Matt
Jestem masochistą. Albo debilem. Najpewniej... jednym i drugim. Sali pracowała w Cold Hell już od dwóch tygodni i byłbym pieprzonym kłamcą, gdybym powiedział, że każdy kolejny dzień był łatwiejszy od poprzedniego. Nie był. Mimo, że jej obecność faktycznie w dużej mierze mnie odciążyła, zamiast zająć się swoimi sprawami i wychodzić z baru o ludzkiej porze, z jakiegoś powodu zostawałem w nim do końca za każdym razem, kiedy ona była na zmianie.
Tak jak tego dnia. Kiedy to od trzech godzin mógłbym wylegiwać się w domu, a wcześniej zrobić trening, spić zimnego browara i włączyć sobie mecz, ewentualnie ruszyć w miasto, żeby zaliczyć jakąś dobrą dupę, wybrałem... siedzenie z wyciągniętymi nogami na biurku i wgapianie się w ekran monitora jak psychol, śledząc każdy jej ruch. Sam przed sobą udawałem, że sprawdzam tylko, czy nowa pracownica sobie radzi. Wiedziałem już od drugiego dnia jej pracy, że radzi sobie zajebiście dobrze. To ja sobie, kurwa, nie radziłem z tym, że nie ubierała się tak, jak pierwszego dnia. Miałem wrażenie, że próbowała wpędzić mnie do grobu tymi kusymi kieckami, przez które jej idealnie umięśnione uda kusiły mnie, przypominając o tym, jak zaciskały wokół mojej głowy, kiedy...
Chryste, on znów staje.
Muszę dziś pobzykać, inaczej dostanę kurwicy.Obserwowałem jak porusza się swobodnie, lawiruje między stolikami i odchyla głowę do tyłu, śmiejąc się w głos, przez co jej szyja znów naprężała się seksownie. O co mi chodziło z tą szyją? Nie mam, kurwa, pojęcia. Ona ją ma po prostu... nieziemską. Cała jest po prostu... Chryste! Roztacza wokół siebie aurę, której nie sposób się nie poddać. Chyba że jesteś Cynthią i kroczysz przez życie z diamentowym kijem w dupie.
Z Jacobem zdaje się, że też znalazła wspólny język. Aż zanadto, bo zaczynał sobie chłopak pozwalać na więcej, niż byłem w stanie oglądać. Dotykał jej co rusz, w na pozór swobodny sposób, ale nie jestem idiotą. Doskonale wiedziałem do czego zmierza i jeśli nic bym nie zrobił, prawdopodobnie dopiąłby swego.
Cały wieczór trzymałem nerwy na wodzy, kiedy ocierał się o nią przy każdej możliwej okazji, ale cały stoicki spokój poszedł w pizdu w momencie, w którym położył rękę na jej biodrze, a ona, kurwa, nawet nie drgnęła. Tego było już za wiele. Wybiegłem z zaplecza jak rozjuszony byk i stanąłem za nimi, akurat gdy nachylał się do niej i szeptał do ucha coś, z czego śmiała się jak opętana.
- Sali - warknąłem nisko, wyczerpując resztki kontroli, by nie rozwalić młodemu mordy na barze.
Odwrócili się oboje do mnie i chłopak spuścił z rezygnacją głowę, po czym spojrzał na nią, jakby przepraszająco. Ona złapała się pod boki i uniosła pytająco brwi, jak gdyby liczyła, że w tym właśnie miejscu powiem jej, o co mi chodzi. Najwyraźniej nadszedł czas, by przypomnieć im, kto tu jest szefem.
- Za mną - rzuciłem i ruszyłem z powrotem do biura, gdzie czekałem, aż za mną wejdzie, a gdy tylko to zrobiła, zamknąłem z hukiem drzwi i zmierzyłem ją wściekłym wzrokiem.
Czułem, że zachowuję się nagannie, nie mogłem jednak nic poradzić na to, jak ta dziewczyna burzyła mi krew.
- Co tym razem zrobiłam? - zapytała ze znudzeniem i zaplątała ręce na piersi, tym samym uwydatniając już i tak pokaźny dekolt.
- Jeszcze pytasz?! - wydarłem się, zirytowany. - Czy ja wam płacę za obmacywanie się przy barze?
- Jakie obmacywanie?! Czy Ty jesteś normalny?
- Ja tak, a Ty?! - odbiłem piłeczkę, a ona przewróciła oczami.
- Kurewsko dojrzałe, Matt... - Odwróciła się na pięcie, a ja w moment znalazłem się przy niej i przylgnąłem do jej pleców, więżąc w potrzasku.
CZYTASZ
Nowy Szef - Tom 3.
RomanceSeria: Przypadek rządzi światem TOM 3 Matt ma jedną żelazną zasadę: Nie sypia z pracownicami. Raz popełnił ten błąd i płaci za niego do dziś, dlatego nie ma mowy, by jakakolwiek kobieta była w stanie zmienić jego twarde postanowienia. No... Chyba...