27. Malfoyowie

672 20 3
                                    

Rozejrzałam się po pomieszczeniu, które było salonem w dworku Malfoy Manor. Większą część przestrzeni zajmował ogromny, mahoniowy stół, na którym znajdowała się drogocenna waza, zapewne przekazywana z pokolenia na pokolenie. Całość skąpana była w czerni i szarości, a wydawać się mogło, iż wystrój idealnie odwzorowywał charakter Malfoyów, zważywszy na ostatnie wydarzenia, które miały miejsce po ataku na Ministerstwo Magii.

— Mam nadzieje, iż pokój przypadnie Ci do gustu.—powiedziała Narcyza, łapiąc mnie za ramię.— Bardzo staraliśmy się z wystrojem, chociaż Draco upierał się, iż wystarczy Ci porcja budyniu i będziesz więcej niż zadowolona.

— Cokolwiek miał na myśli.—dodała kobieta.

Uśmiechnęłam się na słowa matki Draco, ponieważ doskonale wiedziałam, o co chodziło. Bardzo dawno nie jadłam przysmaku, który niegdyś przygotował dla mnie Draco, a co za tym szło? Zamierzałam przycisnąć chłopaka, aby zrobił go dla mnie ponownie.

— Matko, możesz mi pomóc zapiąć mankiety.—usłyszałam głos Draco.— Astoria zaraz tu będzie i wszystko musi być...—powiedział.

Draco wpadał do pomieszczenia niczym błyskawica, a jego wzrok utkwiony był w rekawie koszuli z którą uporczywie się siłował. Nie zwrócił na mnie nawet najmniejszej uwagi.

— Idealne.—dokończył.

— Ja chętnie pomogę.—powiedziałam rozbawiona.

Wzrok chłopaka odrazu przeniósł się na mnie, a wyrażał jedynie zdezorientowanie i rozproszenie. Narcyza postanowiła po cichu opuścić pomieszczenie i zostawić naszą dwójkę sam na sam.

— Nie wiedziałem, że będziesz tak wcześnie, jeszcze nie wszystko gotowe.—powiedział niedbale.

Zachichotałam na jego słowa, szczęśliwa jak bardzo przejmował się tym abym czuła się u niego dobrze, jednak mi do pełni szczęścia wystarczyła jedynie obecność chłopaka i może lampka dobrego wina, którą z pewnością bym nie pogardziła.

— Nie przejmuj się tak, wszystko jest doskonale.—powiedziałam szczerze.

Podeszłam do chłopaka i złapałam go za dłoń aby sprawnie zapiać spinki w jego koszuli, wykonując to niemal z zamknięty oczami. Lata wychowania mnie w takiej, a nie innej rodzinnie, sprowadzały się do częstych wizyt w sklepach z ojcem, gdzie szyto garnitury na miarę, a te wymagały często poprawek. Moja matka nauczyła mnie także szyć, zatem nigdy nie miałam problemu z tego typu rzeczami.

— Pokaże Ci Twój pokój.—powiedział, łapiąc mnie za dłoń.— I dziękuję.

Chłopak odrazu wyprowadził mnie z salonu, a ja jak zaczarowana zaczęłam oglądać poruszające się obrazy na holu. Mimo iż byłam tutaj już wcześniej nigdy nie miałam czasu aby w spokoju się nim przyjrzeć, a oglądanie przodków Draco wydawało mi się ciekawą opcją. Jednak straciłam je z pola widzenia, gdy po wspięciu się po mosiężnych schodach, stanęłam przed drzwiami mojej sypialni. Draco złapał za klamkę i otworzył przede mną drewnianą powłokę.

Pokój skąpany był w barwach czerni i szarości z elementami fioletu, w którego kolorze skąpany były zasłony oraz pościel. Ogromne łóżko z baldachimem, oraz niewielki balkon tuż po biurku, robiły na mnie niesamowite wyrażenie. Mogłabym przysiąc, iż pokój był większy od mojego własnego, jednak niewiele.

— Podoba Ci się? Nic nie mówisz.—stwierdził zaniepokojony.

— Dalej jestem oczarowana, to oczywiste.—powiedziałam, dotykając materiału pościeli.

Draco rozsiadł się wygodnie na parapecie ogromnego okna, cały czas mnie obserwując. Natomiast ja nie mogłam się nadziwić jak piekielnie starannie wszystko było tu urządzone i zaplanowane specjalnie pode mnie. Nie wiedziałam czy była to zasługa Narcyzy czy Draco, jednak patrząc na to jak bardzo przejmował się moim przyjazdem, mogłabym pokusić się o stwierdzenie, iż także dołożył się do wystroju i mojego przyjazdu.

Bound to fall in love| D. MOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz