Impreza u Hendersonów trwała prawie do samego rana. Dom, po opuszczeniu przez licealistów, wyglądał na kompletne pobojowisko. Nic, z czym Patricia by się nie liczyła - nie pocieszał jej jednak pulsujący ból głowy oraz brak snu. Na całe szczęście, z pomocą kilku osób dziewczynie udało się doprowadzić dom do stanu sprzed 24 godzin przed powrotem Claudii Henderson. Pat była pewna, że jej mama zdaje sobie sprawę z tego, że przyjęcie będzie o wiele większe niż wersja, o której jej opowiadała. Z tyłu głowy miała jednak nadzieję, że nie da się złapać na kłamstwie. I tak też się stało.
W poniedziałkowy ranek Patricia stała oparta o swój samochód, plotkując razem z koleżankami. Dziewczyny, mając jeszcze trochę czasu przed pierwszą lekcją, zostały na szkolnym parkingu. Wymieniały się właśnie doświadczeniami z sobotniej imprezy, gdy ich rozmowę przerwał głośny pisk opon. Parę miejsc dalej zaparkował niebieski Chevrolet Camaro. Wysiadła z niego młodsza, rudowłosa dziewczynka, która od razu ruszyła na deskorolce w stronę gimnazjum. Drugimi drzwiami wyszedł wysoki blondyn, którego Pat od razu rozpoznała. Billy. Chłopak dopalając swojego papierosa rozejrzał się dookoła. Gdy jego wzrok skrzyżował się ze spojrzeniem siedemnastolatki, chłopak puścił w jej stronę oczko, a następnie ruszył w stronę szkoły. Zaskoczona Henderson zmarszczyła brwi.
-Trish, chcesz nam coś powiedzieć?! - zapytała z przekąsem, przyglądająca się całej sytuacji Tina.
-Kto to jest? - wtrąciła Vicki.
-Ja.. - zaczęła cicho Patricia, lecz nie wiedziała co odpowiedzieć. -On był na sobotniej imprezie. - dodała w końcu.
-Widziałyście jego tyłek? Patrzcie tylko. - zaśmiała się brązowowłosa.
-Och, dajcie spokój. - odpowiedziała z uśmiechem Patricia, biorąc od Carol gumę. Nie mogła jednak zaprzeczyć, chłopak wyglądał nieźle.
Po dobrych parunastu minutach, dziewczyny ruszyły na swoje lekcje. Dzień mijał Pat wyjątkowo szybko. Henderson miała właśnie chemię. Wchodząc do sali zauważyła wolne miejsce obok swojego. Uśmiechnęła się pod nosem na wspomnienie pływającej w zimnym basenie, pijanej Dianne. Dziewczyna siedzi pewnie teraz chora w domu. Patricia oparła głowę o swoją dłoń i zaczęła bazgrać coś w zeszycie. Nie zorientowała się nawet kiedy do sali przyszedł pan Kaminsky z przewyższającym go o głowę chłopakiem. Wyglądało to dosyć zabawnie.
-Klaso, przedstawiam wam nowego ucznia. Billy Hargrove przyjechał do nas prosto ze słonecznej Kalifornii. - powiedział nauczyciel, wskazując dłonią na blondyna. -Billy, mamy nadzieję, że spodoba ci się w Hawkins. Proszę, zajmij jakieś wolne miejsce.
Chłopak nic nie odpowiedział. Z rękami w kieszeniach dżinsowej kurtki rzucił wzrokiem po klasie, a gdy w przedostatniej ławce dostrzegł siedzącą samotnie szatynkę postanowił się do niej dosiąść. "No pięknie." - pomyślała sobie Patricia widząc, jak chłopak kładzie swoją torbę na stoliku obok niej. Odłożyła swój długopis i odwróciła się w stronę chłopaka.
-A więc Kalifornia? - postanowiła zacząć rozmowę.
Gdy zadzwonił dzwonek Patricia pozbierała swoje rzeczy i wyszła z sali. Szła w stronę swojej szafki, chcąc odłożyć przed lunchem podręczniki. Billy, który także miał teraz okienko, ruszył za siedemnastolatką. Dziewczyna idąc korytarzem notorycznie czuła na sobie czyjś wzrok. Trudno by się dziwić - wszyscy mówili o jej sobotnim przyjęciu oraz o nowym uczniu. Gdy Henderson otworzyła szafkę, jej oczy rozszerzyły się.
-Co do.. - mruknęła niezrozumiale pod nosem. Przed sobą ujrzała bukiet różowych piwonii. Wetknięta w nie była karteczka, którą Patricia od razu odczytała. Wszystkiego najlepszego z okazji urodzin! Spełniaj marzenia! Niestety nie była ona podpisana. Dziewczyna rozejrzała się dookoła zastanawiając się, kto mógł sprawić jej tak piękny prezent. Piwonie były jej ulubionymi kwiatami, jednak nie przypominała sobie, by komuś o tym mówiła. Z rozmyślań wyrwał ją głos blondyna.
CZYTASZ
GWIAZDA MOGŁA TYLKO SPAŚĆ | Steve Harrington
أدب الهواةkiedy ona zakochała się pierwsza, ale on zakochał się o wiele mocniej patricia 'school sweetheart' henderson x steve 'the hair' harrington