Rozdział 6

8.2K 322 1
                                    


Clarissa

Stoję z psem przed domem. Waham się z wejściem. Boję się reakcji ojca. Wiem, że będzie zły, ale z czasem może się do niego przekona. Łapię za klamkę i wchodzę do domu.

- Clari to ty? – słyszę z kuchni głos ojca.

- To ja – słyszę swój piskliwy głos. Wiedziałam, że nie będę umiała udawać. Tata od razu się zorientuję. Nie pomogło również to, że Charlie postanowił się włączyć do rozmowy i szczeknął dwa razy.

Słyszę jego kroki. Jest coraz bliżej.

- Co to za hałas – wychodzi z kuchni jednak, kiedy jego wzrok ląduje na mnie przystaję. Stoi jakby zobaczył ducha. Jego oczy błądzą między moją twarzą a Charliem w moich rękach. Jego usta otwierają się i zamykają.

Wiedziałam, że źle to przyjmie, ale nie że aż tak.

- Tato, dobrze się czujesz? – na jego twarzy widać zmartwienie, przerażenie a także szok.

- Co to ma być? – jego głos jest pełen złości a twarz nie wygląda lepiej.

Zastanawiam się czy nie zrobiłam błędu. Powinnam najpierw z nim porozmawiać, ale nie mogłam zostawić tego malucha na pastwę losu. Za bardzo przejęłam się tym, że może umrzeć. Nie mogłam na to pozwolić. Nie chciałam, żeby ktoś jeszcze umarł.

Wiem, że to głupie. Codziennie umierają ludzie, ale nie na moich rękach. Ale kiedy zobaczyłam Charliego i jeszcze ta kobieta powiedziała, że może umrzeć musiałam coś zrobić. Nie mogłam tego tak zostawić.

A teraz stoją tu z nim a mój tata wygląda tak jakby chciał mnie sam uśmiercić. Wiem jednak, że po prostu się o mnie martwi.

Mały wyczuwając moje emocję kręci się w moich ramionach. Kładę rękę na jego główce i zaczynam go głaskać. Po chwili się uspokaja. Myślę sobie, że tego mi było trzeba. Kogoś kim mogę się opiekować i dzięki komu zapomnę o swoich problemach.

Uśmiecham się do niego. Jest taki słodki i spokojny. Jakby wiedział, że przy mnie będzie bezpieczny.

Czuję na głowię rękę mojego taty. Nawet nie wiem, kiedy zbliżył się do mnie. Gdyby zrobił jeszcze jeden krok mógłby mnie przytulić. Patrzę na niego. Jednak to co widzę w jego oczach sprawia, że moje serce po raz kolejny zabiło szybciej.

- Od bardzo dawno go nie widziałem – jego głos jest ochrypły. Jakby starał się opanować wzruszenie. Ale to co mnie najbardziej poruszyło to jego oczy. Oczy, w których widać połyskujące łzy.

- Czego? – nie wiem co ma na myśli. Jestem bardzo przejęta tym co chce mi powiedzieć. Nie pamiętam, kiedy tak się zachowywał. Nie potrafię nic zrobić. Nie jestem w stanie. Tak długo starałam się nie czuć niczego, że teraz nie potrafię go pocieszyć.

- Twojego uśmiechu.

- Przecież się uśmiecham – prostuję.

- Ale nie tak naprawdę. – mówi z pełnym przekonaniem. Czy tak naprawdę nie potrafię się uśmiechać szczerze i naprawdę. Chyba ma rację. Tak długo ukrywałam swoje emocje, że po prostu mój uśmiech był sztuczny. Tak jakbym zapomniała, że potrafi być szczery.

- Tato – zaczynam. Chcę mu coś odpowiedzieć, ale nie wiem co.

- Jeżeli on sprawia, że tak się zachowujesz to musi z nami zostać. – całuje mnie w głowę po czym wchodzi na górę, jak gdyby nigdy nic.

Patrzę za nim chociaż wiem, że już go tam nie ma. Słychaćtylko jeszcze trzask zamykanych drzwi jego sypialni. Stoję i myślę nad tym comi powiedział. 

Bad decisionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz