<3🥀𝐏𝐢𝐞𝐫𝐰𝐬𝐳𝐞 𝐬𝐩𝐨𝐭𝐤𝐚𝐧𝐢𝐞🥀<3

1.4K 12 1
                                    


*𝑻/𝑰 𝒕𝒘𝒐𝒋𝒆 𝒊𝒎𝒊𝒆*

𝐛𝐚𝐧𝐠𝐜𝐡𝐚𝐧

Śpieszyłaś się do wytwórni.
Bo zespół którego byłaś makijażystką szedł na sesję sesję zdjęcia i musiałaś ich wyszykować.
Miałaś ze sobą teczkę
Z ważnymi dokumentami.
I małą torebkę w której miałaś: telefon,błyszczyk
Nie wielką wodę, i kanapkę.
Gdy poszłaś na na górę budynku, nie widziałaś mężczyzny przed tobą.

-przepraszam nie chciałam.
Powiedziałaś drżącym głosem.
-nic się nie stało. Otpowiedział brunet.
-napewno?
-tak napewno.
Oznajmił chłopak lekko poirytowany podnosząc się z ziemi.
Ja w tym czasie zbierałam
Dokumenty z podłogi
-pomóc ci?
- nie będe ci zawracać głowy...
-spokojnie. Pomogę ci
Chłopak klęknął obok mnie i pomagał mi zbierać papiery z podłogi.
-proszę
-dzieku...
-nie dziękuj to drobiazg
Uśmiechnęłam się do bruneta i poszłam do sali od makijażu.

𝐋𝐞𝐞 𝐤𝐧𝐨𝐰

Wracałam do domu
Z zakupów.
Po jakiś 15 minutach doszłam do swojego bloku poczułam ulgę bo z tymi zakupami nie ustała bym nawet minuty.
Gdy weszłam do bloku skierowałam się w stronę. Schodów gdy byłam już prawie na samej górze osunęła mi się noga
I poczułam jak lecę do tyłu.
Całe życie w ułamku sekundy przeleciało mi przed oczami. Gdy zamykałam już oczy zdarzył się cud ktoś złapał mnie wokół tali i nie umożliwił upadek.
-wszystko okej?!
Odezwał się chłopak sprawdzając czy czegoś sobię nie zrobiłam.
-wszystko okej. Tylko bardzo boli mnie kostka.
-pozwól że opatszę.
-jasne
-uuu nieźle stłuczona.
Choć zaprowadzę cię do siebie tam odpoczniesz.
-a..nie będę sprawiać problemów?
-niee jasne że nie będziesz.
Uśmiechnęłam się szeroko do chłopaka,
a on odwzajemnił uśmiech.
-wejdz.

𝐂𝐡𝐚𝐧𝐠𝐛𝐢𝐧

Byłam wyczerpana po całym dniu. Więc udałam się do małej restauracji.
Gdy szłam parkiem zauważyłam
Jakiś dwóch typów w kominiarkach. Przestraszona tym widokiem przyszpieszyłam kroku a oni za mną.
Z łzami w oczach zaczełam biec przed siebię a oni nie ustępując nawet na krok zaczęli biec za mną. Szukałam po parku jakieś żywej duszy oprócz mnie i tych typów.
Nagle zobaczyłam posturę mężczyzny i nie zastanawiając się nawet na chwilę podbiegła do tego chłopaka.
-po..po..pomocy.
To jedyne słowa które wyksztusiłam przez łzy.
-co się stało!?!?
Nie otpowiadając poprostu się rozpłakałam.
Chłopak szybko zrozumiała jak w naszą stronę zmierzało dwóch zamaskowanych mężczyzn.
-choć musimy się ukryć!!.
Brunet złapał mnie za nadgarstek i razem schowaliśmy się do kantorka.
Ja zaczełam po chwili się uspokajać.
-wszystko dobrze?
-ta..tak
-mężczyzna przedenną  zaczoł dzwonić do kogoś.
-dawaj szybko przyjeżdżaj do parku wiesz do którego tam gdzie zawsze chodzimy proszę przyjedź!!!
-co się stało?!
-po prostu przyjedź
-okej to pa.
-pa
Chłopak po chwili rozmowy rozłączył się.
-idę zobaczyć co się dzieje.
Powiedziałam znudzona
-nigdzie nie ruszasz z tąd się nie ruszaj.
-to co mam niby robić
-możesz się zamknąć!!!!!
Po słowach chłopaka totalnie mnie zamurowało.
Usiadłam na podłodze nie odzywając się.
-przepraszam. Wsumie to mnie uratowałaś. Bo gdyby nie ty to bym...nawet nie chcę myśleć co mi by się stało.
Uśmiechnęłam się.
-halo!! Changbin gdzie jesteś.
-już jest.
-to chodzimy.
-okej..

𝐇𝐲𝐮𝐧𝐣𝐢𝐧

Ciwiczyłam swój nowy układ do mojego debiutu.
Na sali było poza mną jeszcze inne osoby których nie znałam.
Tańczyłam sobię i jak zadzwonił mój minutnik. To od razu podbiegłam do telefonu i wyłączyłam go.
Wzięłam torebkę i wyszła z sali.
Gdy byłam na przerwie obiadowej cały czas chodziło mi po głowie że czegoś zapomniała. Stawało się to coraz uciążliwsze.
Nagle z sali do raniąca wybiegł wysoki blondyn i potrzedł do stolika w którym siedziałam.

-proszę...czegoś zapomniałaś.
-o! Dziękuję bardzo.
-drobiazg. Chłopak prze denną uśmiechnął się do mnie i odszedł. Blondyn wręczył mi torbę z rzeczami która chodiała mi myślami po głowie.

𝐇𝐚𝐧
Dawno nie widziałam swojego brata seungmina który czekał na mnie na lotnisku aż przylecę.
Gdy wylądowałam od razu podniosłam walizkę i wyszłam z samolotu. Na poszukiwania mojego brata.
Po 20 minutach błądzenia po lotnisku zobaczyłam znajomą mi twarz. To był on. Ale nie był sam. Był jeszcze z jakimś innym chłopakiem którego nie znałam.
Podbiegła do seungmina a on bez chwili zastanowienia przytulił mnie.
-tęskniłem bardzo za tobą.
-ja też. Czułam jak łzy powoli zbierają się w moich oczach.
-T/I poznaj mojego przyjaciela jinsunga.
-hej miło mi cię poznać. Powiedziałam ciepłym głosem.
-hej! Mi ciebie też możesz mówić na mnie jinsung ale możesz mówić też do mnie han.
Kiwnełam głową na znak że rozumiem.
Reszta dnia przebiegła nam super.

𝐅𝐞𝐥𝐢𝐱
Byłam w sklepie i wybierałam ciasto. bo w tym samym dniu były urodziny mojego brata.
Miałam wielki dylemat czy wybrać sernik, czy Brownie.
Zastanawiając się nad ciastem trzymając je w rękach. Podszedł do mnie wysoki blondyn i powiedział. Polecam Brownie. Mrugając do mnie.
Ja nie zastanawiając się ani chwili wzięłam pudełko z ciastem Brownie i poszłam do kasy.

𝐒𝐞𝐮𝐧𝐠𝐦𝐢𝐧
Gdy szłam korytarzem w wytwórni z kubkiem gorącej kawy jakiś chłopak szturchną mnie a cała kawa poleciała na mnie.
Syknęłam z bulu a on od razu zawrócił w moją stronę
-o mój borze. Wszystko dobrze?!
-ty nic nie odpowiedziałaś i z gniewem na oczach otrzedłam z miejsca zdarzenia. Wyciągałam z pudełka nie wielką chusteczkę i skierowałam ją w stronę twarzy żeby otrzeć moje łzy.
Po wytarciu łez wyszłam z pomieszczenia i poszłam w stronę schodów. Widząc na miejscu tego samego chłopaka który 10 minut temu wywalił mi kawę. przestraszyłam się bo brunet leżał na ziemi. Nie zastanawiają się nawet chwili zeszłam po schodach na dół i sprawdziłam czy chłopak oddycha.
-Oddycha
Poczułam ulgę
Zobaczyła czy nie ma nic złamanego wtedy się obudził.
-co się dzieje
-spokojnie. Spadłeś z schodów.
-masz złamaną nogę
-o nie! Jak ja będę tańczyć?!
-zalecam ci naradzie nie tańczyć bo będzie gorzej.
Po chwili ciszy brunet się odezwał
-dziekuję ci naprawdę.
-nie ma zaco to drobiazg. W pewnym momęcię  mężczyzna chciał się podnieść z podłogi.
-uważaj! Nie wstawaj lepiej o własnych siłach. pomogę ci.
-jestem za ciężki na ciebie.
-aj! Gadasz głupoty
Pomogłam wstać chłopakowi i doprowadziłam go do jego pokoju.
-jeszcze raz dziekuję
-nie ma zaco naprawdę.

𝐈.𝐍
Wracałam od koleżanki późnym wieczorem. Mój dom znajdował się daleko od domu mojej koleżanki. A żeby tam dotrzeć trzeba przejść przez straszną uliczkę w której dużo, bardzo dużo żeczy się działo. Więc jak tam tędyk
Przechodziłam, czułam ,się nie pewnie. Weszłam w tą uliczkę i przeszłam jej kawałek poczułam metalowe coś przy głowie. to był pistolet!
Nie wiedziałam co mam zrobić zamknęłam oczy i policzyłam do trzech myśląc że wy budzę się z tego koszmaru. Ale po chwili uświadomiłam sobię że to nie był zwykły koszmar tylko prawda.
Ktoś przyciągnął mnie do ściany i zaczoł mówić.
-ja tobą się zajmę kochanie. Haha.
Mi wtedy nie było do śmiechu. Myślałam że zaraz tam umrę.
Ktoś prze denną zaczoł się głośno śmiać i przesuwać rękę po moim ciele.
To był mój koniec...
-puść ją!!! Usłyszałam wysoki głoś dobiegający z końca uliczki.
-*To jedna nie jest mój koniec*. Pomyślałam
Ktoś z końca uliczki zaczoł zbliżać się do mnie.
-powiedziałem coś!!!!
-odsóń się od niej!!!!
Tamten koleś zaczoł uciekać a mi spadł kamień z serca.
-wszystko okej?
-nic ci nie zrobił?
Zaczoł wypytywać chłopak prze denną.
-tak...dziekuję ci nie wiem co powiedzieć naprawdę.
-nie dziekuję wiele tu dziewczyn ratuję.
-uważaj. Lepiej już nie choć tą uliczką już więcej nie.
-postaram się. Ale nie wiem czy mi się uda bo mieszka trochę z tąd.
-aha....
-to ja już pójdę
-okej to...dobranoc
-dobranoc..

- 𝗦𝘁𝗿𝗮𝘆 𝗞𝗶𝗱𝘀 | Rᴇᴀᴄᴛɪᴏɴ ! ^^ Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz