ROZDZIAŁ 43

818 23 0
                                    

OLIVIA

Gdy odpowiedziałam Cadenowi na jego pytanie odnośnie uczuć on obrócił mnie w swoich ramionach tak, że stałam teraz przodem do niego. Wpatrywał się we mnie dopóki nie spuściłam głowy i sama nie wiem, czemu to zrobiłam. Poczułam jak podnosi moją brodę abym znów patrzyła na niego a on od razu mnie pocałował. Byłam zaskoczona tym i nie oddawałam pocałunku, ale kiedy lekko przygryzł moją wargę rozchyliłam usta a on brutalnie wtargnął w nie językiem. Zaczęłam oddawać pocałunek, który był gwałtowny i namiętny...Tak jakbyśmy byli siebie spragnieni od bardzo dawna. Ale nawet tak gorący pocałunek nie pomógł mi się ogrzać. Czułam jak moje palce już kostnieją i robi mi się coraz zimniej. Caden oderwał swoje usta od moich wsuwając jednocześnie dłonie pod mój sweter i poczuł moją zimną skórę.
-Chodźmy do środka, bo zmarzłaś kochanie.
Gdy stwierdził, że zmarzłam chciał abyśmy weszli do środka. Popatrzyłam na niego stwierdzając, że zapewne też mu było zimno, bo miał na sobie tylko spodnie dresowe i koszulkę, więc nie myśląc wiele powiedziałam.
- Ty też misiu.
- Misiu?
Gdy uświadomiłam sobie jak się do niego zwróciłam na moich policzkach poczułam gorąco, czyli się zarumieniłam. Czemu ja się tak do niego zwróciłam? Odpowiedź była prosta -bo jest duży, ciepły i do tego taki kochany jak miś. Nie słysząc odpowiedzi objął mnie ramieniem w tali i wprowadził do salonu zamykając za sobą drzwi. Usiedliśmy na przeciwko kominka, w którym palił się ogień a ja poczułam jak bardzo zmarłam, gdy jego ciepło zaczęło mnie ogrzewać. Wtuliłam się w jego muskularne ramiona ciesząc się spokojem, kiedy on zapytał.
-No to jak z tymi uczuciami?
-Caden to, co powiedziałam to prawda. Chciałam ci to wyznać dzisiaj, ale przez to, że wczoraj wypiłyśmy za dużo wymknęło mi się wczoraj...i to było mało romantyczne.
-To może powiesz mi to teraz, gdy siedzimy w blasku ognia.
Wtuliłam sie jeszcze mocniej w niego, aby po chwili odsunąć się tak, aby widzieć jego twarz i powiedziałam cicho, ale pewnie.
-KOCHAM CIĘ.
Wpatrywał się we mnie mając poważny wyraz twarzy a ja spanikowałam nie wiedząc, co się dzieje. A może on przez ten cały cz tylko udawał abym się w nim zakochała i powiedziała mu, co czuję, a teraz po prostu mnie wyśmieje. Zaczęłam wyswobadzać się z jego objęć chcąc jak najszybciej uciec do swojego pokoju, jednak on na to nie pozwolił i mocniej przyciągnął mnie do siebie.
-Kruszyno nie uciekaj, bo ja już nigdy cię nie wypuszczę. Jesteś całym moim światem, moją słabością a zarazem moją siłą. Kochałem cię Olivio w dniu twoich narodzin, kocham cię i będę kochać jak nikogo nigdy do końca świata i jeden dzień dłużej.
Zamurowało mnie...Co ja sobie ubzdurałam, a na jego wyznanie zrobiło mi się naprawdę gorąco.Źle oceniłam jego minę...On mnie kocha i mimo że mówił mi to niejednokrotnie dzisiaj dopiero dotarło do mnie ile te dwa słowa wypowiedziane przez niego dla mnie znaczą...Wiem, że teraz cokolwiek by się nie działo jestem gotowa oddać za niego swoje życie, bo on jest moim wszystkim.
Gdy on trzymał mnie w objęciach udało mi się usiąść na nim okrakiem przyciągając jego głowę do swojej i połączyłam nasze usta przelewając w ten sposób wszystko to, co do niego czułam.
-Kocham cię Caden do końca świata i jeden dzień dłużej.
Siedząc tak na nim czułam jego erekcje wbijająca się w moją kobiecość, ale na ten krok jeszcze nie byłam gotowa. Zaczęłam powoli zsuwać się z niego, na co on zrobił smutną i zarazem zdziwioną minę. Mój wzrok powędrował na jego krocze.
- Spokojnie Oli. Nie musimy się śpieszyć, jeśli nie jesteś na to gotowa, a tak na mnie działasz od samego początku, kiedy zobaczyłem cię pierwszy raz w Polsce. A teraz chodź tu do mnie i nie przejmuj sie tym tu na dole.
Wskazał głową na swojego penisa i uśmiechnął się do mnie przyciągając z powrotem na poprzednią pozycję. Mimo że czułam go dalej byłam spokojna po jego słowach. Wtuliłam się w niego kładąc głowę na jego ramieniu.Poczułam zmęczenie tymi emocjami z tego poranka a do tego mimo tabletek ból głowy nie przeszedł. Mój ukochany widząc to jak się czuję poniósł się wraz ze mną i ruszyliśmy w stronę schodów. Byłam uczepiona go jak małpka z nogami zaplecionymi na jego pasie i rękoma na szyi a on podtrzymywał mnie za pupę. Zaniósł mnie z powrotem do sypialni... swojej sypialni i ułożył do łóżka.
-Śpij kochanie, bo wieczorem zabieram cię na randkę.
Uśmiechnęłam się do niego i moje oczy powoli zaczęły się zamykać. Poczułam jeszcze jego ciepły dotyk na moim policzku i zasnęłam.

Odzyskana (Zakończona)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz