15

55 2 0
                                    

Minął tydzień, w którym Hermiona miała ręce pełne roboty. Wiedziała, że zadaniem menagerki drużyny będzie koordynowanie całego planu dnia, ale nie sądziła, że będzie to aż tak wymagające i wychodzące poza strefę jej komfortu. Musiała trzymać prasę w ryzach, zadowalać ich krótkimi wywiadami na temat zawodników, a w międzyczasie dbać o to, żeby wszędzie byli na czas, a treningi odbywały się zgodnie z harmonogramem. Była zmęczona, ale usatysfakcjonowana faktem, że w końcu może się do czegoś przydać i jest potrzebna, bo niewątpliwie wszyscy doceniali jej pracę. Relacja z Draco od pamiętnego wieczoru nieco się ochłodziły. Oboje zdystansowali się mając wrażenie, że przekroczyli jakąś niewidzialną barierę, której nie powinni byli przekraczać. Codziennie rano witali się formalnym "Dzień dobry" i pili kawę w milczeniu, potem on wychodził na poranny jogging, a ona zaszywała się w gabinecie szykując kolejny szczegółowy plan działania i odpisując wszystkim sponsorom na listy.

Jednak ten poranek był inny. Hermionę obudziły dreszcze i nieprzyjemne drapanie w gardle. Otworzyła oczy i poczuła, że nie ma siły na stawienie czoła swoim obowiązkom, a przecież dziś miała odbyć się jedna z ważniejszych konferencji prasowych przed mistrzostwami. Dziewczyna niechętnie sięgnęła po szlafrok szczelnie się nim otulając i wyszła z sypialni z nadzieją, że herbata z odrobiną imbiru postawi ją na nogi, a makijaż zakryje wszelkie ślady zmęczenia.
- Wszystko ok? - zapytał Draco wręczając jej do ręki kubek z czarną kawą, jak codziennie.
- Tak, jestem tylko trochę zmęczona - odparła i zacisnęła dłonie na ciepłym kubku. Usiadła na wysokim barowym krześle przy blacie i oparła czoło na dłoni. Czuła niemiłe pulsowanie w skroniach i ewidentnie miała gorączkę. Westchnęła ciężko i nie zauważyła, że jest obserwowana. Malfoy patrzył z czymś na miarę troski wymalowanej w jego oczach na ten obraz nędzy i rozpaczy próbując wymyśleć coś, żeby zmusić dziewczynę do pozostania w łóżku.
- Weźmiesz dziś wolne - zaczął w końcu, na co szatynka jakby odzyskała siły i szybko wtrąciła:
- Nie mogę, wiesz, że dziś ta konferencja. Obiecałam im, że wszystkiego dopilnuję, ja...
- To nie było pytanie, Granger. - stanowczo i spokojnie poinformował ją Malfoy. - Zostaniesz w łóżku, obejrzy cię magomedyk, grzecznie weźmiesz wszystkie eliksiry, a my świetnie poradzimy sobie na konferencji sami. Mówię to, jako twój szef... - zakończył swój długi monolog i wyszedł z kuchni, by przygotować się do wystąpienia. Wrócił po chwili ubrany w idealnie skrojony garnitur z własnej kolekcji i posłał jej delikatny uśmiech.
- Wracaj do łóżka, proszę. - powiedział tonem, który brzmiał prawie delikatnie i błagalnie, po czym opuścił pomieszczenie zostawiając dziewczynę samą.

Konferencja przebiegła tak, jak zakładali. Dziennikarze byli wygłodniali informacji z pierwszej ręki, ale na tym właśnie zależało Hermionie, kiedy ich zbywała, żeby pytali o konkrety, bo co za dużo to niezdrowo i dotyczyło to również wiedzy o planach drużyny.
- Szkoda, że Miona nie mogła z nami być - zaczęła Sophie, gdy już opuścili salę. - Włożyła w to mnóstwo serca, to dzięki niej nas nie pożarli.
- Tak, ale musi odpocząć, dziś rano...
- Draco, wiem, że będziesz zły, ale chyba muszę ci o tym powiedzieć - dziewczyna przystanęła tak, aby zwiększyć odległość od reszty grupy. Blondyn popatrzył na nią marszcząc brwi pytająco.
- Hermiona, ona... - Sophie nie chciała wydać koleżanki. Co prawda znały się dopiero tydzień, ale zdecydowanie zdążyła ją polubić.
- Ona wymyka się codziennie o chorych porach, żeby pobiegać? - zapytał zupełnie zwyczajnie Malfoy.
- Skąd ty...?
- Obserwuję ją, widzę, jak się wykańcza
- I nic z tym nie robisz?! - brunetka podniosła głos trochę zbyt mocno. - Malfoy, ona cię potrzebuje, potrzebuje nas, nie możemy jej zostawić z tym samej. - ciągnęła wpatrując się w chłopaka jakby wyczekując, że powie, że się tym zajmie.
- Wiem, ale obiecałem nie naciskać. Ona jest...
- Anorektyczką
- Nie nazywaj jej tak. - warknął.
- Dobrze, ma zaburzenia odżywiania, lepiej? - ironizowała.
- Znacznie. Nie przejmuj się, pracuję nad tym. - posłał jej pokrzepiający uśmiech i skierował kroki w kierunku swojego apartamentu, gdzie właśnie dobiegała końca wizyta magomedyka u pewnej upartej szatynki.

- Panno Granger, musi pani o siebie zadbać - mężczyzna w średnim wieku poprawił okulary na nosie i sięgnął po odpowiednie eliksiry, by wzmocnić swoją pacjentkę. - Pani organizm jest wykończony, nie jestem pewien, czy Eliksir Wzmacniający wystarczy.
- Ja... Staram się - odkaszlnęła słabo i przymknęła oczy. Była zmęczona i senna, a gorączka wciąż nie odpuszczała.
- To musi pani starać się bardziej... - nie dokończył, bo usłyszał ciche pukanie do drzwi. Po chwili pojawiła się w nich blond czupryna.
- Oh, panie Malfoy. - magomedyk uścisnął dłoń arystokraty i skinął głową. - Właśnie tłumaczyłem pannie Granger, że musi o siebie bardziej zadbać.
Draco zerknął na Hermionę, która wpatrywała się w nich lekko zaszklonymi od gorączki oczami.
- Zajmę się tym panie Willis - odparł nie spuszczając stalowego spojrzania z dziewczyny.
- Musi też jeść.
- O to też zadbałem - powiedział i wskazał na miskę z zupą, którą trzymał w drugiej dłoni. Pożegnał mężczyznę i usiadł obok łóżka szatynki.
- Jak się czujesz? - nie mógł powstrzymać się od odgarnięcia kosmyków włosów, które opadłg na jej czoło.
- Bywało lepiej, ale zaraz wezmę eliksiry i mi przejdzie. Jutro muszę być w...
- W łóżku. - zakończył blondyn i posłał jej karcące spojrzenie. - A eliksiru na pewno nie weźmiesz na pusty żołądek moja droga.
Spojrzała z przerażeniem na miskę zupy, która teraz spoczywała na stoliku obok łóżka. Nie miała ochoty jeść, cały dzień spędziła w łóżku, nie będzie mogła iść pobiegać.
- Moja matka ją przygotowała - zaczął blondyn. - Najlepsza na przeziębienie.
- Narcyza tu jest? - wyszeptała Hermiona i kaszlnęła kilka razy.
- Tak, jest tu dla ciebie...
- Dla mnie? Malfoy? - dziewczyna była bliska płaczu. Obiecał się nie wtrącać, nie naciskać, a robił coś, co naruszało jej prywatność i to w sposób szczególny.
- Hej, jej, spokojnie. Zjedz, odpoczywaj, jutro porozmawiamy - powiedział i wyszedł. - Sprawdzę, czy miska zostanie opróżniona - zerknął przez ramię zostawiając ją samą z myślami i zupą.

Jestem obok - DramioneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz