about my head, it's on straight but i'm all over the place

606 47 36
                                    

{rozdział miał być nieco dłuższy, ale od paru dni jestem chory, więc jakiekolwiek plany szlak trafił. and i low-key hate it, but whatever mam nadzieje, że jest znośnie}

Tommy nadal nakręcony emocjami z wczorajszego wieczoru, przekonał Steve'a i Carol do ponownego udania się pod kino. Za budynkiem, wśród koszy na śmieci i schodów przeciwpożarowych trzymających się na słowo honoru, udekorował mur kolejnym okrutnym napisem, który i tak nie umywał się do W roli głównej Nancy puszczalska Wheeler zdobiącego główny transparent przed wejściem.

–Nadchodzi księżniczka!– zawołała Carol, odrywając wzrok od Tommy'ego, który rzucił w jej kierunku puszkę zużytej farby w sprayu.

–Ooo chyba się wkurzyła– dodał Hagan, wsadzając ręce do kieszeni i opierając się nonszalancko obok swojego nowego dzieła: Jonathan Byers to zboczeniec.

Nancy zmierzała w ich kierunku pewnym krokiem. Dłonie zwisające wzdłuż ciała zgięła w pięści. Jej knykcie szybko zmieniły kolor na biały przez nadmiar siły, jaki włożyła w uścisk, co kontrastowało z jej twarzą. Czerwona ze złości ścisnęła usta w cienką linię. Jej kucyk kołysał się na boki, niczym wahadło zegara odmierzającego czas do zbliżającej się katastrofy.

Steve poczuł stado mrówek rozchodzących się po jego twarzy zaraz po tym, jak dziewczyna wymierzyła mu siarczysty cios w policzek. Popatrzył na nią chłodno, nie pokazując zaskoczenia, który się w nim zebrał.

–Odbiło ci?– zapytała przez zaciśnięte zęby. Harrington zdążył już zauważyć, że Nancy przy konfrontacjach nie chowała głowy w piasek, lecz pewna siebie postawa była tylko dobrą zasłoną dymną. Oczy dziewczyny były zaszklone od łez, które zebrały się z frustracji całą sytuacją.

–Odbiło mi? Odbiło mi?!– Steve popatrzył na nią spod podniesionych brwi. –Martwiłem się o ciebie. Dasz wiarę? Przez chwilę, naprawdę się martwiłem.

–O czym ty mówisz?– Brunetka skrzywiła się, jakby połknęła gorzki lek.

–Gdybym była tobą, powiedziałabym prawdę.– Perkins podeszła do pary. Machnęła ręką z stronę Nancy, zwracając jej uwagę. –Chyba nie chcesz być znana, jako puszczalska i kłamliwa.

–O wilku mowa– Tommy zabrał głos. Wyglądał na rozbawionego całą sytuacją. Skrzyżował ręce na klatce piersiowej po dodaniu oliwy do ognia, obwieszczają nadejście Jonathana.

–Nie mam pojęcia, co widziałeś, ale nic się pomiędzy nami nie stało.– Nancy odwróciła się w stronę Byersa, licząc na jego wsparcie lub potwierdzenie jej słów.

–Ach no tak, wpuściłaś go do pokoju, żeby się pouczyć– oznajmił Steve, co spotkało się ze śmiechem Tommy'ego i Carol.

Przez ten cały czas zachowywał kamienną twarz, lecz w środku panował chaos. Był wściekły na siebie za zakochanie się w Nancy, na nią za zdradę, której rzekomo dokonała. A najbardziej na to kim go zastąpiła. Naprawdę? Spośród wszystkich osób w szkole, wybrała społecznego wyrzutka? wow

Jednak coś w nim również pragnęło wysłuchać dziewczyny. Pozwolić jej wytłumaczyć wczorajszą noc, choć wzrok Carol i Tommy'ego podpowiadał mu, że takie podejście spotka się tylko z kolejną falą rechotu z ich strony.

–My tylko...– zamilkła. Kilka razy otwierała usta, lecz nie wydobywał się z nich żaden dźwięk. Jedynie opuściła ramiona pokonana.

My tylko co? Śmiało. Dokończ zdanie, Nancy. Dokończ. Zdanie.– Wzrok Harringtona wylądował na Jonathanie. Chłopak kołysał się zmieszany za Nancy, pragnąc zniknąć. –Zejdź mi z oczu.

I bet you think about me {Steddie} PLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz