Ten dzień zapowiadał się obiecująco. Muminka obudziły ciepłe promienie słońca. Otworzył oczy i ziewnął przeciągle. Nagle drzwi otworzyły się gwałtownie i wpadła przez nie zdyszana Mała Mi.
- Co się dzieje?! - zawołał Muminek wstając na równe nogi
- Nie uwierzysz czego się właśnie dowiedziałam?! - krzyknęła Mi - O dziwo Paszczak podsunął mi i Ryjkowi genialny pomysł! Wymyślił żeby wybrać się na wycieczke w góry Skaliste, żeby zobaczyć zorzę polarną. Widziałeś kiedyś zorze polarną?! Bo ja nie! Bardzo bym chciała zobaczyć! No chodź! Pakuj się! Nie długo wyruszamy! - zawołała i zbiegła z tupotem ze schodów
Muminek doskoczył do swojego kufra, w którym był plecak i inne skarby. Zaczął się pakować. Już nie mógł sie doczekać.
Mała Mi zapakowała swój mały plecaczek i poszła do Włóczykija, który też się przygotowywał. Właśnie składał swój namiot.
- Wtaj Włóczykiju.
- Dzień dobry, Mi. - odpowiedział zwijając namiot w rulon i wsadzając go do plecaka.
-Ryjek na pewno się spóźni - dodała z przekąsem
- Ychym... - mruknął Włóczykij spoglądają gdzieś w dal
-To dziwne... - szepnęła Mała Mi mrużąc oczy
-Co?- zapytał Włóczykij
- Nie, nic. - powiedziała nadal spoglądając na chłopaka, który wydawał się być jej dziwnie zamyślony, bardziej niż zwykle, może nawet smutny, tylko niby dlaczego, przecież szli na cudowną wyprawę. Wiedziała, że Włóczyki lubił samotne wyprawy, ale przecież to nie jest od razu powód do smutku.
Plecak jej ciążył, ściągnęła go z ramion, usiadła opierając sie o niego i podkuliła nogi pod brodę.
Jeszcze długo nikt nie przychodził. Wszyscy się pakowali. Mamusia Muminka na pewno dowiedziała sie już o ich wyprawie i zaczęła przygotowywać prowiant. Tak, pewnie Muminek go zapakuje do swojego plecaka, przynajmniej ona nie będzie musiała wszystkiego dzwigać. A Ryjek i tak pewnie zje więcej niż będzie jego przydziałem. Ciekawe jak wygląda ta zorza polarna...
- Włóczykiju?
- Tak? - wyrwał się z zamyślenia
- Widziałeś kiedyś zorzę polarną? - zapytała Mi, a jednocześnie zaczęła się irytować tym o czym tak intensywnie myśli Włóczykij
- Tak. To taka kolorowa smuga na niebie. Najlepiej widać ją w nocy. - odparł wymijajaco, zapiął plecak, postawił go przy drzewie i usiadł obok niego
- Musi być piękna - skomentowała Mi
Włóczykij oparł się wygodnie o drzewo i zamknął oczy.
- Hmm... - mruknęła cicho Mi zastanawiając się czy jej towarzysz rozmowy ma zamiar iść spać, Włóczykij był dzisiaj jakiś dziwny, nigdy nie bywał rozmowny, ale zazwyczaj kiedy z nią rozmawiał mówił trochę więcej i nie z taki opóźnieniem.
- A może sie zakochałeś? - powiedziała Mi niezwarzając na to, że mówi to głośno
- Że co proszę? - zapytał rozbawiony tym Włóczykij
- Ym! Co?! Ja to powiedziałam na głos?!
- Tak. - Włóczykij zachichotał - Niby w kim miałbym sie zakochać? - dodał
- Jesteś jakiś dziwny. Pomyślałam, że może to z tego powodu, tak dziwnie sie zachowujesz. Mam rację? - stwierdziła
Włóczykij nie mógł powstrzymać wybuchu śmiechu. Mała Mi czasami na prawde przechodziła samą siebie.