Mike całą noc przewracał się z boku na bok, nie mogąc zasnąć. Całe szczęście Nancy przekonała rodziców, żeby nie musieli jechać do babci. Naprawdę nie miał na to ochoty. Chciał zostać z przyjaciółmi w Hawkins. Z Will'em. Dlaczego to o nim głównie myślał? Po prostu to mój najlepszy przyjaciel, pomyślał, dobrze, że mamy taki dobry kontakt. Chłopak bardzo żałował, że nie kontaktował się z brunetem, kiedy ten był w Kalifornii. Zanim się obejrzał, pogrążył się w spokojnym śnie.
~~~~~~~~~~
W ratuszu spotkali się w samo południe. Byli już wszyscy oprócz Will'a i Nastki, którzy przyjechali razem z Joyce i Hopperem dwadzieścia minut po czasie.
,,Bardzo was przepraszamy, że musieliście czekać, ale Hopper nie chciał iść i musieliśmy go przekonywać"-wyjaśniła Nastka i uśmiechnęła się promiennie. W Mike'u wzbudziło to uczucie miłości do dziewczyny i ukłucie żalu po jej stracie.
,,Chodźmy już, Steve, Robin i Nancy już są"-poinformował drużynę Dustin i poszli, zostawiając Joyce i Hoppera, którzy wyjmowali kartony z bagażnika samochodu.
Główne centrum wolontariatu znajdowało się w sali konferencyjnej, która była największa. Przy ścianach i oknach rozstawione były stragany, na których wolontariusze sortowali przyniesione przez ludzi przedmioty. Na środku rozstawione było mnóstwo materacy i łóżek polowych, na których spali poszkodowani. Mike szybko zauważył Steve'a, który wraz z jakimś chłopakiem sortował ręczniki i koce w kącie sali. Dopiero po dłuższej chwili dostrzegł Robin przy stole z jedzeniem. Stała tam z rudą dziewczyną z orkiestry. Mike wiedział, jak ma na imię, ale nie bardzo pamiętał.
,,Patrzcie Robin rozmawia z Vickie, od kiedy się przyjaźnią?"-rozmyślała głośno Nastka.
,,Nie wiem, chodźmy tam."-Dustin wskazał na stół z napisem "informacja".
Przywitała ich nauczycielka historii, która kierowała szkolnym wolontariatem. Uśmiechnęła się i zapytała.
,,Mogę wam jakoś pomóc, moje aniołki?"
,,Byliśmy zapisani do wolontariatu na dzisiaj po południu"
,,Ah tak, widzę. Dustin, kochanie weź kolegę ze śmieszną fryzurką i idźcie do stoiska z wydawaniem zupy."-kobieta uśmiechnęła się jeszcze szerzej i wskazała na Nastkę-,,Jak masz na imię, skarbie?"
,,Jane."-odparła i odwzajemniła uśmiech.
,,Świetnie, Jane, idź do Steve'a i jego kolegi i pomóż im układać ręczniki i inne takie. Ewidentnie potrzebują damskiej ręki."-po tych słowach dziewczyna odeszła od grupy.
,,A wy, cukiereczki, możecie zastąpić mnie tutaj. Chętnie wesprę mentalnie tych biednych ludzi"-ze współczuciem spojrzała na ludzi krzątających się przy łóżkach polowych-,,Tutaj macie rozkład sali i rozmieszczenie straganów, tutaj są nazwiska organizatorów, a na tej karcie są zapisani wolontariusze, w tych rubrykach możecie wpisywać następne osoby. Jeśli będziecie potrzebowali pomocy, wołajcie."-kobieta wyciągnęła z teczki rożne papiery, rzuciła chłopakom ostatnie spojrzenie i odeszła w stronę kobiety z dzieckiem na rękach.
Oboje usiedli za stołem i przez chwilę milczeli.
,,Lucas musisz mi pomóc."-odezwał się Mike.
,,Ja wiem, mam najlepsze porady."
,,Dobra, dobra, chodzi o mnie i Nastkę. Pokłóciliśmy się i tak jakby ze mną zerwała."
,,Co to znaczy tak jakby?"-spytał chłopak, wpisując jednocześnie na listę nastolatków, którzy chcieli być wolontariuszami, kilku z nich przywitał się z nim. No tak, przecież jest teraz popularny, pomyślał czarnowłosy.
CZYTASZ
I wonder why ||Byler||
FanficOprócz dźwięku kropel deszczu uderzających o asfalt, słychać było jedynie oddechy dwóch chłopaków, leżących na ziemi, wdychających zapach miasta, trzymających się za ręce, żyjących w strachu przed tym, co się wydarzy, nie do końca zdających sobie sp...