ROZDZIAŁ 42

783 24 0
                                    

OLIVIA

Wstałam z ogromnym bólem głowy i ostatnie, co pamiętałam to jak mój chłopak niósł mnie na rekach a potem odpłynęłam. Wypicie takiej ilości wina nie było najlepszym pomysłem i raczej nigdy już tego nie powtórzę. Jak ludzie mogą lubić się tak upijać, aby na drugi dzień być cieniem samego siebie? I już wiem, czemu nigdy nie piłam tak dużo z Majką, aby tak nie cierpieć jak teraz. Prócz ogromnego bólu czułam, że jest mi gorąco i coś ciężkiego mnie oplata w pasie. Podnosząc powoli powieki obróciłam głowę w prawo i zobaczyłam obok siebie śpiącego Cadena. Lekko spanikowana rozglądam się po pokoju, który stanowczo nie jest moim. Staram się przywołać ostatnie wydarzenia zanim odpłynęłam i o nie...Powiedziałam mu, że go kocham...Jak byłam pijana! Tak bardzo chciałam mu to powiedzieć, ale nie, w ten sposób, nie w takiej sytuacji. Jest mi w tym momencie strasznie głupio i nie wiem jak ja mu teraz spojrzę w oczy. Musze teraz się z stąd wydostać i iść pod prysznic, aby zmyć z siebie wczorajszy dzień i pomyśleć w samotności. Powoli staram się podnieść jego rękę, tak, aby go nie obudzić i aby wyślizgnąć się z jego łóżka. Gdy tylko mi się to udało on obrócił się na plecy i dalej spał nieświadomy tego, co się działo. Popatrzyłam na swoje ubranie i stwierdziłam z ulgą, że mam na sobie mam na sobie swój wczorajszy strój. Obróciłam się na pięcie i najciszej jak umiałam wyszłam z jego pokoju zamykając za sobą drzwi kierując się od razu do siebie. Niestety prysznic nie pomógł na moje samopoczucie i dalej bolała mnie głowa tak jakby stado słoni w niej biegało, ledwo stałam na nogach. Mimo że tak źle sie czułam postanowiłam zejść do kuchni po tabletki z nadzieją, że może kawa postawi mnie na nogi. Czując się jeszcze pijana zeszłam powoli po schodach trzymając się mocno poręczy. Będąc prawie u swojego celu poczułam cudowny zapach upragnionego, napoju oraz rozmowy chłopaków z ochrony. Czyli jest pora na śniadanie skoro tu są, tylko czemu tak głośno gadają?! Wchodząc powoli do pomieszczenia grupa zamilkła obracając sie w moim kierunku.
- Cześć Oli. Wczoraj nieźle zabalowałyście z przyjaciółką. Jak sie czujesz?
- Nie krzycz tak Derek. Zaraz mi głowa pęknie od tych hałasów.
Derek jest jednym z ochroniarzy przydzielonym do mnie. Zawsze jak gdzieś jadę to mi towarzyszy i nawet w domu, kiedy zostaje sama jest zawsze w pobliżu. Polubiłam go i mamy dobry kontakt.
- Ile wczoraj wypiłyście?
- Tylko trzy butelki, ale ja nigdy aż tyle nie wypiłam, Majka zresztą też a teraz odczuwam tego skutki.
- Siadaj Oli, a ja zaraz coś na to zaradzę.
Nie czekając ani chwili dłużej wstał i poszedł szukać czegoś w szafkach a ja powoli doszłam do jego krzesła i je zajęłam. Reszta chłopaków uśmiechnęła się do mnie i rozmawiała, ale już ciszej, za co byłam im bardzo wdzięczna. Nie umiałam się skupić na nich, więc wyłączyłam się marząc o powrocie do łóżka. Nie minęło 5 min a przed moim nosem wyładowała szklanka wody i tabletki, które z wdzięcznością przyjęłam.
-Chłopaki a wiecie, co z Majką?
- Ona i Tony zostali w rezydencji i była w takim stanie jak ty. Od wczorajszego wieczora nikt ich nie widział, więc zapewnie jeszcze śpią, co dziwi mnie, że ty już na nogach.
Przytaknęłam i wiedząc, że nic teraz nie przełknę zwinęłam kubek z kawą i ruszyłam powoli w stronę tarasu na świeże powietrze. Z racji tego, że był luty i na dworze było zimno, zgarnęłam po drodze swój ulubiony ciepły sweter wiszący w holu i ruszyłam do swojego celu. Miałam nadzieję, że zimne powietrze pomoże mi szybciej dojść do siebie, a jeśli to nie pomoże wrócę do łóżka. Gdy tylko, otworzyłam drzwi do tarasu uderzyło we mnie świeże zimne powietrze. Przekroczyłam próg tarasu i po chwili stałam na nim opatulona w sweter z kubkiem kawy.
~Jak ja teraz spojrzę mu w oczy. Na samą myśl jest mi głupio, bo nie tak chciałam mu to wyznać...~
-Bo mi tu zamarzniesz kruszyno.
Usłyszałam za sobą jego głos i nawet nie słyszałam, kiedy przyszedł. Stanął za mną obejmując mnie w tali przyciągnął do siebie.
-Długo tu jesteś?
-Chwilkę. Obudziłem się a ciebie nie było obok mnie, więc ruszyłem na poszukiwania mojej uciekinierki.
-Przepraszam za wczoraj. Nie chciałam, aby tak wyszło.
- Co? O czym ty mówisz?
- O tym, że się upiłyśmy i przez nas nie poszliśmy na kolację do mojego brata...i o tym, co powiedziałam....
- Oli, jeśli chodzi o pierwszą część - nie masz, za co przepraszać. Cieszę się ze wyluzowałaś i dobrze się bawiłaś z przyjaciółką, a czy ty masz na myśli to, że wyznałaś mi, co czujesz?
- Tak i nie...Bo ja chciałam ci powiedzieć właśnie, co czuję, ale nie w taki sposób...Nie
Jak byłam totalnie pijana.

Odzyskana (Zakończona)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz