Prolog - List

68 3 0
                                    

Wojna...

Wojna odcisnęła piętno na wielu osobach. Każdy radził sobie z przeżytą traumą na swój sposób. Harry wpadł w wir pracy, szkoląc się na aurora, a jednocześnie będąc w związku na odległość z Ginny. Z Ginny, która wybrała grę w Quidditcha dla odległego klubu, a więc wpadała do ich wspólnego mieszkania kilka razy w miesiącu. Ron po śmierci Freda, zajął się Magicznymi Dowcipami Weasleyów. A Hermiona... Nie mogła tego wszystkiego znieść. Każdy widok Rona czy Harry'ego, przywoływał w niej wspomnienia, rozdrapywał rany, które dopiero się zabliźniały. I choć Ministerstwo uruchomiło program pomocy psychologicznej dla osób dotkniętych skutkami wojny, jej to nie pomagało. Żadna terapia nie dawała efektów, dalej budziła się z krzykiem, a wszystkie sny były koszmarami, pokazującymi jej te traumatyczne wydarzenia za każdym razem na nowo. Potrzebowała czegoś nowego, co pozwoli jej zapomnieć i wyrwać się z tego świata.

Jej rodzice, których udało jej się odnaleźć i przywrócić pamięć, postanowili przenieść się do Francji i tam otworzyć gabinet stomatologiczny. Uznała to za świetną okazję i przeniosła się wraz z nimi, żeby odciąć się od tego wszystkiego. Jakby całe te siedem lat w świecie magii nie miało miejsca, a ona była zwykłą dziewczyną, wybierającą się na studia. Wybrała architekturę na jednej z uczelni w Lyonie. Miała kilku znajomych, z którymi spotykała się po zajęciach i najczęściej robili razem projekty. Nie miała ochoty na nawiązywanie bliższych znajomości. Oczywiście, była jedną z najlepszych studentek na roku.

Krótko przed końcem studiów, w jej szybę zapukała sowa. Nie była to Hedwiga, która czasami przynosiła jej listy od Harry'ego, tylko obca sowa, której nie kojarzyła. Zerwała z magią i przez te pięć lat liczyła, że wszyscy to uszanowali. Otworzyła oczy i odczepiła kopertę od nóżki sowy, która praktycznie od razu zebrała się do lotu. Oznaczało to, że nie oczekiwała odpowiedzi. Położyła kopertę na biurku i wpatrzyła się w widok za oknem. Nie wiedziała, czego się spodziewać po liście „z przeszłości", którą oddzieliła grubą kreską od swojego obecnego życia. Nie chciała do tego wracać, jeszcze nie teraz. Albo wcale.

Choć była ciekawa, nie miała odwagi, żeby otworzyć kopertę. Wspomnienia, które zamknęła gdzieś głęboko w środku, próbowały przebić się na wolność. Nie mogła na to pozwolić, nie chciała do tego dopuścić. Choć początkowo magia wydawała jej się czymś fascynującym, po tylu latach widziała siebie, jako ofiarę szaleńca i gry toczącej się między dorosłymi, a w której obrywały dzieci. Dzieci, które trafiały do szkoły, pełnej czyhających niebezpieczeństw, co było uważane za całkowicie normalne. Że kawałek od szkoły jest las, do którego nie można wchodzić, bo są tam niebezpieczne stwory, a inne stworzenia, będące pod opieką gajowego, mogą być niebezpieczne. Sposób nauczania, choć dla jedenastolatki mógł wydawać się ciekawą przygodą, był absolutnie niebezpieczny. Teraz, mając dwadzieścia trzy lata, zdawała sobie sprawę, jakie niebezpieczeństwa na nią czyhały, jak nieodpowiedzialnie się zachowywali i jak dużo mieli szczęścia. Nie chciała tego kontynuować i być częścią tego świata. Życie wśród mugoli było znacznie łatwiejsze – spokojniejsze i zdecydowanie bezpieczniejsze. Choć wielu czarodziejów obawiało się mugolskich wynalazków, ona zdecydowanie lepiej czuła się w ich świecie. Bez ciągłej obawy, że ktoś czyha na jej życie. Różdżkę schowała na dnie szuflady i miała nadzieję, że nie będzie mieć potrzeby, żeby jej użyć. Cieszyła się, że była w stanie przywrócić pamięć rodzicom i po prostu żyć, jakby nic nigdy się nie wydarzyło. Nie chciała wracać.

Jedyną osobą z Hogwartu, z którą utrzymywała jakikolwiek kontakt był Harry – wychowany wśród mugoli rozumiał jej decyzję i nie próbował jej namawiać do powrotu. Czasem wysyłali sobie listy, ale nie widywali się. Zawsze miała argument, że Francja jest daleko, a ona studiuje, więc nie ma czasu, aby go odwiedzić. Ron był na nią obrażony i od kilku lat nie odzywał się w ogóle. I tak skończyła się największa hogwarcka przyjaźń. Nie przetrwała próby czasy i skutków wojny.

Zostawiła kopertę na biurku i zeszła schodami na parter, gdzie jej mama krzątała się po kuchni. Usiadła na wysokim stołku przy wyspie kuchennej.

- Jak tam pisanie pracy? – zapytała mama.

- Napisałam dzisiaj rozdział i chyba koniec na dziś. Mam wrażenie, że utknęłam w martwym punkcie i nie mam zupełnie pomysłu co dalej – powiedziała zrezygnowana.

- Może zrób sobie dzień przerwy? Nie musisz codziennie pisać. Pojedziemy na zakupy i do kina. Zrobimy sobie taki babski dzień, co myślisz? – zaproponowała mama.

- Sama nie wiem. Powinnam pisać i jak najszybciej oddać tę pracę promotorowi do sprawdzenia – odpowiedziała. – Ale może masz rację, jeden dzień przerwy chyba mi nie zaszkodzi.

- No to jesteśmy umówione – powiedziała i uśmiechnęła się, po czym odwróciła się w stronę patelni, żeby przemieszać obiad.

- Sowa przyniosła mi list – powiedziała Hermiona bez entuzjazmu.

- Od Harry'ego? – zainteresowała się mama.

- To nie była Hedwiga. I odleciała zaraz po tym, jak odczepiłam list od nóżki, więc nie chciała odpowiedzi – odpowiedziała Hermiona. Pani Granger patrzyła na nią z wyraźnym zainteresowaniem.

- To w takim razie, od kogo jest ten list? – zapytała zniecierpliwiona.

- Nie wiem – odpowiedziała. – Nie było podpisu na kopercie, a nie miałam odwagi otworzyć.

- Chcesz, żebyśmy zrobiły to razem? – zaproponowała pani Granger. – Wiem, że może być ci ciężko, po tym wszystkim. – Hermiona pokiwała głową, choć bez entuzjazmu. Choć była ciekawa co było w tym liście, bała się powrotu do przeszłości. I tego, że ta przeszłość się o nią upomina, choć tak bardzo chciałaby się od niej odciąć.

Wróciła do pokoju i wzięła list z biurka. Obejrzała go jeszcze raz, jednak bez otwierania nic nie wskazywało na to, kto mógł być nadawcą i jaka mogła być jego treść.

---
Cześć! 

Mam nadzieję, że prolog was zainteresował. Pomysł na opowiadanie pojawił się w mojej głowie kilka lat temu, a różne fragmenty powstawały w różnych odstępach czasu. Ostatnio, będąc na zwolnieniu lekarskim zebrałam się, aby w końcu zacząć pisać... I tak jakoś wyszło, że złapałam wenę. Zobaczymy, co będzie dalej, ale obiecuję - będzie się działo! 


ZapomnienieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz