Chapter III: Kontratak

4 0 0
                                    

Po pewnym czasie znaleźli się przy drewnianej bramie.
- Za nią znajdują się schody do sali tortur - rzekł Rejzor wyjmując z kieszeni klucz i pochodząc do drzwi.
- Zaraz, to my mamy salę tortur? - spytał się zdziwiony Gordon.
W tym momencie Saibot otworzył zamek i uchylił drzwi, po czym się odwrócił do Kahna.
- No tak - odpowiedział - w zasadzie została ona stworzona do torturowania złapanych wifiarzy - przez moment zawiesił wzrok wpatrzony w podłogę, jednak po chwili uniósł głowę - no ale cóż, takie życie.
- Proszę, proszę - nagle wtrącił się Onaga podchodząc do Saibota. Kiedy podszedł obszedł go patrząc się ciągle na niego - więc jednak nie do końca jesteście tacy "czyści". Imponujące - po tym wszedł przez otwarte wrota.
Rejzor powędrował za nim wzrokiem.
- W przeciwieństwie do was nie paliliśmy wiosek, nie mordowaliśmy cywili - nagle rzucił Saibot.
Wtedy Cyber-Ninja się zatrzymał i odwrócił się do ninja.
- Powiedz mi - podszedł nieco do Rejzora - dlaczego wifiarze, mimo wyboru, w większości dalej woleli zostać wifiarzami. Powiedz mi, co się stało z krainą zamieszkiwaną przez ludność, która należała do nich. Powiedz mi - zmierzył go swoim wzrokiem.
- Wifiarze mogli wybrać - odpowiedział za Rejzora Gordon - ci, którzy postanowili zamieszkać na terenach NN, NTM albo BD, otrzymywali pieniądze lub ziemie. Tereny TMW zostały praktycznie zniszczone, dlatego nie były finansowane przez jakikolwiek klan Północy. Poza tym to dzięki nam resztki TMW nie zostały wchłonięte w strefę wpływów BB. Więc ci, którzy wypowiedzieli nam wojnę, powinni być wdzięczni, za to że nie zostali przymusowo wcieleni w odwieczny konflikt BB i d1e - po tych słowach skrzyżował ręce na piersi.
- Interesujące - rzekł, po czym wszedł przez drewniane wrota.
Po chwili wchodzenia wszyscy znaleźli się w sali tortur. W niej znajdywały się różnego rodzaju narzędzia tortur, machiny i bale na którym znajdywały się łańcuchy i haki.
- No proszę - rzekł z entuzjazmem Onaga - TMW mogłoby wam pozazdrościć, zresztą jak to się mówi? - skierował swój wzrok na Kahna i Saibota - Zwycięzcy piszą historię?
- Widzę że masz sporą urazę do nas - stwierdził Gordon.
- No tak - odpowiedział - ja sam jestem kreowany na tego złego, a wy... Zresztą nie chce mi się mówić. Odnajdźmy już tego waszego doktora i ja idę w swoją stronę i tyle mnie wszyscy widzieli.
- Widzę że za wolność zrobisz wszystko - rzekł Rejzor.
- Jakby tobie ją odebrali ot tak, to sam byś robił wszystko, aby ją poczuć chociaż przez chwilę - rzekł Cyber-Ninja.
Po tych słowach wyszli z sali tortur i znaleźli się w długim ciemnym korytarzu, który był wyłożony czerwonym dywanem, natomiast przy ścianach stały zbroje płytowe na stojakach, a na ścianach były różnego rodzaju malowidła krajobrazów, ludzi lub zwierząt. Co chwila było słychać jak coś uderzało o ściany i kamienne mury Bastionu. Kiedy byli na końcu korytarza znaleźli się przed drewnianymi drzwiami. Po przekroczeniu ich byli w głównej sali, w której przy ogromnym stole z mapą stali Mietek, Beliar i kilku żołnierzy. Była narada.
Po chwili jednak zaprzestali dyskutować i spojrzeli się w stronę przybyłej trójki.
- Jakim cudem wy tu się znajdujecie? - spytał się zdziwony Beliar.
- Nie czas na to - odpowiedział mu Rejzor podchodząc do generałów - gdzie jest Cëre?
- U siebie, przygotowuje lekarstwa dla rannych żołnierzy. Coś się stało?
- Nie nic... - rzekł, po czym na chwilę wstrzymał słowa - w zasadzie tak, udało się nam odnaleźć Shoguna, doktor jest nam potrzebny.
- W co znowu się wpakował ten głupi chuj? - spytał się nagle Mietek.
- Głupi chuj został zamieniony w Cyborga-wifiarza - odpowiedział mu Onaga.
Wszyscy nagle zwrócili wzrok w stronę cybernetyka.
- Chwila, poznaję cię... - oznajmił Beliar patrząc się na maszynę wyjmując przy tym naramienne ostrza.
Po czym zaczął się zbliżać do Onagi.
Jednak Rejzor chwycił go ręką za ramię i odepchnął do tyłu.
- Nie czas na to - rzekł Saibot - musimy wziąć ze sobą doktora.
- Po pierwsze - wskazał na niego palcem - nie dotykaj mnie. Po drugie, Onaga na pewno kręci i po trzecie, nie dotykaj mnie.
- Poza tym zanim przybędą posiłki minie trochę czasu - wtrącił się rewolwerowiec - więc nie możemy ot tak stracić jedynego lekarza w obleganej twierdzy.
- No to napierdolimy wifiarzom i po sprawie, jak to było za czasów drugiej wojny - stwierdził Gordon krzyżując ręce.
- Ehh - westchnął Beliar przewracając oczami - musiałeś Rejzor naprawdę wziąć tego zdrajcę? Mogłeś nie wiem, wziąć MB lub nawet tą wkurwiającą babę, ale...
- Mystake została przy Shogunie, MB natomiast został schwytany przez barona - przerwał mu Gordon.
- Znając waszego kobieciarza, gdyby nie wojna i Belial, to by twierdził że jest w raju - rzekł Onaga rechocząc przy tym.
- Dobra, to jaki macie plan? - spytał się Rejzor.
- Spójrz - wskazał mu ręką Beliar plany Bastionu.
Po czym Saibot podszedł do stołu.

Pół godziny później, mury Bastionu

Wszyscy znajdywali się na murach.
Na nich trwała batalia pomiędzy odzianymi w czarny pancerz wifiarzami, a żołnierzami BD. Nie licząc tego ze strony atakujących wifiarzy leciały salwy strzał i pociski z katapult.
- Spójrzcie - rzekł Gordon wskazując młotem na kawałek muru, na którym znajdywało się odgroma wifiarzy.
- Zaraz ten fragment muru upadnie - rzekł Rejzor, po czym skierował wzrok na Cyber-Ninja - zatrzymaj ich na tyle ile możesz, lada moment się zjawimy.
- Zatrzymać? - spytał się zdziwiony Onaga - Taka prościzna? No dobrze...
Po tych słowach poleciał w stronę wrogich wojowników i zaczął ich ostrzeliwać z rakiet.
Natomiast Rejzor i Gordon ruszyli w stronę jednej z potyczek pomiędzy wifiarzami, a obrońcami miasta.
Kiedy już byli na miejscu Saibot parował ciosy wrogów, a Kahn obijał młotem pozostałą resztę.
Wtedy zatrąbiły trąby i spadła kolejna salwa strzał. Większość wojowników, w tym i najeźdźców została zabita.
Kiedy dwójka wojowników znalazła się na miejscu gdzie była ogromna przewaga wifiarzy, stanęli wryci.
Wszyscy wrogowie byli martwi, natomiast po środku fragmentu muru stał Onaga. Wyglądał na znudzonego.
- Czy ty sam ich zabiłeś? - spytał się Gordon.
- Tak się ślimaczyliście, że nudziło mi się "trzymanie" ich w miejscu, więc zabiłem - odpowiedział poprawiając swoje działko na barku.
- Aha, to więc...
Nagle zatrąbiły kolejny raz trąby.
Tym razem wifiarze zaczęli uciekać.
Po chwili okazało się że przybyły posiłki, które zaatakowały wojska wifiarzy z kilku stron.
- Myślałem że bardziej się postarają - oznajmił Onaga, po czym poszedł w stronę schodów prowadzących z murów.
- Mogę go zabić po tym jak będziemy mieć doktora? - spytał się Gordon kierując swój wzrok na Saibota.
- Najpierw pozbądźmy się jednego pojeba w czerwonym, a potem tego mniejszego - odpowiedział Saibot.
Kahn kiwnął głową.

Seszeron, lochy

MB spał, jednak po chwili się obudził.
Wtedy zaczął słyszeć czyjeś kroki, więc spojrzał w stronę dźwięku. Przez to że była noc i nie było oświetlenia ledwo widział.
Po chwili pojawiła się przed nim jakaś osoba, która przez dolne drzwiczki w drzwiach przerzuciła jakieś jedzenie w misce do celi.
MB podszedł i wziął je, po czym ponownie usiadł przy ścianę, opierając się o nią.
- Jedz, nie możesz zemdleć przed Szkarłatnym Władcą - rzekł kobiecy głos.
Przez moment Saibot nie mógł skojarzyć do kogo on należał, jednak po chwili się zorientował że była to Iris.
- Iris - rzekł chłodno - przybyłaś tutaj drwić ze mnie?
- Nie - odpowiedziała - przybyłam tutaj aby dać ci jedzenie i powspominać wtedy, tą pierwszą noc.
- Przestań mi mieszać w głowie - oznajmił stanowczo Saibot.
- Oh, mieszam ci w głowie? - spytała się podchodząc do drzwi, robiąc ten swój słodki wzrok - Czyli o mnie myślisz?
Wtedy MB podszedł tak samo do drzwi i spojrzał na nią chłodnawym spojrzeniem.
- Nie - rzekł.
- No cóż - oznajmiła trochę, jakby była zawiedziona - ale ja myślę o tobie. Jakbyś się poddał, to Szkarłatny Władca uczyni ciebie generałem swoich wojsk i nareszcie - zbliżyła jeszcze bliżej swoją twarz - bylibyśmy razem, a nie tak jak teraz, po przeciwnych stronach.
- Belial jedynie czego pragnie to unicestwić wszystko, co nie jest podobne jemu - oznajmił - więc nie, nigdy się mu nie poddam.
- Nie to nie - rzekła, po czym zaczęła się oddalać od celi - jutro będziesz miał szansę wyboru, wyśpij się.
To były ostatnie słowa, po tym zniknęła w ciemności i nastała cisza.
MB rzucił miskę o ziemię, po czym położył się na pryczy.

Ciąg dalszy nastąpi...

MB kontra Wifiarze II: Starcie światów vol.2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz