4

3.2K 61 15
                                    

Zbliżał się właśnie wieczór. Całe popołudnie spędziłam na ćwiczeniach mojej gry na pianinie. Właśnie ćwiczę kawałek jednego koncertu Chopina do szkoły muzycznej, ale cały dzień jestem jakaś rozkojarzona i nie umiem się skupić. Kiedy popełniłam kolejny błąd w grze, trzasnęłam palcami o klawisze i krzyknęłam :

- Cholera!

Odeszłam od instrumentu mając nadzieję że żaden z moich nie rodziców nie słyszał mojego krzyku. Uznałam że muszę się trochę przewietrzyć i pójdę się przejść na plaże. Ubrałam białą wygodną koszulkę i fioletowe spodenki. Lata w Outer Banks, nawet wieczorami są naprawdę ciepłe. Wyszłam z pokoju kierując się do wyjścia i zauważyłam moją mamę siedzącą w salonie oglądającą telewizje. 

- Gdzie się wybierasz? - zapytała widząc jak zakładam sandały.

- Idę się przejść na plaże. - powiedziałam.

- Uważaj na siebie. - powiedziała po czym przewróciłam oczami i wyszłam.

Wiem że rodzice zawsze się martwią o swoje dzieci, ale błagam. Przecież to taka "bezpieczna okolica". Poszłam w kierunku mojego ulubionego miejsca na plaży. Nikogo tam zazwyczaj nie ma i można sobie posiedzieć w ciszy, co w nim uwielbiałam najbardziej. 

Kiedy się tam udałam, usiadłam sobie i po prostu siedziałam, relaksując się szumem morza i spokojem otaczającym mnie. Nie wiem ile tak siedziałam ale zaczęło się ściemniać. Nic sobie z tego nie zrobiłam więc nie zamierzałam jeszcze wracać. Nie miałam telefonu więc nie wiedziałam która jest godzina, ale mogę być pewna że rodzice się nie martwią bo wiedzą że nigdy nie mam przy sobie komórki. 

Uznałam że czas się już zbierać bo zaczęło mi się robić już chłodno. Kiedy wstałam i zaczęłam zakładać buty, usłyszałam w krzakach obok jakiś szelest. Instynktownie popatrzałam w tamto miejsce. Nikogo nie zauważyłam więc musiało mi się przesłyszeć. Nagle obok mnie poczułam kogoś obecność. Kiedy się obróciłam zauważyłam tylko jak ktoś obok mnie stoi, a przez to że było ciemno, nie byłam w stanie zobaczyć dokładnie twarzy. 

Nagle tajemnicza postać się odezwała :

- Wszystko w porządku? Wyglądasz jakbyś ducha zobaczyła. - po głosie rozpoznałam że to Rafe. Co on tu robi do kurwy?

- Pogięło cię? - krzyknęłam w jego stronę. Nie byłam w stanie nic więcej powiedzieć bo jeszcze kołatało mi serce przez to że przed chwilą myślałam że ktoś będzie chciał mnie zabić albo coś innego. 

- To tylko ja. - powiedział z spokojem. No tak, bo to takie normalne że sobie rozmawiamy na plaży. Dzień jak co dzień. 

- To aż ty. - powiedziałam wkurzona i zaczęłam iść z powrotem w stronę domu. Po chwili zauważyłam że Rafe idzie za mną. - Po co za mną idziesz?

- Odprowadzę cię. Niebezpiecznie tak chodzić samej o tej godzinie. 

- Jak na razie jedyną osobą przez którego poczułam się zagrożona jesteś ty, więc chyba sobie poradzę.

- Daj spokój. Przecież nic ci nie zrobiłem. - oh, zrobiłeś mi dużo rzeczy w życiu. 

- Tak, oprócz tego że wyskoczyłeś nagle z krzaków nie odzywając się. Normalka, nie? - powiedziałam z ironicznym uśmiechem w jego stronę.

- Nadal masz cięty język. W tym się nie zmieniłaś. - co on bredzi?

- Nie wiem po co prowadzasz mnie po swoim domu, czemu mnie zaczepiasz, ani czemu teraz wielce chcesz mnie odprowadzać do domu. Po co to robisz, Rafe? - zapytałam i zatrzymałam się patrząc na niego. - Jeżeli chcesz się ze mnie pośmiać to sobie odpuść bo znowu ci na to nie pozwolę. 

Powiedziałam i zaczęłam iść. Przez resztę drogi żaden z nas się już nie odezwał. Kiedy doszliśmy do mojego domu i chciałam wejść do środka, Rafe złapał mnie za nadgarstek i powiedział :

- Nigdy nie chciałem cię zranić. - po czym mnie puścił i po prostu odszedł w stronę swojego domu.

Mamy już nie było na dole więc poszłam do łazienki wziąć długą kąpiel która mi się zdecydowanie przyda po rozmowie z Cameronem. Po umyciu się poszłam do pokoju i walnęłam się na łóżko szybko zasypiając. 

Friends don't look at friends that way ~ Rafe CameronOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz