Rozdział zawiera sceny +18, które będą oznaczone do ewentualnego ominięcia.
Zatrzasnąłem drzwi za sobą, powiedziałem brunetowi, że spóźnię się bo musiałem pomóc mamie. Jest już po dwudziestej pierwszej, mimo mojego ciepłego ubioru jest mi wciąż trochę zimno. Napewno pół godzinna droga do chłopaka mnie rozgrzeje, założyłem słuchawki i puściłem moją playlistę.
Jak już mówiłem jest bardzo zimno, dzisiejszy wiatr był bardzo mocny. Jak to w zimę, o tej godzinie było już ciemno. Czuje mały niepokój, jakbym był obserwowany przez co, co chwilę się odwracam za siebie, ale za każdym razem nikogo nie widzę.
Przyspieszyłem krok gdy po którymś razie widzę za sobą dobrze zbudowanego mężczyznę, był on jakieś trzy metry za mną i śledzi mnie już z pięć minut. Może dramatyzuje, ten facet może przecież mieć taką samą drogę co ja. Chcąc to sprawdzić, zatrzymałem się robiąc coś na telefonie, gdy mężczyzna przeszedł obok mnie serce zaczęło mi bić mocniej. Po minucie ruszyłem w dalszą drogę, zostało mi z piętnaście minut więc połowa już za mną.
Skręcałem w uliczkę wpadając na kogoś, odrazu przeprosiłem tę osobę nie patrząc na nią. Jak się okazuje był to ten mężczyzna, złapał mnie za ramię i pociągnął tak bym stał przed nim.
— To ty jesteś Dream — nie wiem czy pyta, czy stwierdza swoim dość chropowatym głosem. Zestresowałem się, ten nick używam do sprzedaży prochów. — Tak czy nie? — pyta głośniej niż zadał pytanie.
— T-Tak — nie mogę się wysłowić.
— Dostałem informacje, że chcesz przestać sprzedawać. Przysięgam, że jeszcze takiego debila to ja nie widziałem — kręci głową na boki, facet był łysy i ubrany w podejrzewam drogie ciuchy. Wszystko mówił z wielką powagą, teraz zaczynam się domyślać kim jest osoba stojąca przede mną.
— Co mam zrobić by to skończyć? Przysięgam, że nikomu nie powiem! — mówię bardzo szybkim i przestraszonym tonem, podnosząc delikatnie ręce do góry.
— Już za późno, musiałbym cię zabić. A uwierz, że nic mnie nie powstrzymuje żeby teraz strzelić ci kulką w łeb — łzy zaczęły mi napływać do oczu. — Masz — mówi szukając czegoś w kieszeni swojego skórzanego płaszczu. Dostaje torebkę, już dobrze mi znaną torebkę. W niej znajduje się towar, zawsze Q mi taką daje. — Masz kontynuować to sprzedawać, masz szczęście, że szef przymrużył oko na ukradnięty towar. Ale jeszcze jedna taka akcja i koniec — odepchnął mnie, wciąż trzymałem towar w obu dłoniach patrząc na mężczyznę. — No już, spieprzaj gówniarzu — pospiesznym krokiem zacząłem iść, zacząłem wycierać łzy ale było tylko gorzej.
Próbowałem patrzeć się w górę by przestać, także zatrzymałem się by schować towar do plecaka, na samo jego dno przykrywając ubraniami. Nie chce żeby George to znalazł.
***
Stojąc przed drzwiami bruneta już się ogarnąłem, ostatni raz przetarłem oczy i zadzwoniłem dzwonkiem. Drzwi otworzył mi chłopak. Ubrany był w czarne krótkie spodenki jak do koszykówki i czerwony luźny t-shirt, jego kolor wpadał wręcz pod wiśnie.
— Cześć Clay — posłał mi uśmiech odrazu przytulając się do mnie. — Wejdź, jest strasznie zimno na dworze — wciąga mnie do środka zamykając drzwi.
— To co chcesz robić? — pytam zdejmując buty i kurtkę, nie odrywałem od niego wzroku.
— Jestem głodny, możemy zamówić coś do jedzenia i obejrzeć film. Co ty na to? — opiera się o ścianę. Chcąc nie chcąc można wyczuć pomiędzy nami napięcie seksualne, zdążyłem już się zorientować co później będzie chciał robić.
CZYTASZ
More Than Enough // DreamNotFound
FanfictionClayton, jest kozłem ofiarnym przez swoich rówieśników z klasy przez dwa lata. W końcu dotarł do klasy maturalnej, gdy chłopcy z klasy robią mu kolejny żart przez który niszczą jego własność, Clay postanawia przyjąć propozycje jego przyjaciela by te...