ROZDZIAŁ 44

783 21 1
                                    

Na dzisiaj już koniec.Jutro do południa postaram się wrzucić kolejny:)

*****************************************
OLIVIA

Zasnęłam czując dłoń chłopaka na policzku...Obudziłam się wyspana i o wiele lepszej kondycji.Z początku nie wiedziałam gdzie jestem, ale po rozejrzeniu się przypomniałam sobie, że to sypialnia Cadena. Byłam ciekawa, która jest godzina i po zlokalizowaniu zegarka okazała się, że jest 16, więc nieźle pospałam. Potrzebowałam takiego odpoczynku i teraz wiem jedno -nigdy więcej tak dużo nie wypiję, bo to przerosło moje możliwości. Stanowczo nie mam mocnej głowy z Majką.
Leżałam jeszcze w łóżku, bo nie chciało mi się opuszczać ciepłego miejsca, kiedy usłyszałam jak drzwi się otwierają a po chwili stanął w nich mój miś.
- Wstałaś już?
- Tak i czuje sie o niebo lepiej niż rano. Dziękuję.
Przyglądałam się jego umięśnionej sylwetce w opiętej koszulce i przypomniałam sobie o sytuacji z przed kilku godzin w salonie. Poczułam jak robi mi się gorąco a między nogami poczułam przyjemne mrowienie. Żaden chłopak nigdy tak na mnie nie działał i wtedy do mnie do dotarło.Pragnęłam go całą sobą. Teraz byłam pewna tego, że to właśnie z nim chcę stracić dziewictwo. Kocham go i czułam, że to jest ten czas i ten właściwy mężczyzna.
- A za co dziękujesz kruszyno?
- Za opiekę i za to, że nie suszysz mi głowy za wczoraj.
- Zawsze będę się tobą opiekować, a to, że się zabawiłaś z Majką to nic takiego.Każdy czasem ma prawo tak zabalować jak wy.
Uśmiechnął się i puścił do mnie oczko zbliżając się coraz bardziej do łóżka i gwałtownie ściągnął z mnie cieplutką kołdrą.
- Ejjj!!
- Koniec leniuchowania. Teraz pójdziesz grzeczne pod prysznic a potem zejdziesz na obiad i tam sie spotkamy. Jak zjemy a ty będziesz miała czas, aby się przygotować na nasza randkę i załóż lepiej spodnie. Będę czekać o 19 w holu.
Widząc, że nie mam zamiaru się ruszyć ten wariat złapał mnie jak worek kartofli i w akompaniamencie mojego śmiechu zaniósł mnie pod prysznic i tam zostawił zamykając za sobą drzwi. Nie pozostało mi nic innego jak sie wykąpać i ubrać szlafrok od niego, bo nie maiłam tu czystych ubrań. Przemknęłam do swojego pokoju, aby wsunąć na siebie czystą bieliznę a potem czarne legginsy i biały dłuższy sweterek. Włosy spięłam w luźnego warkocza a na nogi wsunęłam cieple skarpety i tak przygotowana ruszyłam do kuchni, bo jak na zawołanie zaburczało w brzuchu.
- Witaj słoneczko. Wyspałaś się? Zapewne jesteś głodna, więc siadaj i zaraz ci podam ciepły obiad.
- Witaj Anno. Tak i czuje się lepiej i masz rację, ale proszę tyle, co zawsze.
-Oli jesteś tu juz 7 miesięcy i dalej jesz tyle, co nic. Dziewczyno niedługo będziesz przeźroczysta.
- Dziękuję, że się martwisz, ale jem ile potrzebuje. Zawsze tak mało jadłam a ćwiczenia i taniec pomagają utrzymać mi figurę a nie brak dużej porcji jedzenia.
- Na pewno? A może to kogoś ci potrzeba?
Zarumieniłam się na jej słowa i od razu pomyślałam o nim. Tak jego potrzebowałam jak powietrza.
- Olivio tez kiedyś byłam młoda i miałam swojego ukochanego, który starał się długo zdobyć moje serce i kiedy mu się to udało został moim mężem, ale niestety zmarł kilka lat temu pokonany przez chorobę.
- Anno a masz dzieci?
- Niestety. Nie mogliśmy ich mieć. Mój mąż pracował ze mną dla ojca Cadena. Był jednym z jego najbardziej zaufanych ludzi, dlatego dla Cadena i Avy ja byłam jak babcia. Opiekowałam się dwójką tych urwisów, co wynagrodziło mi brak moich dzieci. Kto wie może będzie mi dane doczekać się "przyszywanych" prawnuków.
Popatrzyła na mnie uśmiechając się, po czym podniosła wzrok za mnie i puściła komuś oczko.
- Ja urwisem? Byłem bardzo grzecznym dzieckiem.
Usłyszałam za sobą ten głęboki głos, który tak uwielbiałam od kilku miesięcy. Obróciłam się w jego stronę i przyglądałam się mu z ciekawością, kiedy ponownie usłyszałam gosposie.
- Tak zwłaszcza jak Oli była na tyle duża ze mogliście obydwoje coś nabroić.
Nie wytrzymałam dłużej i wybuchłam śmiechem słuchając ich wymiany zdań i nie musiałam długo czekać, aby dołączyli do mnie. Anna podała nam obiad, bo okazało się, że on też nie jadł jeszcze.
Po posiłku ruszyliśmy w stronę swoich pokoi a mi się coś przypomniało.
- Caden miałbyś coś przeciwko abym wyskoczyła na chwilkę do miasta. Muszę zrobić szybki zakup.
- Dobrze, ale nie pojedziesz tam sama tylko z Derekiem.
- Ok...misiu:)
Na jego usta wkradł sie uśmiech. Wyciągnął komórkę i wykręcił nr do mojego ochroniarza. Po szybkiej rozmowie dostałam 5 min na to, aby stawić się pod drzwiami. Dałam mu szybkiego całusa i szybko pobiegłam po torebkę do swojego pokoju a słysząc jego śmiech.
i tak po 6 a nie 5 min stałam ubrana przed autem, do którego Derek otwierał mi drzwi.
- To gdzie mam panienkę zawieźć?
- Derek czuje sie jak w filmie "Wożąc Panią Daisy ".
Ale skoro pan pyta, to proszę do najbliższego centrum handlowego:)
Po tej zabawnej rozmowie ruszyliśmy w drogę cały czas się uśmiechając a ja już w głowie układałam plan zakupów...Szybkich zakupów.

CADEN

Spędziłem w gabinecie kila godzin nadrabiając zaległą papierkową robotę tak, że w tym momencie miąłem już wszystko wyprowadzone. Zarówno te legalne jak nielegalne interesy. Byłem szczerze ciekaw czy moja kruszna już wstała, więc postanowiłem to sprawdzić Kierując się z gabinetu w stronę schodów usłyszałem głosy z kuchni. Był to dźwięczny śmiech Oli i Anny, która jej coś mówiła. Podszedłem bliżej i usłyszałem jak gosposia wspomina czasy, kiedy byliśmy z Avą mali. Nie słyszałem początku, ale usłyszałem zakończenie.
-... Opiekowałam się dwójką tych urwisów, co wynagrodziło mi brak moich dzieci. Kto wie może będzie mi dane doczekać się "przyszywanych" prawnuków.
Uśmiechnąłem się na wspomnienie jak broiłem z siostrą, ale drugą część wypowiedzi najbardziej mi się spodobała, gdy mówiła o naszych przyszłych dzieciach.Miała rację. Była dla nas jak babcia a dla naszych dzieci była by też taką przyszywaną kochaną babcią. Wszedłem do kuchni a Anna uśmiechała się promiennie do Oli, po czym podniosła głowę i puściła do mnie oczko. Doskonale wiedziała, że słyszałem jej słowa o prawnuczkach a ja jednak musiałem nawiązać do tego urwisa.
- Ja urwisem? Byłem bardzo grzecznym dzieckiem.
Blondynka wybuchła śmiechem słuchając nas, po czym my dołączyliśmy do niej. Cały czas po głowie chodziły mi jej słowa "Kocham cie" a ja widząc ją taką szczęśliwa sam byłem szczęśliwy i kochałem ja coraz mocniej.
Usiedliśmy razem do obiadu w kuchni.Oli jak zwykle zjadła minimum z tego, co miała na talerzu i przez te wszystkie miesiące staraliśmy się z Anną zmienić jej nawyki, ale nie daliśmy rady a im bardziej ja naciskałem tym bardziej ona odmawiała, więc w pewnym momencie odpuściłem. Nie wiem, czemu miała taką obsesję na tym punkcie. W porównaniu do mnie była niska, ale miała idealną figurę -płaski brzuch, długie szczupłe nogi, jędrny tyłek i idealny biust.
Dzisiejszą randkę zaplanowałem na lodowisku. Umiałem jeździć, bo jako dziecko często rodzice zabierali nas tam a jako nastolatek chodziłem tam z kumplami z naszego świata. Nie pytałem jej czy umie jeździć, bo nie chciałem psuć niespodzianki. Co prawda na rolkach nie umiała, ale może na łyżwach tak. Jeśli nie umie z chęcią znowu nauczę ją czegoś nowego
Po obiedzie ruszyliśmy w stronę swoich pokoi. Mieliśmy czas do randki, więc postanowiłem odpocząć a Oli miała ten czas na przygotowanie się. Wchodząc po drodze była cicha jakby nad czymś myślała.
-Caden miałbyś coś przeciwko abym wyskoczyła na chwilkę do miasta. Muszę zrobić szybki zakup.
- Dobrze, ale nie pojedziesz tam sama tylko z Derekiem.
- Ok...misiu:)
Uśmiechnąłem się ponownie słysząc moje przezwisko. Od razu zadzwoniłem do niego i kazałem mu czekać w aucie przed rezydencja a mojej blondynce dałem 5 min. Oczywiście żartowałem, ale ona wystrzeliła jak z procy do swojego pokoju wcześniej całując mnie wpoliczek. Nie umiejąc się powstrzymać wybuchnąłem śmiechem na jej zachowanie.
Sam bym z nią pojechał, ale czułem, że ona nie chce mojego towarzystwa i zastanawiałem się, co ona planuje kupić tak nagle. Zostawiłem temat stwierdzając, że jak będzie chciała to sama mi powie. Jak tylko drzwi zamknęły się za nią widziałem przez okno jak rozmawia z ochroniarzem poczym wsiadła do auta i odjechali, a ja postanowiłem zrobić coś, czego bardzo dawno nie robiłem - zagrać na konsoli. Zadzwoniłem do Adama, który miał dzisiaj "wolne", ale przyjechał do mnie przywieź mi papiery.
- Adam jesteś jeszcze u mnie?
- Tak w kuchni. Twoja gosposia jest niemożliwa. Dorwała mnie, kiedy wychodziłem z gabinetu i widziałem cię na schodach, ale nie chciałem wam przeszkadzać, więc ruszyłem do tylniego wyjścia ona mnie dorwała i nie chciała mnie wypuścić póki nie zjem.
- Cała Anna. Ok to idź do salonu a ja zaraz do ciebie dołączę.
Rozłączyłem się i od razu ruszyłem na dół. Siedział w salonie czekając na mnie z zdziwioną miną.
- O co chodzi szefie?
- Nie tak oficjalnie przyjacielu. Dzisiaj mamy "wolne" i się trochę rozerwiemy.Twoja dziewczyna jest jeszcze w pracy prawda?
- Tak do 18, potem jadę po nią.
A moja pojechała na jakieś szybie zakupy przed randką, więc mamy czas i spędzimy go grając w konsolę. Co ty na to?
Jeśli to możliwe to zrobił jeszcze bardziej zdziwioną minę i zaczął mi się przyglądać. Wybuchłem śmiechem na jego reakcje. Ostatni raz grałem na konsoli parę lat temu i do tego sam, a stała tutaj, bo pozwalałem czasem chłopakom pograć na niej, ale nikomu nigdy nie proponowałem wspólnej gry.
- Caden dobrze się czujesz?
- Wyśmienicie. To teraz grajmy bo szkoda czasu .

Godzinę później

Adam przegrywał ze mną w grze, kiedy usłyszałem trząśniecie drzwi wejściowych a po chwili w drzwiach do salonu stanęła Oli uparcie chowając za sobą torby z zakupami.
- Cześć kruszyno. Zakupu się udały? Co ty tak chowasz za plecami?
- Nic...
Uśmiechnęła się tajemniczo, więc zacząłem podnosić się z miejsca, ale po sekundzie już jej nie było, bo szybko zaczęła uciekać po schodach do swojego pokoju. Obróciłem się do Adama.
- Chyba czeka mnie niespodzianka.

Odzyskana (Zakończona)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz