If it's not fine, it's not the end.

354 23 31
                                    

Czat grupowy - Rory

- Pojadę z tobą, Jake.

- Nie ma mowy. Nie mogę Cię narażać na takie niebezpieczeństwo.

- Myślisz, że ja pozwolę na Twoje? To niesprawiedliwe!

- Postanowiłem Cię chronić. Zrobię to za każdą cenę. Wiesz już, że życie ze mną nie będzie łatwe. Mimo to zostałaś. Nie dopuszczę, żeby coś Ci się stało. Straciłem siostrę. Nie mogę stracić też Ciebie.

- Znajdziemy ją, Jake. Jesteśmy już bardzo blisko.

- W każdym razie nie pozwolę Ci pakować się prosto w ręce tego psychopaty. Zostań w domu. Kocham Cię, Rory.

Przeszedłem na tryb offline i wyłączyłem komputer. Włożyłem najpotrzebniejsze rzeczy do plecaka. Wiedziałem, że kiedy wrócę, moja kryjówka nie będzie już bezpieczna. Moi prześladowcy byli bardzo blisko mnie. Kiedy byłem już w pełni przygotowany na podróż do Grimrock, postanowiłem włączyć swoją lokalizację, tak aby federalni skupili się na mojej kryjówce. Miało to za zadanie dać im ślepy punkt zaczepienia. Kiedy tam dotrą, już mnie nie będzie. Założyłem kaptur i szybko wybiegłem na miasto. Na moje szczęście stację kolejową miałem bardzo blisko. Szukając odpowiedniego peronu, zauważyłem graffiti z Nym-0s'em. Od razu przypomniała mi się akcja #ImAJake. Dodało mi to sił. Nikt nigdy nie zrobił dla mnie tyle rzeczy, ile zrobiła Rory. Lekko się uśmiechnąłem i powędrowałem na peron. Wsiadłem w pierwszy lepszy pociąg, jadący do Duskwood. Było bardzo tłoczno. Ledwo udało mi się wsiąść do wagonu. Czas się dłużył. Po około czterdziestu minutach udało mi się dotrzeć na miejsce. Dojechałem do Grimrock i od razu udałem się w stronę jaskini. Od dawna byłem przygotowany na to wydarzenie. Znałem całą mapę kopalni. Musiałem też brać pod uwagę fakt, że oprócz mojej siostry, znajduje się tam porywacz. Po paru minutach drogi byłem już przed kopalnią. Wyciągnąłem latarkę i natychmiast udałem się do środka. Było ciemno. Jedyne co mogłem zauważyć to ciasne korytarze i ściany, po których skapywały niewielkie krople wody. Krążyłem parę minut, a po Hannah ani śladu. Może tak naprawdę jej tu nie ma? Wiedziałem, że tak może być, ale wolałem mieć pewność. Moje myśli przerwał dym, wydobywający się z tunelu po prawej stronie. Idąc w stronę niego, zauważałem coraz więcej światła. Moim oczom ukazał się ogień, a właściwie sama pochodnia zawieszona na ścianie. Kto ich używa w dzisiejszych czasach? Postanowiłem się rozejrzeć. Nie miałem zbyt wiele czasu. Co jeśli ten psychol zrobił coś mojej siostrze?Próbowałem wyrzucić z głowy wszystkie złe scenariusze i skupić się na tym, co jeszcze mogę zrobić. Poszedłem dalej przed siebie, kierując się ścieżką z pochodni. To, co ujrzałem bardzo mnie zaskoczyło. Nie znałem nikogo z ekipy Duskwood, ale potrafiłem rozpoznać, że to był Richy. Był przywiązany liną do krzesła. Przypadkiem człowiek bez twarzy go nie zabił? Do mojej głowy zebrało się mnóstwo myśli.

- Gdzie jest Hannah? - Spojrzałem na ledwo żyjącego chłopaka. - Jestem jej bratem. Dlaczego jej tu nie ma? - Powiedziałem przyśpieszonym głosem, próbując dać mu do zrozumienia, że jestem po jego stronie.

- Co? Hannah nie ma brata. Wiedziałbym o tym. Kim jesteś?

- Kto ci to zrobił? - Wyjąłem z kieszeni nóż, kucnąłem przy nim i zacząłem rozcinać grubą linę, którą był przywiązany.

- Jesteś tym hakerem? - Spojrzał na mnie zdezorientowany.

- To w tej chwili najmniej ważne. Richy, powiedz mi, proszę, gdzie jest Hannah. - Mówiłem najspokojniej, jak potrafiłem.

- Nie mogę nic powiedzieć. Przepraszam. - Spuścił głowę.

- Słuchaj, chcę ją znaleźć. Jest dla mnie bardzo ważna. - Spojrzałem mu w oczy.

- Nie żartuj. Przecież znalazłeś sobie nową dziewczynę. - Muszę przyznać, że słowa chłopaka podniosły mi ciśnienie. - Słyszałem, że jesteś z Rory. Wiesz jak Hannah to przeżywała? - Po tych słowach natychmiast wstałem.

- Ja za to słyszałem, że jesteś martwy. Powiedziałem Ci już, że jestem jej bratem. Nigdy nie byłbym z własną siostrą.

- Nie wierzę Ci! Dlaczego ją zostawiłeś?

- Nie miałem wyjścia. Widzę, że nasza rozmowa do niczego nie prowadzi. Myślę, że zaczęliśmy od złej strony. Może powinniśmy spróbować czegoś innego? - Zacząłem mu się uważnie przyglądać, następnie nakierowałem ostrą stroną noża w jego stronę. - Pytam po raz ostatni. Co jej zrobiłeś? Gdzie jest Hannah?! - Widziałem jego strach w oczach. To kwestia czasu, kiedy się złamie.

- Jeśli coś mi zrobisz, będziesz miał z tego problemy.

- Nie można zabić osoby, która już jest martwa, Richy. - Zaśmiałem się i podszedłem jeszcze bliżej do blondyna.

- Czekaj! Powiem Ci. Byłem człowiekiem bez twarzy. Chciałem upozorować, że mnie również porwano. Naprawdę nie chciałem, żeby zaszło to tak daleko.

- Przejdź do rzeczy! Gadaj gdzie ona jest! Co jej zrobiłeś?

- Ja nic. Na twoim miejscu martwiłbym się o twoją kochankę. Hannah jest z Rory. Twoja dziewczyna była tu przed tobą. Miała wpaść w pułapkę.

- Co ona wam do cholery zrobiła?! Wstawaj! Zaprowadzisz mnie do nich.
- Szarpnąłem za chłopaka, stawiając go do pionu.

- Bo co? Zabijesz mnie?

- Na twoim miejscu, bym nie próbował mnie prowokować. - Związałem mu ręce liną. - Nawet nie próbuj żadnych sztuczek. - Puściłem mu mordercze spojrzenie, na co ten wskazał mi palcem ciasny korytarz.

Szliśmy cały czas kopalnią. Mimo, że bardzo długo przygotowywałem się do tej misji, szybko straciłem poczucie orientacji. Nie byłem już w stanie określić położenia, w którym się znajduję. Mogłem mieć tylko nadzieję, że mój zakładnik mnie nie oszuka.

- To tam za rogiem. - Wskazał palcem.

- Idziesz ze mną. - Popchałem go.

Dotarliśmy do niewielkiego pomieszczenia. Chwilę się rozejrzałem. Po dziewczynach ani śladu. Po chwili zobaczyłem cień postaci wyłaniający się zza przejścia na przeciwko.

- Witaj, Jake. - Zaśmiała się. - Dawno się nie widzieliśmy. Nawet nie odpisujesz na wiadomości. - Od razu rozpoznałem ten głos.

- Hannah, wyjaśnię Ci. Tak naprawdę powinienem zrobić to wcześniej. Gdzie jest Rory?

- Twoja dziewczyna złożyła nam wizytę dziś rano - Popatrzyła na Richy'ego i spowrotem spojrzała na mnie śmiejąc się szyderczo.

- Co? Co jej zrobiłaś?! - Nie potrafiłem już dłużej zapanować nad emocjami.

- Upiekłam z niej ciasto. - Wzruszyła ramionami

- Co?!

- Daj spokój. Nie jestem aż tak walnięta. - Przewróciła oczami. - Jest w pokoju obok. Richy, przyprowadź ją! Mamy parę spraw do wyjaśnienia.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Sep 20, 2022 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Don't trust anyone | DuskwoodOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz