Siedmioletni mały chłopiec wracał cały poobijany do domu. Nie śpieszył się z powodu lekkiego bólu ale też przez za duże buty które łatwo zsuwały się ze stóp.
To nie pierwszy raz gdy nabył parę siniaków lub obtarć więc nie tym się martwił. Delikatnie dotknął miejsc gdzie przez inne dzieci została mu przyklejona guma do żucia. Ta zdążyła już zaschnąć i zrobić bałagan we włosach wbrew temu co inni mówili.
Wiedział by im nie wierzyć ale bardzo chciał zaprzyjaźnić się z kimś więc gdy zaproponowali mu pomoc z jego "ptasim gniazdem" zgodził się. Teraz zastanawiał się jak bardzo ciocia się zdenerwuje gdy to zobaczy bo nie miał wątpliwości, że nie zdoła tego ukryć zanim sam się pozbędzie gumy.
Zestresowany otworzył drzwi, które ledwo uchylił, a już usłyszał krzyki dochodzące z kuchni. Nie żeby nie był przyzwyczajony.
- W końcu! Gdzieś ty był?! Co to będzie jak sąsiedzi zobaczą jak się panoszysz po ulicach i-! - W tej chwili stanęła na korytarzu i zrobiła się cała czerwona. Harry spiął się widząc jej minę.
- Jak ty wyglądasz!? Zamykaj te drzwi zanim ktoś Cię zobaczy. - Drugie zdanie wypowiedziała ciszej by aferą nie zawiadamiać ludzi do wychodzenia ze swoich domów.
Posłusznie to zrobił i ściągnął brudne buty już chciał iść dalej do łazienki by umyć ręce i buzię aby tak jak zawsze posprzątać ale został zatrzymany.
- Drogi Boże stój tam głupi dzieciaku, zanim ubrudzisz meble. Ściągaj te ubłocone ubrania. - Gdy stał tak w samych majtkach i ubierał starą bluzę i spodnie kuzyna czuł ulgę, że w tym czasie nie było Dudleya. Kobieta znów zaczęła tyradę.
- Dać Ci coś z dobrego serca, a ty tego i tak nie szanujesz. Dlatego nie dostajesz nowych rzeczy skoro nie umiesz dbać nawet o te.
- To nie. - Chciał wyjaśnić jej, że to starsi chłopcy dokuczali mu dlatego się spóźnił i pobrudził ale nie zdążył nawet powiedzieć zdania.- Cisza! Nie chcę słyszeć tych kłamstw. Doprowadź się do porządku i zajmij się sprzątaniem. - W momencie gdy przechodził koło niej, ciotka złapała i szarpnęła go za ramię. Poczuł jak paznokcie nieprzyjemnie wbijają się w skórę.
- Co ty masz na głowie?! - Pisnęła nieprzyjemnie, a ja stałem tam wpatrując się w dziurawe skarpetki.
- Odpowiadaj jak się do ciebie mówi.
- Ja..tonieja..Albert i-.- Albert Haller? - Spytała. Pokiwałem głową na tak. Prychnęła i zniżyła głowę na mój poziom przez chwilę wpatrywała się w moje oczy jakby milej ale za chwilę jej oczy się zwęziły i twardo powiedziała.
- Jesteś małym brzydkim kłamcą. Nie w mówisz mi, że te słodkie dziecko Hallerów to zrobiło. Na pewno zrobiłeś sobie to sam by zwrócić na siebie uwagę. Ale ja cię przejrzałam. Oj tak, dokładnie tak jak moją idealną siostrę. - Zajadle wysyczała zza zaciśniętej szczęki. Wstała i spojrzała na mnie z góry. Widziałem niewyraźne przez zebrane łzy jak wykrzywia twarz.
- Nie rycz. Na nic ci się to nie zda. Marsz do łazienki. Trzeba zrobić z tym porządek. - Przestraszony z mokrą buzią poszedł do łazienki. Drgnął na buczący dźwięk, a gdy zobaczył w ręce ciotki maszynkę cofnął się w tył.
Wiedział, że dzieci jeszcze bardziej będą się z niego naśmiewać jeśli ciocia zgoli wszystkie włosy nie chciał nawet myśleć o kuzynie. Petunia nie zwracając na jego niemy protest pociągnęła go wgłąb łazienki i przytrzymując zaczęła niedelikatne jeździć urządzeniem po głowie.
Harry'emu co chwilę zmieniała się perspektywa widoku przez kobiecą rękę, która przekręcała ją w tą i we w tą. Gdy ujrzał kątem oka siebie w lustrze z już prawie wygoloną głową na nowo zaczął płakać.
- Nie becz, mówiłam, że na nic ci się to nie zda! - Jakby na dowód swoich słów przejechała maszynką nacinając ucho. W końcu dźwięk maszynki ustał.
- Posprzątaj to i resztę dnia spędzisz w pokoju. Nie mam nerwów do ciebie. - Odeszła pozostawiając go samego. Harry pozbierał i zamiótł włosy z gorzkim uczuciem i szybko uciekł do pokoju pod schodami.
Drżącymi rączkami wyjął z szuflady małe lustereczko z pęknięciem w poprzek i prawie upuścił widząc swoje odbicie. Czym prędzej odłożył lusterko i położył na materacu chowając się pod starym materiałem, który służył mu jako przykrycie.
Kwilił płaczliwie biorąc urywane oddechy i pociągając nosem. Tak bardzo nie chciał by nadszedł jutrzejszy dzień.
Bał się zachowania dzieci i jego dziecięca wyobraźnia podsuwała mu różne wyzwiska wykrzyczane w jego stronę. Ale to nie strach najbardziej ściskał mu serce, a wielki smutek, który odczuwał dość często.
W końcu wymęczone płaczem ciało chłopca uspokoiło się na tyle by umysł mógł odpłynąć w niespokojny sen, w którym nienawistne słowa kobiety powoli wypalały swe piętno.
***
Obudził się z opuchniętymi oczętami i z lekkim bólem głowy. Miał przedziwne uczucie jakby coś było nie tak ale szybko o tym zapomniał spoglądając na zegarek. Odgarnął rączką włosy, które przysłaniały mu widok.
Nadal miał na sobie wczorajsze ubranie więc tylko poskładał kołdrę. Sięgnął po mały grzebyk by rozczesać splątane włosy i zastygł w ruchu.
- O...- Wydał mimowolny dźwięk zdziwienia jeżdżąc dłońmi po głowie. To niemożliwe. Dobrze pamiętał wczorajszy dzień i wszystko co z nim związane. To nie mógłby być tylko sen ale..rana na uchu jak i siniaki zniknęły.
Czy naprawdę wczorajszy dzień był tylko realnym koszmarem? Czyżby miał takie szczęście? A co jeśli nie? Bo pomimo braku fizycznych skutków tamtego dnia nadal czuł strach i wstyd, a także ból w sercu. W takim razie jeśli nie był to sen...to co?
Zostawił lusterko i wpatrywał się w drzwiczki z obawą przed wyjściem.
W końcu nacisnął klamkę i powoli, krok po kroku szedł do kuchni.Przystanął przy wejściu widząc plecy cioci szykującej śniadanie dla wszystkich. Oprócz niego. On miał sam robić dla siebie z resztek lub przeterminowanych rzeczy.
- D-Dzień dobry ciociu. - Odezwał się gdy kobieta skończyła pozostało tylko przenieść gotowe dania na stół. Słysząc głos siostrzeńca odwróciła się, a wyraz jej twarzy zmieniał się jak w kalejdoskopie.
Harry pierwszy raz ujrzał tak wielkie przerażenie u kogoś i to z jego powodu. Zazwyczaj u niego widniała taka emocja. Przez momencik tak szybki jak jedno uderzenie skrzydeł kolibra, Harry poczuł zalążek ciepłego uczucia, którego nie rozumiał na ten widok.
Niestety tak szybko jak się pojawiło zarówno zniknęło, przez zbliżającą się rękę do jego twarzy. Wiedział, że od teraz nastąpią zmiany niekoniecznie dobre dla niego.
A/N
Słów: 1010
Witam!
Tak, więc oto przed wami nowe opowiadanie. Wiem, że krótki rozdział i następne też takie będą przynajmniej, aż Harry nie dotrze do Hogwartu. No mam taką nadzieję, że będą dłuższe.
Postaram się wstawiać rozdziały co tydzień w niedzielę. Liczę, że się spodoba wam w jakimś stopniu!P.S. Nie wiem kiedy wstawię następny rozdział w one-shot'ach ( w obscurusie mam jeszcze rozdział zapasu) złapało mnie choróbsko.
W zasadzie to tylko lekki katar, minimalnie drapiące gardło i mały ból głowy.
Gdyby nie to, że mięśnie w okolicach lewej łopatki tak bardzo, bardzo bolą i przez to mam ograniczone ruchy szyją i ręką bo w zasadzie jakkolwiek się ruszę to rwie mnie ból. Nie wiem co mi jest, więc nie wiem ile potrwa przerwa.
Dziękuję za przeczytanie moich zażaleń!
CZYTASZ
Obscurus
Fiksi PenggemarHarry Potter to osamotnione dziecko, które tylko pragnie mieć ciepły dom i mieć kogoś kto będzie bliski jego sercu. Niestety ze strony ludzi, którzy powinni go kochać doznaje krzywdy. Zniszczony psychicznie idzie do Hogwartu, a tam... Postacie należ...