42

45 8 1
                                    

Po tragicznym finale dnia, w czasie którego Kasjan wyszedł z domu, w końcu zasnęłam. Mój sen był płytki, w dodatku budziłam się kilka razy w nocy, nasłuchując, czy Kasjan wrócił.

Tym razem obudziłam się, już któryś raz z rzędu. Coś wyrwało mnie ze snu, jakby głośny odgłos tępego uderzenia. Przetarłam zaspane oczy i zerknęłam na zegarek, który wskazywał kilka minut po trzeciej. Szybko zeszłam z łóżka i w samej bieliźnie wyszłam na korytarz.

Tam zobaczyłam Kasjana, który próbował zdjąć buty. Opierał się nieudolnie o szafkę, próbując nie stracić równowagi. Ewidentnie był pijany. W całym, moim życiu widziałam go w takim stanie, może ze dwa razy.

Stałam nieruchomo opierając się o ścianę i po prostu się mu przyglądałam. Gdy w końcu uporał się z butami, ruszył w moim kierunku. Lekko się zataczał, a gdy znalazł się przy mnie, uśmiechnął się krzywo.

- Kochanie - wymamrotał, a mnie owiał ciężki zapach papierosów i wódki. Potem dodał, spoglądając na mój brzuch. - Ty, mały potworku.

Skrzywiłam się na jego słowa i zapytałam.

- Gdzie byłeś?

- W pewnym, ciekawym miejscu - odburknął, uśmiechając się głupio pod nosem. Wyminął mnie, zdejmując marynarkę i rzucił ją na kanapę w salonie.

Obserwowałam, jak męczył się z krawatem, klnąc pod nosem. Westchnęłam i poszłam do sypialni, wołając go za sobą.

Gdy już znaleźliśmy się w środku, wskazałam mu miejsce na brzegu łóżka, gdzie usiadł posłusznie. Patrzył na mnie nieruchomo, a na twarzy błąkał się mu dziwny uśmieszek.

Bez namysłu usiadłam mu na kolanach i zajęłam się zdejmowaniem wygniecionego krawata. Potem powoli odpinałam guziki koszuli. Kasjan nie ułatwiał mi sprawy, bo co trochę kładł się na plecach, albo jego dłonie lądowały na moich pośladkach.

- Kasjan, przestań - odparłam zdecydowanie, bo powoli traciłam cierpliwość.

- Mój mały potworek - wymruczał, całując mi brzuch.

- No już, już - mruknęłam, jednocześnie nakłaniając go, żeby siedział prosto.

Prawie skończyłam zdejmować mu koszulę, gdy jego dłonie z powrotem powróciły na moje pośladki. Bawił się kokardką, którą miałam przy czarnych stringach.

W końcu uwolniłam go z koszuli, którą rzuciłam szybko na podłogę. Potem zajęłam się rozpinaniem paska i zamka od spodni.

Usłyszałam jego chichot. Poczułam jego dłonie na biodrach, a potem na udach. Znowu pocałował mnie w brzuch, gdy ja męczyłam się z jego spodniami. Patrzył na mnie, spod przymrużonych powiek.

- Kochanie, wyglądasz bardzo seksownie w tej bieliźnie. Naprawdę - zapewnił mnie i zaraz dodał ochrypłym głosem. - Ale nie wiem, czy chcę mieć jeszcze jedno dziecko.

Puściłam tę uwagę mimo uszu, a on znowu się zaśmiał. Zeszłam z jego kolan i obserwując go, uważnie rzuciłam.

- Dobra, rozbieraj się.

On znowu zaniósł się śmiechem.

- Co tylko chcesz, kotku - wymamrotał.

Wyglądał w tamtej chwili, trochę żałośnie, ale jednocześnie komicznie.

Obserwowałam, jak nieudolnie zdejmował spodnie i nie mogłam powstrzymać się od uśmiechu.

Gdy został już w samych bokserkach i skarpetkach, odkryłam mu pościel i zawołałam, żeby się położył. Mój, pijany mąż uczynił to bez protestu, cały czas jednak uśmiechał się głupio.

Nachyliłam się nad nim i przykryłam pościelą. Odwróciłam się i chciałam odejść, lecz on złapał mnie niespodziewanie w pasie i przyciągnął do siebie.

- Gdzie idziesz? - spytał, całując mnie nieudolnie w szyję. Pomyślałam, że nie nawidzę jego pijanej wersji.

- Kasjan, idziemy spać, a w szczególności ty - odparłam, patrząc mu w oczy.

- No tak, więc chodź tu - poklepał miejsce koło siebie. Cały czas jednak przytrzymywał mnie w pasie, ręką.

- Śpij już, proszę cię - mruknęłam zmęczona. W głębi duszy zastanawiałam się, czy naprawdę to zrobi.

Pogłaskałam go po twarzy i korzystając z chwili nieuwagi, wyplątałam z jego objęć.

- Śpij, Kasjan - szepnęłam.

Zanim wyszłam z pokoju, stałam jeszcze przez chwilę i patrzyłam, jak wampir zamyka oczy i śpi. On naprawdę zasnął, a myślałam, że wampiry tego nie robią.

Obserwowałam jego spokojną sylwetkę, pogrążoną we śnie. Wyglądał w tamtej chwili pięknie i niewinnie. Rozczulona tym widokiem, chciałam go pogłaskać, ale przestraszyłam się, że mógłby się obudzić. Więc tylko stałam i patrzyłam na niego nieruchomo.

Po chwili ostrożnie otworzyłam szafkę i wyjęłam z niej koc. Wtedy usłyszałam jego głos i od razu przestraszyłam się, że zbudziłam go trzaśnięciem szafki. Potem dotarło do mnie, że mówił przez sen.

- Tatuś się wami zaopiekuje, przyrzekam - wymamrotał sennie.

Złapałam koszulę, leżącą na podłodze i powiesiłam ją na krześle.

Ostrożnie wyszłam z sypialni, czując, jak serce biło mi szybko z odrobiny radości i ulgi. Uśmiechnęłam się do siebie i położyłam się na kanapie w salonie.

Przez moment leżałam jeszcze, nasłuchując, lecz po chwili odpłynęłam w głęboki sen. W końcu od paru tygodni, poczułam się, choć trochę bezpiecznie.

--------------------------------------------------------
Korzystając z faktu, że rozdział jest dość krótki, chciałam Was zapytać czy chcielibyście przeczytać inną moją powieść? W najbliższym czasie planuję ją skończyć i zamieścić tutaj :)
O czym będzie, to na razie sekret, ale już teraz mogę nadmienić, że to romans wprost z brutalnego świata mężczyzn ;)
Jesteście ciekawi?

~Czercz

Do ostatniej kropli krwi Tom III ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz