50

714 44 12
                                    


Nie mogę wiecznie dać sobą manipulować. Niall od pewnego czasu wykorzystuje mój strach o bliskich bym robiła wszystko co tylko chce. Koniec już z tym. Dłużej nie pozwolę mu by się mną bawił.

— Nie możesz — mówi z pretensją. — Jesteś moją żoną — ciągle mi to przypomina. Niestety nie mogę o tym zapomnieć. I przynajmniej na chwilę poczuć się spokojna.

— To nie znaczy, że masz nade mną jakąkolwiek władze.

— Jeśli tu chodzi o tę spirale to przepraszam. Nie powinien tego robić za takimi plecami, a tym bardziej kazać cię usypiać. Już nigdy więcej tak się nie zachowam — jego oczy wyrażają żal. Lecz równie dobrze może to być jego gra. Nie zamierzam mu na to pozwalać.

— Nie wierzę ci — oznajmiam, a następnie kieruję się do wyjścia.

— Nie wolno ci, obowiązuje nas umowa — kroczy za mną. Jestem jednak spokojna, bo wiem, że w pobliżu jest mój brat. On nie pozwoli mi zrobić krzywdy.

— Już mówiłem, że jedno małżeństwo wystarczy by dotrzymać warunków. Ty i Ava nie musicie z sobą być — tłumaczy mu mój brat.

— Zamknij się! — rozkazuje mu Niall. Właśnie wpadł w ten swój stan kiedy ciągle komuś wygraża. — Tobie wszystko się ułożyło. I gdy teraz ja chce się dogadać z Avą to ty mi ciągle przeszkadzasz. Wracaj do siebie, ona teraz jest rozdrażniona, ale na pewno wkrótce jej przejdzie.

Tego to już za wiele.

Gwałtownie się do nich odwracam. Kiedy oni obaj zrozumieją, że nic o mnie beze mnie.

— Nie, nie przyjedzie. Wracam do swojego domu i nikt nie zmieni mojej decyzji. Papiery rozwodowe dostaniesz pocztą — informuje go, a następnie przyspieszam kroku. Na dworze jest zimno, a ja jestem dość lekko ubrana, ale to nie istotne. Ważne, że wreszcie odzyskuje wolność.

Wsiadam na miejsce pasażera w samochodzie Briana i marzę o tym by jak najszybciej zacząć jechać. Wrócić do domu i móc wreszcie wyspać się w swoim własnym łóżku.

Jak Brian wsiada to auta to mogę wreszcie odetchnąć z ulgą.

To naprawdę się dzieje. Dziś od dłuższego czasu będę czuła się spokojnie.

— W ogóle nie powinien cię mu oddawać. Od początku wiedziałem, że on jest popieprzony, ale starałem się zagłuszyć wyrzuty sumienia. Nie masz pojęcia jak się cieszę, że wreszcie zgodziłaś się wrócić do domu. W każdej chwili możesz wrócić do swoich zajęć, bo muszę przyznać, że bez ciebie już tak dobrze sobie nie radzę.

Lekko się uśmiecham na te słowa. Miło słyszeć, że jestem przydatna.

— Z przyjemnością informujemy ostatnio cholernie się nudziłam. A jak tam Louis? — teraz gdy odzyskałam wolność zamierzam do niego wrócić.

Nic mnie nie powstrzyma przed odzyskaniem mojego szczęścia.

— Trochę lepiej, ale dużo czasu jeszcze minie zanim odzyska w pełni siły. To i tak cud, że w ogóle przeżył — cholera przeze mnie musiał się tyle nacierpieć. Teraz się nim zajmę i otoczę opieką.

Nagle czuję wibracje. Wyciągam komórkę z kieszeni i dostrzegam wiadomość od Nialla.

Od Niall:
Jeszcze da radę to wszystko naprawiać. Wystarczy jeden twój telefon i po ciebie przyjadę. Nikt wtedy nie ucierpi, ale jeśli nie wrócisz to zabije Louisa, a także Briana. I tak do mnie wrócisz, bo jesteś moją żoną.

— Po twojej minie widzę, że to Niall musiał napisać. Nie musisz się przejmować, podobno od zawsze jak tylko się denerwował to zaczynał opowiadać głupoty.

Chowam komórkę do kieszeni.

Oby naprawdę te groźby okazały się nieprawdą. Nie mogę ich obu stracić.

Liczę na waszą opinię

Kara za grzechy Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz