczoraj, musiałam się z tego wszystkiego oczyścić - dodałam i położyłam torbę na komodę, zwalając z niej bibeloty i tworząc przy tym straszny hałas. Zachichotałam po cichu, bo... Chryste, najwyraźniej wciąż trzymała mnie ekstaza. - Jezu, kocham Miami!
- Też zaliczyłaś? - krzyknęła Mia, a ja zaśmiałam się w głos.
- Stara! I to jak! - odkrzyknęłam, idąc w stronę salonu. - Jednak wezmę od Ciebie to mieszkanie, Mia. Miami ma duuużo do zaofero... - Urwałam, gdy moim oczom ukazał się... facet, który pieprzył mnie całą noc, przez którego ledwie teraz chodzę, i którego miałam nie zobaczyć tak szybko.
- O... - wymamrotałam, nie bardzo wiedząc, co więcej powiedzieć, ale chyba w środku cieszyłam się na ponowne spotkanie. Tym bardziej, że już zamierzałam zacząć szukać go na Facebook'u, a nie znając imienia, powodzenie śledztwa graniczyło z cudem.
- O... - powtórzył chłopak, ale wydawał się mocno rozczarowany moim przybyciem. Mogłabym przysiąc, że omiatając mnie wzrokiem, właśnie w tym momencie nieco się skrzywił.
- Ooooo solle mioo! - krzyknęła Mia, puszczając oczko Agnes. - Siadajcie, bo jestem głodna i wszystko przez was stygnie - poleciła, a my bez słowa usiedliśmy obok siebie, choć miałam pewność, że gdyby tylko były jakiekolwiek inne wolne miejsca, wybrałby to najdalej mnie.
Odsunął delikatnie ode mnie swoje krzesło i teraz byłam już pewna, że nie cieszy się na mój widok.
- Poznajcie się - ciągnęła. - Matt, właściciel Cold Hell, Sali, Twoja nowa pracownica, którą obiecałeś zatrudnić na miejsce Agnes - dodała, a chłopak obok mnie natychmiast się spiął. Niechęć od niego biła na kilometr i musiałam zacisnąć mocno pięści, by się nie rozkleić z zażenowania.
Przypadku... jesteś sukinsynem.
Mimo targających mną emocji, spojrzałam obojętnie na bladą twarz człowieka o imieniu Matt i przeniosłam wzrok na pozostałych. Mam swój honor. Nie zamierzałam się płaszczyć i dziękowałam niebiosom, że jednak nie zostawiłam mu swojego numeru telefonu.
Pieprzyć go.
- A już myślałam, że przed nami nudne czasy... - mruknęła Mia, a Agnes parsknęła cicho śmiechem.
CZYTASZ
Nowy Szef - Tom 3.
RomanceSeria: Przypadek rządzi światem TOM 3 Matt ma jedną żelazną zasadę: Nie sypia z pracownicami. Raz popełnił ten błąd i płaci za niego do dziś, dlatego nie ma mowy, by jakakolwiek kobieta była w stanie zmienić jego twarde postanowienia. No... Chyba...