Chapter II: Powrót

5 0 0
                                    

Wtedy otworzył się portal. Był zielony. Po chwili z niego wyszli Onaga, Rejzor i Gordon. Cyber-Ninja rozglądał się po terenie, po czym zwrócił wzrok z stronę Kahna i Saibota.
- Chyba to są Ebijatyki - stwierdził.
- Chyba? - spytał się Rejzor - Jak nas wyjebałeś gdzieś w pizdu, to osobiście ciebie rozpierdole.
- No proszę - rzekł Onaga - jakiś ty miły. Nie dość że za darmo wam pomagam, to jeszcze na mnie plujesz.
- Przypominam że stawką pomocy jest wolność - wtrącił się nagle Gordon - więc nie kozacz za bardzo.
- Jasne, robi się mafijny szefie - odpowiedział mu, po czym ironicznie się ukłonił, jednak po chwili się wyprostował i skrzyżował ręce - jeśli dobrze wyliczyłem, znajdujemy się na terenie tego waszego BD.
- A jeśli źle? - spytał się Saibot.
- To, no możemy być na południu, na terenie D1E - podszedł do urwiska, które znajdywało się nieopodal - ale raczej znajdujemy się na terenach waszego zakonu.
Rejzor tylko westchnął, natomiast Gordon machnął głową z niedowierzania.
Dwójka wojowników poszła za Onagą.
Po kilku godzinach marszu przez góry, upadły Twórca nagle się zatrzymał.
- Co jest? Czemu stanąłeś? - spytał się Gordon podchodząc do Onagi.
Po czym stanął dęba.
- Rejzor, spójrz - rzekł w stronę Saibota.
Kiedy ten znalazł się tuż obok Kahna stanął w bezruchu i patrzył się z niedowierzaniem na polanę.
Cały Bastion był oblegany przez wojsko ze sztandarami wifiarzy.
- Co tu się kurwa stało? - spytał się Rejzor - Co to kurwa ma znaczyć? Przecież rozpierdoliliśmy wifiarzy.
- Taki był plan Iris - odpowiedział Onaga.
- Jaki znowu plan? - dopytał się Gordon.
- Naprawdę nie rozumiecie? - westchnął - Głównym celem poza odbiciem mojej osoby, było uprowadzenie jedynego, który powstrzymał impet wojsk Beliala.
- Myślałem że on specjalnie dał się pokonać - oznajmił Kahn, patrząc z przerażeniem na dolinę.
- Tak, w przypadku walki z MB owszem. Jednak nie przewidział tego, że nowo powstałe BD da potężny opór, oraz zacznie kontratakować. Dlatego wysłaliśmy wtedy Mnicha, aby ten porwał waszego Saibota i uśmiercił na moment impet wywołany waszą ofensywą.
- Czyli mówisz że...
- Tak - przerwał mu Cyber-Ninja - gdyby nie to, w ciągu kilku tygodni BD zepchnęłoby wifiarzy do ziem TMW, a konkretnie do wyspy.
- Ale jakim cudem oni nas zaatakowali? - spytał się Rejzor - To jest jakaś kurwa abominacja.
- Mogli użyć Operatorów, albo przedostać się niepostrzeżenie. Ale mniejsza, musimy dostać się do środka i odszukać tego waszego doktorka, jeśli w ogóle chcemy wygrać wojnę z Belialem.
- Teraz nagle "my" mówisz? - rzekł Gordon.
Wtedy Onaga stanął naprzeciwko Kahna.
- Jak na razie jesteśmy po tej samej stronie - oznajmił - więc tak, nagle mówię "my". A teraz - zwrócił swój wzrok w stronę Saibota - trzeba się dostać do środka. Znacie jakieś ukryte wejście czy coś? Nie chce mi się przedzierać przez pole bitwy, nie wiem jak wy.
- Jasne, chodźcie za mną - odpowiedział Rejzor.
- To w ogóle jest takie? - spytał się zaskoczony Gordon.
- Tak jest, to była tajemnica najwyższego szczebla, w razie takich sytuacji jak teraz. Chodźmy.
Po tych słowach Onaga i Gordon ruszyli za Rejzorem, który zaczął wchodzić między skały. Po chwili znaleźli się w jaskini, w której była kamienna ścieżka.
- Tędy - rzekł Saibot, biorąc pochodnię, która była przymocowana do ściany. Po tym ją rozpalił.
Cała trójka szła dalej tunelem. Po środku płynęło coś na kształt rzeki, natomiast ściany, jak i podłoga i sufit były wyłożone kamienny cegłami.
- To są ścieki - rzekł Onaga patrząc na ściany półkulistego tunelu.
- Zamknięta część - dodał Rejzor - kiedyś mieliśmy odprowadzać tymi tunelami syf z miasta. Jednak ostatecznie zostało to tylko w planach.
- Co się stało że musieliście zmarnować pieniądze? - spytał się Onaga.
- Jaskinie okazały się niestabilne i po kilku dniach część robotników zginęła pod gruzami - odpowiedział - po tym ci, którzy jeszcze żyli, zostali zwolnieni i mieli nie odzywać się na temat tych tunelów.
- Skrywacie tajemnice swoich porażek - oznajmił - interesujące.
- Onaga, a powiedz ty mi coś - nagle wtrącił się Gordon - a kto ci spuścił wpierdol w tej Krainie Terroru, czy jak się ona nazywała?
- Shogun, a co ma to do rzeczy? - spytał się zdziwiony cyborg, po czym stanął.
Reszta też to zrobiła.
- A powiedz mi, jaki klan dał taki opór wifiarzom, że stracili impet?
- No BD, łącznie z tymi migrantami.
- A powiedz mi, kto wtedy odniósł serię zwycięstw, że musieliście ryzykować?
- No wy, i co z...
- No właśnie - przerwał mu Kahn - to raczej Belial musi kryć się ze swoimi porażkami tłumacząc się tym, że on wszystko "przemyślał". A teraz idziemy dalej.
Po tych słowach Gordon ruszył dalej tunelem. Za nim poszedł Rejzor, natomiast Cyber-Ninja na chwilę stanął, po czym poszedł za nimi.

Seszeron, sala tronowa

Na tronie siedział Belial. Obok niego stali ludzie ubrani w czerwone szaty, które przykrywały ich całe ciało.
Nagle do sali weszli żołnierze, a za nimi Iris, która po lekkim ukłonie stanęła po prawej stronie Szkarłatnego Władcy.
Po tym jako ostatni weszli dwaj Cyber-Ninja trzymając uwiązanego MB. Kiedy byli już blisko Beliala, przystanęli i zmusili Saibota, aby ten uklękł.
- Zamierzasz znowu mnie "szantażować"? - spytał się wkurzony MB.
- Nie - odpowiedział mu Belial - zamierzam ci pokazać jak wygląda prawdziwa potęga. Kapłani - rzekł patrząc się na zakapturzonych ludzi - czas rozpocząć rytuał.
Po tych słowach wstał i przywołał Ostrze Immory. Natomiast z jego pleców wyleciały robotyczne skrzydła, a z klatki piersiowej zaczęły sączyć się niewielkie błyskawice oraz ogień. Znajdywało się tam srebro, które było wtopione w zbroje.
- Zaraz, czy to są...? - spytał się zdezorientowany MB patrząc na klatkę piersiową Mrocznego Władcy.
- Tak - odpowiedział mu - Srebrne Bronie zostały przetopione. Teraz ja posiadam ich moc.
Po tych słowach złapał Ostrze Immory w obie ręce i podniósł je do góry. Wtedy kapłani wyjęli Kamidogu i klęcząc do Beliala, zaczęli mówić w niezrozumiałym języku. Po chwili wszystkie sześć Kamidogu zaczęło świecić się fioletowym płomieniem i wbiły się w Beliala.
Przez moment całą salę objął blask.
Po tym MB kiedy ponownie mógł widzieć spojrzał się w stronę Mrocznego Władcy.
Stał on z opuszczoną głową, z których to oczu zaczął się wydobywać fioletowy płomień.
Po chwili Belial uniósł głowę i patrzył się na salę.
- Tak - rzekł podnosząc prawą dłoń w której już nie miał trzymanego miecza. Wtedy pojawiło się naokoło ręki 6 płomyków - o tak - ponownie powtórzył, po czym wycelował w jednego z kapłanów. Z jego dłoni wystrzelił laser, który zabił człowieka. Z pozostałymi kapłanami zrobił to sami - o tak - ponownie powtórzył, po czym spojrzał się na Saibota - nareszcie Kamidogu są moje. Za niedługo twoi przyjaciele zostaną zmiażdżeni, natomiast ty będziesz się na to patrzył, a kto wie - wtedy schylił nieco głowę - być może sam ich zmiażdżysz.
Po tych słowach zaczął się śmiać.
- NIGDY - krzyknął Saibot - NIGDY. SŁYSZYSZ? NIGDY SIĘ DO CIEBIE NIE PRZYŁĄCZE.
- Doprawdy? - spytał się - Jeszcze zobaczymy. Zabrać go.
Wtedy Iris, która się przyglądała kiwnęła głową i gestem nakazała Cyber-Ninja aby zgarnęli MB.
Kiedy już to zrobili poszli wraz z nim i dziewczyną do lochów. Podczas ich odchodzenia, dalej słychać było śmiech Szkarłatnego Władcy.
Kiedy już znaleźli się w lochu, cyborgi wrzuciły Saibota do celi, po czym zamknęły drzwi i poszły. Została tylko Iris. MB zbliżył się do drzwi i skierował wzrok na ledwo widoczną dziewczynę.
- Iris, ty widzisz co się dzieje? - spytał się jej.
- Tak - odpowiedziała opierając się o ścianę i krzyżując ręce na piersi - Belial jest bliski zwycięstwa. A ty możesz się jeszcze do nas przyłączyć, jako jego miecz zemsty.
- On chce unicestwić równowagę - oznajmił jej - jeśli to zrobi, Destrukcja, wszystkie Smoki, ty znikniecie. Wszystko zniknie i się rozpadnie. On jest szaleńcem, nie widzisz tego?
- Oh MB - przewróciła oczami - od zawsze było wiadomo że Twórcy stworzyli wszystko. Belial nim jest, w dodatku tym pierwszym. Więc tępe umysły jego braci powstrzymały go zamykając go w Eterze. Ja go uwolniłam i on stworzy świat, w którym nie będzie już wiecznej wojny. A ty masz jeszcze wybór - spojrzała się na niego przez chwilę swoimi zielonymi oczami.
Po czym się odwróciła, poszła korytarzem i zniknęła. Saibot natomiast odszedł od drzwi i usiadł opierając się o ścianę łapiąc się przy tym dłońmi za głowę.
- Kurwa, co się ze mną dzieje? - spytał się sam siebie - To jest absurdalne. Tak nie może być. Ja pierdole nie rozumiem siebie. Jak mogła ona mi tak zawrócić w głowie? Po tym wszystkim? Powinienem ją nienawidzić. Ona chce wszystkich zniszczyć. JA PIERDOLE - krzyknął, po czym wstał i uderzył z całej siły pięścią o ścianę.
Wtedy złapał się za rękę i patrzył na swoją drżącą, obalałą dłoń. Po czym znowu opadł na ziemię.
- Muszę to zakończyć, muszę kurwa muszę - zaczął ponownie mówić do siebie - skup się Embi. Masz w sobie krew Smoka. Masz w sobie Destrukcję.
Kiedy zaczął powtarzać w kółko jak mantrę te słowa, jego oczy zaczęły płonąć niczym ogień. Wtedy wstał z podłogi i zaczął wytwarzać ognistą kulę. Jednak po chwili jego oczy zgasły, a sam pocisk który miał w dłoniach odepchnął go na ścianę.
- Prawie się mi udało - rzekł z entuzjazmem patrząc się na swoje dłonie - teraz tylko wytrzymać, a Belial dostanie ode mnie kolejny raz wpierdol - po tym spojrzał się przez niewielkie okno, co znajdywało się w jego celi. Po czym tylko westchnął.

Ciąg dalszy nastąpi...

MB kontra Wifiarze II: Starcie światów vol.2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz