Padał deszcz, jego ciężkie krople spływały mi po bladych policzkach. Pioruny wybrzmiewały niczym syreny alarmowe. Wiatr kołysał ten dźwięk niczym kołysanka, gdy się tak wsłuchiwałam usłyszałam szelest gdzieś w krzewach nieopodal. Szelest był głośny na tyle bym zdołała go usłyszeć, a jednocześnie tak spokojny że prawie mnie znużyło. Po chwili szelest było słychać coraz to głośniej i głośniej. Po czym odezwał się głos, był to głos raczej drobnej osoby sądząc po tonie. -Czy nie lękasz się tu sama przebywać panienko? - zapytał głos. - A kim ty jesteś by zadawać mi takie pytania? - odpowiedziałam pytaniem na pytanie ukrywając strach.- Postacią z twoich snów, postacią której nawet najwspanialszy łowca lęka się spojrzeć w ślepia. Postacią... - W trakcie jego monologu stwierdziłam ze podejdę do krzewi. Gdy to zrobiłam rozsunęłam gałęzie, i ujrzałam nizołka. Zaczęłam się śmiać. - Czy mogłabyś się już przestać śmiać? - zapytał czerwieniąc się. - Wybacz. - uspokoiłam oddech i przestałam się śmiać. - To naprawdę nie jest miłe kiedy rozmawiasz z kimś a ten zwraca uwagę na twój wygląd. - powiedział, wyglądał przy tym jak dziecko któremu zabierało się zabawkę. - Naprawdę przepraszam nie sądziłam że aż tak cię to urazi. - uśmiechnęłam się pocieszająco- No już, nie gniewam się. - stwierdził i również się uśmiechnął. -Kim ty właściwie jesteś? - uniosłam brew.- Jestem Ronalf i jak zauważyłaś jestem niziołkiem. - odpowiedział. - Przy okazji. Gdzie ja właściwie jestem? - zapytał nizołek krzyżując ręce. - Jesteśmy w jednym z licznych lasów Idulii czyli w moim domu. - odpowiedziałam uśmiechając się. - Dobrze, jak cię zwą. - zapytał. - Jestem Rose Ansel i jestem elfką. - ukłoniłam się delikatnie. Rozmowa ciągnęła się jeszcze przez pare dobrych chwil.
- Rose, na litość boską... t-ta-tam są WILKI!- wykrzyczał głośne niziołek. Usłyszałam wycie, chwyciłam pod pachę niziołka i zaczęłam biec jak nigdy dotąd. Biegłam ile sił w nogach. Przez głowę przechodziły mi różnorodne pytania które powinnam sobie zadać . Usłyszałam strzał z łuku, strzała leciała gdzieś ponad drzewa. Gdy opadała usłyszałam skomlenie. Odwróciłam się za siebie i ujrzałam rannego wilka. Zaczęłam się rozglądać skąd wyleciała strzała, jednak nic nie dostrzegłam. Pobiegłam jeszcze kawałek dalej aby mieć pewność że wilk mnie nie dopadnie. Jednak gdy to zrobiłam zza krzaków wyskoczył łucznik o niebieskich oczach, blond włosach i jasnej karnacji. - W tym lesie jest bardzo niebezpiecznie, mogłaś zginąć panienko. -Powiedział grubym głosem. - Nie nazywaj mnie panienką. Plus to mój dom, nie widziałam tu nigdy wilków .- warknęłam trochę zdziwiona. - Powinnaś częściej uważać, no ale cóż. To ja się będę zbierał powoli.- powiedział spokojnie mężczyzna. - Dobrze, szerokiej drogi - powiedziałam z grzeczności . - Jeszcze jedno. -powiedział. - Tak?- zapytałam z ciekawością w głosie. - tego malucha celowo dusisz ?- spytał rozbawionym głosem, zaczerwieniłam się. -Oh, to przez przypadek .- spuściłam głowę w dół. Kiedy znowu ją uniosłam łucznika już nie było. Spojrzałam na Ronalfa. - Przepraszam. -powiedziałam ze skruchą w głosie. - w porządku, już jest dobrze.- odpowiedział swoim piskliwym głosem. Postawiłam go na ziemie, i zaprowadziłam pod targowisko. - Co to za miejsce?-zapytał. - Targowisko.- odpowiedziałam z uśmiechem na twarzy, Niziołek uniósł wysoko uniósł brwi. - Chcesz mi powiedzieć że to drzewo to dla was targowisko?- zapytał zdziwiony Ronalf. -Tak. -oznajmiłam. Gdy weszliśmy do środka, Ronalf wyglądał tak jakby ujrzał anioła. - MOGĘ TU ZAMIESZKAĆ?- wykrzyczał z błyskiem w oczach. - Jeśli masz ochotę to proszę bardzo, ale tym się zajmiemy później. W końcu mam ci całe targowisko do pokazania.
Pokazałam mu salę balową, salę treningową, mieszkania, nawet świątynie. Ale i tak najbardziej zaciekawiła go jadalnia.
Po tym jak go oprowadziłam, parę innych elfów chciało z nim spędzić trochę czasu , a ja mogłam wrócić do swojego mieszkania.
Moje mieszkanie było oznaczone numerem ,,117". Chwyciłam klucz włożyłam do zamka i przekręciłam, po czym otworzyłam drzwi. Mieszkanie było dostosowane do moich potrzeb, miałam ogromną kuchnie z białymi pozłacanymi szafkami oraz marmurową lodówką po środku kuchni leżał czarny jak noc dywan. Dalej była sypialnia miałam wielkie łóżko a wokół niego pełno pięknych roślin. Nad łóżkiem zamiast sufitu była wielka szklana kopuła z widokiem na niebo .Na przeciwko łyżka obok białych drzwi które prowadziły do łazienki stała biblioteczka szeroka na całą ścianę. Pułki uginały się pod ciężarem książek. Na ścianach były najróżniejsze układy gwiazd.
Następnym pomieszczeniem była łazienka, która miała błękitne płytki. W każdej łazience była szafa w której znajdowało się trzy pary ręczników, szlafrok, zapasowe kapcie, oraz rzeczy do higieny. Gdy weszłam do sypialni wzięłam książkę i położyłam się na łóżku. Kiedy tak czytałam nagle zadzwonił dzwonek .
CZYTASZ
Elfi Gaj
FantasyJestem młodą twórczynią, jak zauważycie jakieś nieścisłości zgłaszajcie <3